• Oslo, Oslo, Norwegia
  • Bergen, Vestland, Norwegia
  • Jessheim, Akershus, Norwegia
  • Stavanger, Rogaland, Norwegia
  • Kristiansand, Agder, Norwegia
  • Ålesund, Møre og Romsdal, Norwegia
  • Trondheim, Trøndelag, Norwegia
  • Brønnøysund, Nordland, Norwegia
  • Mo i Rana, Nordland, Norwegia
  • Bodø, Nordland, Norwegia
  • Sandnes, Rogaland, Norwegia
  • Fredrikstad, Østfold, Norwegia
  • Drammen, Buskerud, Norwegia

1 NOK

Biznes i gospodarka

Ciemne strony elektryfikacji. Czołowy projekt norweskiego rządu przeprowadzany kosztem… zdrowia Polaków

Martyna Engeset-Pograniczna

20 czerwca 2025 17:00

Udostępnij
na Facebooku
8
Ciemne strony elektryfikacji. Czołowy projekt norweskiego rządu przeprowadzany kosztem… zdrowia Polaków

Na wyspie Melkøya mieści się zakład Hammerfest LNG przetwarzający gaz ziemny z nieodległego pola naftowego Snøhvit. wikimedia.commons/ public domain

Prestiżowy projekt norweskiego rządu, wielka inwestycja i… narażanie na zatrucia niebezpiecznymi substancjami, ryzykowne warunki pracy na wysokościach i zastraszanie polskich pracowników. Co się dzieje za kulisami naftowego raju?
Wyspa Melkøya, skrawek ziemi przynoszący Norwegom bajeczne dochody. Mieści się na niej zakład Hammerfest LNG przetwarzający gaz ziemny z nieodległego pola naftowego Snøhvit (pol. „Śnieżka”). Każdego dnia obrabia się tam surowiec o wartości około 100 milionów koron. To miejsce strategiczne z punktu widzenia norweskiej gospodarki – to stąd pochodzi około 5 proc. krajowego eksportu gazu. Trwa elektryfikacja wyspy mająca na celu zmniejszenie śladu węglowego zakładu. Paliwa kopalne mają już nie być potrzebne do jego zasilania, według planów zastąpi je prąd dostarczany ze stałego lądu. Inwestycja ta powinna do 2030 roku pozwolić na zredukowanie emisji CO2 o 850 tys. ton rocznie (to tyle, ile emituje 400 tys. samochodów osobowych).
Projekt od dawna wzbudzał kontrowersje. Początkowo protestowali Saamowie i inni mieszkańcy Finnmarku niechętni budowie turbin wiatrowych i linii energetycznych potrzebnych do zelektryfikowania wyspy. Martwią się utrudnieniami dla rybołówstwa i hodowli reniferów, niszczeniem dziewiczej przyrody, a także możliwym wzrostem cen prądu. W ostatnim czasie jednak o sprawie zrobiło się głośno z innego powodu. Wygląda na to, że przy zwalczaniu jednych szkodliwych substancji (z CO2 na czele) pojawił się kłopot z innymi – a ich ofiarami stali się Polacy.

Ignorowanie, wypadki, poniżanie

Norweski dziennik VG publikuje w ostatnich tygodniach cykl materiałów oskarżających Equinor o rażące zaniedbania. Również nasi rodacy alarmują o niebezpieczeństwie i nieprzestrzeganiu zasad BHP (wcześniej pracownicy działali drogą oficjalną, składali stosowne skargi u pracodawców, jednak bez większych rezultatów). Tymczasem norweski państwowy potentat naftowy twierdzi, że podjął działania naprawcze. Ale czy wystarczające? I co tam się dokładnie działo na przestrzeni ostatniego roku?

Po pierwsze – mniej lub bardziej tajemnicze wypadki przy pracy. Skądś (skąd dokładnie, trwają ustalenia) wydobywał się gaz, który powodował takie objawy, jak problemy z oddychaniem, utratę pamięci, krwawienie z nosa czy wymioty.
Po drugie – niezapewnianie pracownikom bezpiecznych warunków, nawet pomimo ich ponawianych próśb. Gdy problem z gazem był już rozpoznany, Equinor miał nie dostarczyć pracownikom masek przeciwgazowych. Nie zapewniano także odpowiedniego sprzętu i zabezpieczeń przy pracy na wysokościach (w jednym z tekstów w VG opowiedziano historię Arka – spadł z rusztowania po tym, jak usunięto platformy zabezpieczające, a pracownikom, którzy mieli sobie jakoś radzić bez nich, kierownik rzucił tylko „Bądźcie kreatywni”). Brakowało nawet wystarczającego dostępu do wody pitnej i WC.

Po trzecie – poniżanie, na przykład komentarze w kolejce do stołówki, że miejsce Polaków zawsze będzie na końcu. Grzegorz, bohater innego z tekstów VG, pewnego dnia zgłosił przełożonemu wątpliwości co do bezpieczeństwa pracy na wysokości przy panującym wtedy silnym wietrze i zapytał, kto będzie odpowiedzialny, jeśli dojdzie do wypadku. W odpowiedzi został przez szefa… kopnięty.

Odpowiedzialność rozmyta

Dziennikarze VG zastrzegają, że nie są w stanie zweryfikować wszystkich pojawiających się oskarżeń, w części mamy tylko słowo przeciwko słowu. Dodają jednak, że wywiady z norweskimi pracownikami zakładu potwierdzają tezę o dyskryminowaniu zagranicznych pracowników (Polaków jest spośród nich najwięcej). Nie są zatrudnieni wprost przez Equinor, tylko przez podwykonawców korzystających z usług firm pośrednictwa pracy, na przykład Adecco. Takie sytuacje często rozmywają odpowiedzialność i tworzą pole dla nieprawidłowości. Wtedy łatwiej próbować zamieść sprawę pod dywan. VG opublikowała fragmenty nagrania powstałego podczas spotkania przedstawiciela innej z firm-podwykonawców, Consto, z pracownikami, kiedy zatrudnionych usiłowano namówić do nienagłaśniania sprawy.
Jedna z odpowiedzi uzyskana w sprawie przez redakcję MojejNorwegii.

Jedna z odpowiedzi uzyskana w sprawie przez redakcję MojejNorwegii.MEP

Wśród sojuszników pokrzywdzonych – poza VG – znajdziemy między innymi polityczkę partii Venstre, Ewelinę Baj. Apelowała ostatnio: „Nie bójcie się mówić. Nie milczcie, jeśli Wasze prawa są łamane. Wszyscy – bez względu na kraj pochodzenia czy rodzaj wykonywanej pracy – mamy NIEZBYWALNE PRAWO DO BEZPIECZNYCH WARUNKÓW PRACY. Podzielcie się tą informacją” i prosiła o kontakt kolejne ofiary niesprawiedliwego traktowania na wyspie Melkøya.

Na większość pytań wysyłanych przez dziennikarzy VG przedstawiciele wyżej wymienionych firm konsekwentnie nie udzielają odpowiedzi. Często używają argumentu, że sprawa jest w toku.
Moja Norwegia również skontaktowała się z Adecco i Consto. Pierwsza z tych firm nie prowadzi samodzielnego wewnętrznego dochodzenia, druga sprawę przedstawia za “leżącą daleko w przeszłości”, a problemy za w znaczącej większości rozwiązane do grudnia 2024 (nadzieję na zmiany pozwala mieć to, że wcześniej reagowano na nieprawidłowości – Havtil (Inspekcji Przemysłu Morskiego) w kwietniu wydała Consto nakaz wstrzymania prac na wysokościach na Melkøya). Zarzuty przedstawiane przez VG uważane są w Consto jako już nieaktualne.

