Breslau,i tyle w temacie.
Sięgając tysiąc lat wstecz,Wrocław/Breslau ,dłużej był pod panowaniem lub wpływami stricte niemieckimi.
Z innej strony patrząc nie dziwię się jak co niektórym Niemcom krew się gotuje na fakt odebrania tego tak niemieckiego miasta.
Jeszcze bardziej gotuje się pewnie jak widzą te odrapane kamienice,dziurawe chodniki,upadek miasta po prostu.Podobnie zresztą jak na całym Dolnym Śląsku,Mazurach,Pomorzu.
Ot,dostał dziad frak z muszką i wyczyścił nimi buty.
Przykre.
Oczywiście pominąłem dlaczego tak się stało,że to na własne poniekąd Niemców życzenie.Pominąłem ponieważ gdyby Nas polaków dotknęła taka kara,-to też byś my w wykluczali swoją winę ,a eksponowali straty.Zapewne działo by się to dużo głośniej niż w przypadku Niemców,ale jak to z Nami-nie skutecznie (w przeciwieństwie do tych pierwszych).
Nie o tym jednak chciałem.
A o polskości na emigracji.
Mam takie pytanie;
-gdzie żeście byli Polacy z swoimi flagami,swoją polskością w momencie stania w pośredniaku? w chwili pracy na umowach śmieciowych? w chwili wykorzystywani przez bezczelnego pracodawce i poniżani przez urzędasów?
Czy wtedy też flagowaliście się od stóp do głów i krzyczeli -ja polak,polskość,pamiętamy!
Czy to tylko tak teraz? teraz kiedy pośrednio dzięki NOK stać Was na okazywanie polskości.
Wiem,w Polsce nie było czasu,była bieganina za chlebem,tutaj przyjechało się na gotowe,i tylko korzystać.
Tak-na gotowe.To mentalność Norwegów stworzyła ten raj,nie polskie bagienko,my ze swoim bagnem wiemy już jak wylądowaliśmy.
Dlatego pytam,co tak ciągnie do okazywania polskości,która już tam Nas zniszczyła,tęsknota za autodestrukcją?
No i jak to było w tym pośredniaku,prawdziwi Polacy pewnie stali tam owinięci flagą i z hymnem na ustach.