Jestem Kerimek
To mój nik stały
z kerimkowa pochodzę,
to mój świat cały.
Pisze czasem wiersze
a czasem banały.
Muzykę wklejam Grecką
i jestem nieśmiały.
Kerimek jestem
tak dla odmiany taki sobie
nikomu nieznany.
Czasem jestem wesoły,
a czasem opanowany.
Pożegnać się muszę teraz
choć na dni kilka,
lecz nie zapomne o was
przy okazji pozdrawiam Wilka
Jestem Kerimek
To mój nik stały
z kerimkowa pochodzę,
to mój świat cały.
Pisze czasem wiersze
a czasem banały.
Muzykę wklejam Grecką
i jestem nieśmiały.
Kerimek jestem
tak dla odmiany taki sobie
nikomu nieznany.
Czasem jestem wesoły,
a czasem opanowany.
Pożegnać się muszę teraz
choć na dni kilka,
lecz nie zapomne o was
przy okazji pozdrawiam Wilka
życzę wszystkim udanego weekendu
kerimku, poprawiłeś mi nastrój (przydało się, bo przed chwilą spaliłam ciastka)
Wracaj często i zagarniaj mnie,
Uczucie, które kocham, wracaj i mnie zagarniaj —
Gdy się roznieca w ciele pamięć
I we krwi pulsuje dawne pragnienie,
Gdy wargi i skóra pamiętają,
A rękom się zdaje, że dotykają znów.
Wracaj często i mnie zagarniaj w nocy,
Gdy wargi i skóra pamiętają...
Konstandinos Kawafis
Dobranoc....
Ps. Ja też Cię Kerimku pozdrowię zaraz.....bo zapukam do Twoich drzwi.....
stąpając bezszelestnie
otworzyłaś drzwi do mojej samotni,
przystanęłaś na moment
rozglądając się ciekawie,
jakiś smętek i melancholię tutaj czuję,
powiedziałaś otwierając okna na oścież,
stałaś tak trzymając
smukłe dłonie na parapecie
i mrużąc oczy przed słońcem
zaglądającym do środka,
a cień twój tańczył niespokojnie,
gdy wiesenny wiatr
zakołysał gruszą stojącą
tuż przy oknie,
leżąc ,
ledwie odychałem z obawy
że nagle znikniesz
gdy tylko się poruszę,
zmysły zatopiły się w tobie
bez pamięci,
gdy podziwiałem grację ruchów
kiedy mówiłaś słowa
których jeszcze nie pojmowałem,
kiedy podziwiałem
obfitość i dojrzałość twoich kształtów,
o których mogłem tylko pomarzyć
a teraz miałem na wyciągnięcie ręki,
pokój wypełnił się już
zapachem kwitnącego sadu,
grusze prześcigały się ze śliwami,
jabłonie z wiśniami w kuszeniu
pszczół,bąków i trzmieli,
rwetes zrobił się niemiłosierny
wśród ich kwiatów,
i wcale nie kryłaś swych zamiarów,
że chcesz być być spełniona jak i one.
LM63
dobranoc
Dobry wieczór...
U mnie ciągle pada...i pada....a ja chodzę ze złożonym parasolem...między kroplami deszczu...
i jak szalona...podglądam je...
,,Ktokolwiek powiedział, że słońce przynosi szczęście, ten nigdy nie tańczył w deszczu...,,
Ciągle pada! Asfalt ulic jest dziś śliski jak brzuch ryby,
Mokre niebo się opuszcza coraz niżej,
Żeby przejrzeć się w marszczonej deszczem wodzie. A ja?
A ja chodzę desperacko i na przekór wszystkim moknę,
Patrzę w niebo, chwytam w usta deszczu krople,
Patrzą na mnie rozpłaszczone twarze w oknie, to nic.
Ciągle pada! Ludzie biegną, bo się bardzo boją deszczu,
Stoją w bramie, ledwie się w tej bramie mieszcząc,
Ludzie skaczą przez kałuże na swej drodze. A ja?
A ja chodzę, nie przejmując się ulewą ani spiesząc,
Czując jak mi krople deszczu usta pieszczą,
Że złożonym parasolem idę pieszo, o tak!
Ciągle pada, alejkami już strumienie wody płyną,
Jakaś para się okryła peleryną,
Przyglądając się jak mokną bzy w ogrodzie. A ja?
A ja chodzę w strugach wody, ale z czołem podniesionym,
Żadna siła mnie nie zmusza i nie goni,
Idę niby zwiastun burzy z kwiatkiem w dłoni, o tak.
Ciągle pada, nagle ogniem otworzyły się niebiosa,
Potem zaczął deszcz ulewny siec z ukosa,
Liście klonu się zatrzęsły w wielkiej trwodze. A ja?
A ja chodzę i niestraszna mi wichura ni ulewa,
Ani piorun, który trafił obok drzewa,
Słucham wiatru, który wciąż inaczej śpiewa.
Ciągle pada...
Nio.....brawo, brawo Myślicielu....
Smajk...jutro będzie Ogród Dżwięku.....? Czy tylko rozmowa przez telefon.....
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.