hołoto
dobro - jak Polak ukradł krowę
zło - jak Polakowi ukradli krowę
Jesienią 1920 roku komendant obozu w Brześciu oświadczył przybyłym do obozu jeńcom:
„Wy, bolszewicy, chcieliście odebrać nam naszą ziemię, więc dostaniecie ziemię. Nie mam prawa was zabić, ale będę tak karmił, że sami wyzdychacie”.[5]
Zdanie to pokazuje, jaki był stosunek polskich burżuazyjnych władz i ich pomagierów do jeńców wziętych do niewoli w wojnie 1920 roku, jak i w ogóle do wszystkich ludzi związanych z władzą radziecką. De facto, bolszewicy i wszyscy żywiący do nich sympatię uważani byli przez oficjalną polską opinie publiczną za podludzi, stąd wynikł ogrom nienawiści i barbarzyńskich zbrodni wymierzonych we władzę radziecką i jej współpracowników.
A należy dodać, że los radzieckich żołnierzy był dużo gorszy niż polskich oficerów rozstrzelanych w Katyniu. Nie zostali oni bowiem uśmierceni strzałem w tył głowy, lecz zagłodzeni, wyziębieni, powoli umierali w męczarniach z głodu i chorób.
„W Centralnym Archiwum Wojskowym zachowały się z tego okresu szczególnie dramatyczne listy gen. Zdzisława Hordyńskiego-Juchnowicza, lekarza wojskowego i szefa departamentu sanitarnego MSW. W grudniu 1919 r. zrozpaczony relacjonował naczelnemu lekarzowi Wojska Polskiego wizytę na stacji rozdzielczej w Białymstoku: „Ośmielam zwrócić się do pana generała z opisem tego strasznego obrazu, który staje przed oczami każdego, kto przybywa do obozu.
W obozie panuje niemożliwy do opisania brud i niechlujstwo. Przed drzwiami baraków kupy ludzkich odchodów, które są rozdeptywane i roznoszone po całym obozie przez tysiące stóp. Chorzy są tak osłabieni, że nie są w stanie dojść do latryn, te zaś są w takim stanie, że nie sposób zbliżyć się do siedzeń, bo podłoga pokryta jest grubą warstwą ludzkiego kału. Baraki są przepełnione, wśród zdrowych pełno jest chorych. Według mnie na tych 1400 jeńców w ogóle nie ma zdrowych. Okryci łachmanami tulą się do siebie, próbując ogrzać się nawzajem. Dławi smród, bijący od chorych na dyzenterię i zakażonych gangreną, opuchniętych z głodu nóg. Dwóch szczególnie ciężko chorych leżało we własnym kale sączącym się przez poszarpane portki. Nie mieli już sił, by przesunąć się w suche miejsce. Jakiż to straszliwy obraz”.