W Norwegii sąsiedzi kłócą się np. o uciążliwy dla jednej ze stron hałas
stock.adobe.com/standardowa
Dobry sąsiad, to taki, który nie wchodzi drugiemu w paradę, wynika z najnowszej ankiety przeprowadzonej dla firmy ubezpieczeniowej If. Nad fiordami bowiem jeden na czterech mieszkańców angażuje się w sąsiedzkie spory - o drzewa, zbyt wysokie żywopłoty i przekraczanie szeroko rozumianych granic.
Z danych opublikowanych w sierpniu przez ubezpieczalnię wyłania się obraz sąsiedzkich stosunków dalekich od ideału. Ankieta przeprowadzona przez YouGov na zlecenie If, w której wzięło udział ponad tysiąc respondentów z całej Norwegii, pokazuje bowiem, że okazji do sporu z sąsiadem nie trzeba daleko szukać.
Za wysoki żywopłot
Z informacji zebranych w ankiecie wynika, że 26 proc. respondentów przyznaje, że brało udział w sąsiedzkich zatargach, 71 proc. deklaruje, że nigdy nie kłóciło się z sąsiadem, zaś 3 proc. nie wie, czy do kłótni rzeczywiście doszło. - Klasycznymi problemami, które się powtarzają, są nieporozumienia dotyczące drzew rzucających cień na sąsiednią działkę, i zbyt wysokich żywopłotów. Innym częstym powodem kłótni jest przekraczanie sąsiedzkich granic, które nie są zawsze jasne - mówi Sigmund Clementz, kierownik ds. komunikacji w If, cytowany w komunikacie prasowym.
Tutaj jako przykład naruszania granic sąsiada wymienia np. dostęp i prawo do użytkowania prywatnych dróg czy chodników, hałas dobiegający z sąsiedniego mieszkania czy domu, a także spory o budowę garażu czy szopy na narzędzia. Dodaje, że liczba kłótni sąsiedzkich od 15 lat utrzymuje się na stabilnym poziomie.
Prym w sąsiedzkich konfliktach wiodą mieszkańcy zachodniej Norwegii: tutaj aż 30 proc. odpowiada, że brało udział w kłótni.Źródło: stock.adobe.com/licencja standardowa
Kłótnie rozwiąże ustawa
Niekiedy jeden sąsiad zbyt mocno do serca bierze sobie sformułowanie: Wolnoć, Tomku, w swoim domku, czym powoduje frustrację drugiego. Norweskie prawo stawia jednak sprawę jasno: w imię sąsiedzkiej przyjaźni nie trzeba akceptować działań czy zachowań, które naruszają nasze granice. Te z góry ustaliła bowiem tzw. ustawa o sąsiedztwie (Grannelova), obecnie zwana po prostu prawem sąsiedzkim (Naboloven).
Ustawę sąsiedzką wprowadzono w 1961 roku, aby uregulować stosunki prawne między (często zwaśnionymi) sąsiadami. W dokumencie istotne są zwłaszcza dwa przepisy: § 2. i § 3.
§ 2.:
“Nikt nie może mieć, robić ani wdrażać niczego, co jest nieuzasadnione lub nierozsądne ze szkodą lub niedogodnością dla sąsiedniej własności” - zachowanie/działanie sąsiada na jego posesji nie może być uciążliwe/powodować niedogodności dla pozostałych sąsiadów
Mowa tutaj np. o hałasie, który jest często przyczyną sąsiedzkich kłótni. Uciążliwe dźwięki dobiegające z sąsiadującego mieszkania/domu/działki, zgodnie z ustawą, naruszają prawo sąsiedzkie. Kolejnym przykładem naruszenia § 2. jest uciążliwy zapach z sąsiadującej posesji, który narusza tzw. granice tolerancji.
§ 3.
Jeżeli nie ma wzmianki o zrobieniu tego dla właściciela lub dla różnorodności przyrodniczej na terenie, właściciel nie może posiadać drzewa, które jest szkodliwe lub szczególnie uciążliwe dla sąsiada, bliżej domu, ogrodu, podwórka lub gruntu uprawnego” na posesji sąsiada niż jedna trzecia wysokości drzewa - paragraf dotyczy drzew na posesji sąsiada.
Ten fragment mówi o tym, że drzewa sąsiada nie mogą znajdować się bliżej posesji drugiego niż 1/3 wysokości drzewa.
Drzewa stanowią często kość niezgody w relacjach między sąsiadami. Rozwiązaniu sporu reguluje nawet ustawa.Źródło: stock.adobe.com/standardowa
Lepiej się dogadać
Jak jednak podkreśla przedstawiciel firmy ubezpieczeniowej, zanim wejdziemy na drogę prawną, lepiej spróbować polubownych środków, czyli po prostu dogadać się z sąsiadem. - Dobrym pomysłem może być uporządkowanie spraw na wczesnym etapie - mówi Sigmund Clementz. Podsumowuje jednak, że często sąsiedzkie spory przekazywane są z pokolenia na pokolenie.
Lovdata, If, MojaNorwegia