Wielu w pogoni za opalenizną kieruje swoje kroki ku nie tylko ku temu prawdziwemu, ale i ku sztucznym słońcom, jak lampy w solarium.
stock.adobe.com/licencja standardowa
Norwegowie przodują w smutnej statystyce zapadalności na raka skóry. Jednym z pomysłów na poprawę sytuacji jest utrudnienie najmłodszym korzystania z solarium. Na czym jeszcze miałyby polegać ograniczenia?
Słońce jest piękne i niebezpieczne. Potrzebujemy go, lecz może ono stanowić dla nas także zagrożenie.
Wielu w pogoni za opalenizną kieruje swoje kroki ku nie tylko ku temu prawdziwemu, ale i ku sztucznym słońcom, lampom w solarium. Zbyt wielu i zbyt wcześnie, ocenili norwescy politycy. Tamtejszy resort zdrowia, pod przewodnictwem ministra Jana Christiana Vestre, postanowił coś z tym zrobić.
– Nie ma udokumentowanych korzyści zdrowotnych z korzystania z solarium, a także nie istnieje dolna granica, przy której można uznać solarium za bezpieczne – powiedział Vestre.
Ministra poruszyła niedawna śmierć 26-letniej rodaczki, Camilli Hansen, wielbicielki solariów, która zapadła na czerniaka. Jej przypadek nie jest odosobniony – szacuje się, że jedna szósta zachorowań na raka skóry w Norwegii jest związana z opalaniem się w solarium.
Ograniczyć, zakazać, ostrzegać
Wśród rządowych propozycji zmian znajdziemy ograniczenie dostępu niepełnoletnim (co prawda teoretycznie z solariów nie mogą korzystać osoby poniżej 18. roku życia, jednak w praktyce dochodzi do tego dość często) oraz zakaz reklamowania tych usług (co uderzy dość mocno w internetowych influencerów). Klienci solariów mieliby ponadto otrzymywać ostrzeżenia przed wynikającym z opalania się zagrożeniem dla zdrowia i życia. Właściciele solariów natomiast musieliby się liczyć z dodatkowymi opłatami za prowadzenie tego biznesu.
Czerniak szerzący się powierzchowniewikimedia.commons/public domain
Niektórzy chcieliby pójść jeszcze dalej. Gdyby Norwegowie całkowicie zrezygnowali z solarium, przypadków zachorowań na raka skóry mogłoby być o tysiąc mniej rocznie – skomentowała Ingrid Stenstadvold Ross, sekretarz generalna walczącego z rakiem stowarzyszenia Kreftforeningen. Wskazała na Australię i Brazylię jako na przykłady krajów, gdzie przepisy są o wiele bardziej restrykcyjne.
Minister zdrowia nie wyklucza zaproponowania kolejnych, jeszcze surowszych, rozwiązań.
Tylko gorzej i gorzej
Na razie problem nad fiordami zamiast maleć, rośnie: w ciągu ostatnich pięciu lat liczba przypadków czerniaka wzrosła o 13 procent, innych postaci raka skóry – o 54 procent, a wskaźnik umieralności na czerniaka jest w Norwegii drugi najwyższy na świecie.
Źródła: VG, regjeringen.no, Klar Tale, Kreftforeningen
Reklama