Być może jednak dalsze materiały norweskiego dziennika rzucą nowe światło na tę sprawę…
O sprawie w czwartek debatowano w Stortingu. Jeden z posłów z partii Rødt, Mímir Kristjánsson, podsumował dotychczasowy bieg wypadków:

“W czasie całej naszej naftowej baśni ludzie pracy poświęcali swoje życie i zdrowie, by uczynić nas wszystkich bogatymi. Opowieści, które dobiegają do nas z Melkøya, wpisują się w historię igrania ze zdrowiem, środowiskiem i bezpieczeństwem po to, by zarobić jak najwięcej pieniędzy i jak najszybciej sfinalizować projekty”.
Źródła: VG, MojaNorwegia, Polityka po nordycku, Razem Norge
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


jan kaczmarek

23-06-2025 22:28

Tak, na podstawie moich prawie 20 lat tyry w NO.
Nie znam norweskiego, tylko angielski.
Na warunki pracy i zakwaterowania nie narzekam, i nikt nigdy mną nie pomiatał.
Rozrywkowi wylatują z pracy (prędzej czy później), lenie i nie mający doświadczenia też, chyba że szybko się uczą.
Kasa?Oj widziałem trochę kasy tyrając w sektorze offshore na platformach.
Ale wolę pracę na lądzie, mniejsza kasa ale bez tego tłuczenia się po tych heliportach, kombinezonów, próbnych alarmów, itd, itp.
Zresztą...już niedługo emerytura więc będę się żegnał z NO, pa, pa.

jacek m

23-06-2025 21:37

Na rotację przyjeżdża niekomunikatywne towarzystwo. Patola z wioch zdziwiona, że mają najgorsze warunki pracy. Bo tylko do tego się nadają. Ty jeszcze nie widziałeś dużych pieniędzy chłopczyku.

jacek m

23-06-2025 21:33

Piszesz na podstawie własnych doświadczeń? Ktoś to jest językowo komunikatywny i zna się na pracy nigdy nie da sobą pomiataċ. Przyjeżdżają tacy bez doświadczenia, bez języka i zdziwieni, że norki po nich jadą. Ja rozrywkowych rodaków omijam na kilometr. Chodząca patologia

jan kaczmarek

23-06-2025 13:08

Karol Pitek, nie, nie uważam się za super.
Ba, mam dystans do siebie, nie zazdroszczę nic i nikomu.
Nie lubię jak kto każe wyp.....lać komuś z NO.
Każdy sobie rzepkę skrobie, i tego się trzymajmy.
Komu pasuje to jest na stałe w NO, komu nie, to nie.
I ma prawo krytykować warunki pracy i życia...bo to naprawdę dziwny kraj i dziwni ludzie.

Karol Pitek

22-06-2025 22:21

Taki jesteś super że chyba sam sobie musisz zazdrościć jan kaczmarek

jan kaczmarek

22-06-2025 21:48

Jacek to typowy jełop, który nie kmini, że gdyby nie system rotacyjny pracy to byłby tu prawie sam wśród tych skał, wody i kumpli norasków.
Do ukochanego kraju latamy Jacuś co 2 tygodnie i odpoczywamy od tej wiochy przez 3 tygodnie.Kumasz?
3 tygodnie urlopu, czyli jeśli masz ochotę to lecisz do ciepłych krajów albo w Polskę.
I jest git.
A ty tyrasz non stop i masz jakieś ochłapy urlopu.
Kasę za 2 tygodnie zarabiam taką jak ty.
I kto ma lepiej mądralo?

Zbyszek121

22-06-2025 18:19

Jacek to jeden z tych , co zarabia 250 kr per timer . Płaci 6 tys za pokój , mieszka z kolegami i pije wódkę w każdy dzień , bo żona robiła mu awantury ,więc się rozwiedli . Wcina pyszne kanapki bez warzyw , bo na wódkę trza mieć od przemyta . Znalazł się prawie w raju ... Gdyby tylko nie było innych Polaków , co mają lepiej i dbają o swoje zdrowie . A poważnie , to chodzi o kwestie bezpieczeństwa zagrażające zdrowiu i życia . Jest to miejsce o szczególnych warunkach bezpieczeństwa ! Polacy są coraz częściej świadomi swoich prawo obowiązków , więc wymagają od pracodawcy tych samych standardów. Wykonujemy wysoko specjalistyczne prace w sferze zagrożenia życia , gdzie Norwegów prawie nie ma . Jeżeli nie przedstawia ktoś argumentów , tylko obraża , niech lepiej się nie wypowiada !

jacek m

22-06-2025 17:23

Jak warunki pracy się nie podobają to przestać marudzić i wracać do Polski

Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok