Eli bulls pisze tu o życiu nieudaczników z małych wiosek w Polsce, gdzie rowerem trzeba do przystanku dojechać. Nie mogę ujawniać życia innych osób publicznie, ale gdybym mógł to bym pokazał przykład z najbliższej rodziny, ludzi zaczynających w Warszawie od zera a dziś żyjących na takim poziomie że nie znam tu żadnego Polaka tak żyjącego, a są tam tylko średnia klasa wyższa. Dziesięć lat harowali na sukces a dziś tylko pilnują biznesu, obracają kasa, jeżdżą po świecie i cieszą się życiem. Ja mam tu firmę, łatwo przyswajam wiedzę więc nawet nikogo nie muszę wynajmować do pomocy, mam zleceń w bród i często moje oferty są droższe niż norweskich firm a mimo to przez rosnące ceny ciągle tnę koszty i muszę coraz więcej pracować. Podatki, wszelkie opłaty to jakiś koszmar. Firmy muszą brać pożyczki by zapłacić formue skatt, nikt zdolny nie chce się tu osiedlic by nie placic exit skatt, można te absurdy wyliczać w nieskończoność. Zalecał bym się wczytać w to co się w europie dzieje, dziś rewolucja kulturalna woke, mająca podłoże marksistowskie a jutro prawdziwa rewolucja. To dzieje się już od wielu lat, na wielu uczelniach europejskich studenci są indoktrynowani. Obserwujemy obecnie kontrrewolucję, ponieważ wielu ludzi zaczyna przeglądać na oczy. Do Polski efekt zielonego wała właśnie dociera w błyskawicznym tępie. Może być nawet gożej jak w Norwegii. Ostatnio jakaś znajoma Kaczyńskiego mu się skarżyła że dostała rachunek za gaz na 120000zl i doznała szoku. Ci ludzie są coraz bardziej radykalni, w Norwegii chcieli wprowadzić maksymalne ograniczenie prędkości do 90km/gdz, zlikwidować nawet przemysł naftowy, ściągnąć więcej uchodźców, cofnąć kraj niemal do średniowiecza. Chiny świat wyprzedziły o 100 lat a tu ciągle wybieramy ludzi szalonych, którzy zamieniają nasze życie w piekło. Jeśli nie wyjdziemy na ulice to niedługo może i do Afryki za chlebem będziemy jeździć.