Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Rozlicz podatek za 2023

Aktualności

„Te zmiany miały być dla ludzi”: Oslo pyta o bompenger, kierowcy odpowiadają

Hanna Jelec

05 stycznia 2018 13:33

Udostępnij
na Facebooku
1
„Te zmiany miały być dla ludzi”: Oslo pyta o bompenger, kierowcy odpowiadają

Opłaty bramowe to temat, który frustruje coraz większą liczbę kierowców. wikipedia.org/Creative Commons CC

Aż 36 proc. zmotoryzowanych z Oslo nie wie, jak funkcjonują opłaty bramkowe, a ponad jedna czwarta sądzi, że płaci przy przejeździe w obie strony. Stołeczni urzędnicy przeprowadzili ankietę, by rozwiać wątpliwości przed zmianami zapowiadanymi na 2019 rok. Dlaczego kierowcy strajkują? Co się zmieni? I czy będzie taniej?
Opłaty bramkowe to temat, który od wielu miesięcy nurtuje norweskich kierowców. Po niemal trzykrotnym podniesieniu bompenger, do kas większych miast zaczęły wpływać bajońskie sumy. Jednak zmotoryzowani mieszkańcy Oslo i Bergen nie są zadowoleni z działań władz – zwłaszcza że zeszłoroczne raporty australijskich ekspertów zajmujących się ekologią wskazują na nikły wpływ bramek i stref niskoemisyjnych na poziom zanieczyszczeń w miastach. Wielu mieszkańców sądzi, że opłaty bramkowe, podobnie jak strefy niskoemisyjne, wcale nie przyczyniają się do zmniejszenia zanieczyszczeń środowiska, stanowiąc jedynie łatwe źródło przychodu dla gmin. Liczne protesty i skargi skłoniły urzędników z Oslo do zgłębienia kwestii bompenger. Pod koniec grudnia 2017 firma Respons Analyse  przeprowadziła na zlecenie gminy specjalną ankietę – głównie po to, by dowiedzieć się, co do tej pory najbardziej frustruje przeciwników bramek. Urzędnicy chcą w ten sposób nawiązać dialog, który przygotuje zmotoryzowanych na kolejne zmiany.

Co tak naprawdę wiemy?

Według badań Respons Analyse ponad jedna trzecia z 565 ankietowanych nie ma pojęcia o zasadach funkcjonowania opłat bramkowych. 36 proc. uczestników badania twierdzi, że płaci więcej niż w rzeczywistości. Około 25 proc. ankietowanych jest przekonanych o dokonywaniu opłaty bramkowej podczas jazdy w obie strony – z i do miasta. Równie wielu respondentów nie zna dokładnej kwoty, którą uiszcza za bompenger. Co ciekawe, w ankiecie udział brali zarówno posiadacze samochodów, jak i mieszkańcy Oslo, którzy nie mają własnego auta. Z badania wynika, że ci pierwsi mieli… dużo mniejsze pojęcie o kwestiach związanych z bompenger.

Oto fakty!

Ankieta Respons Analyse wykazała, że spora część kierowców tkwi w błędzie. W rzeczywistości obecne zasady bompenger mówią, że opłata nie jest uzależniona od liczby przejazdu, lecz od czasu jego trwania. Bompenger działają na zasadzie biletu autobusowego – pojedyncza opłata jest ważna przez 1 godzinę, niezależnie od liczby przejazdów w obie strony. Po upływie godziny musimy zapłacić ponownie. 

Faktem jest, że od 2019 r. w życie wejdą nowe zasady: możliwe, że będziemy płacić nieco mniej, lecz tym razem za przejazd w obie strony. Przepisy zostaną zastosowane przy 20 z 29 bramek na Osloringer. Andreas Halse z Departamentu Środowiska Klimaetaten informuje, że takie rozwiązanie może okazać się w rzeczywistości nieco bardziej korzystne, ale – jak podkreśla – tylko dla „niektórych kierowców”.

Kontrowersyjna promocja komunikacji publicznej

Heidi Sorasen z Klimaetaten zauważa, że wyniki ankiety zdziwiły nawet urzędników. Specjalistka przyznaje, że w świetle niekończących się zmian, zasady dotyczące bompenger mogą wydawać się skomplikowane. Sorensen podkreśla jednak, że o podwyżkach decydują wyłącznie politycy. To właśnie oni mają wpływ na wysokość opłat i cele, na które zostaną przeznaczone przychody pochodzące z „bramek”. 

Kwestia kosztów frustruje stołecznych kierowców przynajmniej od grudnia 2017. To właśnie wtedy wprowadzono tzw „taryfy awaryjne”. Przykładowo, w przypadku gdy zanieczyszczenie powietrza i zagrożenie smogiem wzrośnie, władze Oslo mogą wykorzystać je, by trzykrotnie zwiększyć stawkę za bompenger.

Wysokie opłaty za bramki mają służyć ochronie środowiska i promowaniu komunikacji publicznej, która odciąży miasto od samochodów.

„Zmiany miały być dla ludzi!”

Według początkowego planu rządu, samochody miały zniknąć z centrum Oslo do 2019 r. Stąd cele, na które przeznaczane są pieniądze za bramki – aż 93 proc. przychodów z bompenger ma pokryć koszt budowy nowych ścieżek rowerowych i inwestycji związanych z promocją transportu publicznego. Andreas Halse z Klimaetaten wyjaśnia, że taka praktyka ma pomóc mieszkańcom. Norweg dodaje, że najważniejsze dla kierowców powinno być „faktyczne zrozumienie systemu opłat bramkowych”, bo tylko w ten sposób będą mogli zdecydować, czy zamiast samochodu nie warto jednak przesiąść się w autobus, który w czasie „taryf awaryjnych” i smogu ma być dla kierowców darmowy.

Takie nastawienie nie podoba się jednak wielu kierowcom. Niektórzy powołują się na badania, które dowodzą, że wycofanie aut z centrum miasta miało nikły lub zerowy wpływ na poziom zanieczyszczenia w europejskich stolicach. Część przeciwników podwyżek w bompenger nazywa plany władz „nieuczciwą zagrywką” i wymuszeniem.
Przeciwko zmianom w 2019 r. są m.in. uczestnicy październikowego strajku – ponad 6 tys. kierowców z Oslo. Jak podkreślają protestujący, kierowcy nie widzą problemu w tym, by płacić bompenger, lecz ceny opłat bramkowych powinny być „rozsądne”. Niedawne podwyżki bramkowe zakładają ceny, na które nie może sobie pozwolić przeciętny kierowca. „Te bramki i zmiany miały być dla ludzi” – przypominają sfrustrowani kierowcy, do których nie przemawia przymusowa jazda autobusem.
Reklama
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


Darek Tiede

06-10-2018 11:56

Starsi Norwegowie pamiętają, że bramki miały być wprowadzone tylko na chwilę, aby podreperowac stan ulic w stolicy. Po czasie okazało się, że jest to całkiem spory dochód. Norwegia posiada 466 km autostrad. Jako państwo z ,,ropą '' zajmuje 4 miejsce od końca w Europie.

Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok