Ja uważam, że mało jest tak męczących tematów,jak temat dyskryminacji.
Poszedł Ździchu do NAVu, jedyne co po norwesku potrafił powiedzieć to zapytać : czy ty fosztor?, i nic nie załatwił. A Pakis który potrafił się dogadać załatwił. Wniosek: Polacy są dyskryminowani. A Pakisy wszystko darmo mają.
Poszedł Ździchu do roboty. Szef ze Ździchem dogadać się nie może. Wszyscy dostają podwyżki, a Ździchu nie. Wniosek: Polacy są dyskryminowani.
Szef w zasadzie powinien Ździsia wywalić bo po co mu pracownik z którym nie można się dogadać... No ale z litości i sympatii zostawia go w firmie. Funduje mu kurs norweskiego. Nakłada obowiązek uczestniczenia w tym kursie. Mało tego, obiecuje dodatkową kasę jeśli Ździsiu zacznie mówić po norwesku, Czy li co? Czyli Ździsio jest dyskryminowany i szantażowany przez złych Norwegów.
Statystyczny Pakis po roku pobytu swobodnie mówi po norwesku. Statystyczny Polak po roku umie powiedzieć po norwesku dziękuję, nie, tak. A znam takich co siedzą tu od lat i nawet nie umieją powiedzieć tak dziękuję, nie dziękuję, poproszę, przepraszam, do widzenia. Wytłumaczenie: bo jak ja po robocie zmęczony wracam do domu... ble, ble, ble...
Że Polacy są dyskryminowani, to fakt.
Że równość w tym kraju jest wyłącznie na papierze to fakt.
Że Norwegowie uważają się za Rasę Panów to fakt.
Ale zwalanie na DYSKRYMINACJĘ wszystkiego co mnie spotyka, a przede wszystkim skutków własnego lenistwa i ignorancji, to gruba przesada.