Większość ankietowanych Norwegów widzi jedno rozwiązanie całego problemu – odebrać księżniczce jej tytuł.
ndla.no/Daryl Henderson/ https://creativecommons.org/licenses/by-nc/4.0/deed.no
31 sierpnia księżniczka Märtha Louise wzięła ślub. A potem były komentarze, komentarze, komentarze… O jej roli w kraju dyskutują wszystkie duże media. Co w tej ceremonii wywołało kontrowersje?
Zasłona z białych prześcieradeł – tyle mogli zobaczyć fotografowie norweskich mediów w dniu zaślubin córki króla Haralda V z szamanem Durekiem Verrettem. NRK i TV2 dostały zgodę na filmowanie z dronów… od policji. Głównie wtedy można było złapać w kadrze coś więcej niż bawełnę.
Nic takiego się dotąd nie zdarzyło, rodzime media miały dotychczas swobodny dostęp do ważnych wydarzeń z życia rodziny królewskiej (z poszanowaniem prywatności i w granicach dobrego smaku).
Prywatność na sprzedaż
Otoczenie księżniczki broni się stwierdzeniem, że ślub miał charakter prywatny i wobec tego dziennikarze nie powinni oczekiwać zbyt wiele w imię prawa do informowania narodu. Cóż. Można by wziąć takie wyjaśnienia za dobrą monetę, tyle że… nad bezpieczeństwem tego „prywatnego” wydarzenia czuwała nadzwyczajna liczba – opłacanych przecież przez państwo – policjantów, a prawa do publikowania materiałów wizualnych z ceremonii zostały sprzedane brytyjskiemu tabloidowi „Hello!” oraz Netfliksowi.
Księżniczka niewątpliwie zabiega więc o uwagę mediów, jeśli tylko ma z tego bezpośrednie finansowe korzyści. Nawiasem mówiąc, w dniu ślubu para handlowała nie tylko swoim wizerunkiem, ale też ubraniami – na miejscu można było kupować produkty marki odzieżowej, której współwłaścicielką jest panna młoda. W strojach tej firmy dali się też w pewnym momencie sfotografować państwo młodzi.
Księżniczka w tabloidzie
Sytuację dodatkowo komplikuje fakt, iż Märthę Louise od kilku lat obowiązuje zawarta z rodziną umowa, w świetle której córka Haralda V zrzeka się oficjalnych obowiązków związanych z reprezentowaniem rodziny królewskiej oraz – co jest w tej chwili kluczowe – nie powinna wykorzystywać komercyjnie tytułu księżniczki. Tymczasem w materiale „Hello!” o jej ślubie słowo „princess” pojawiło się aż 47 razy.
Niemrawe reakcje?
Większość ankietowanych Norwegów widzi jedno rozwiązanie całego problemu – odebrać księżniczce jej tytuł. Ale co zrobi król, nie wiadomo. Na razie wykonano drobne – monarcha i następca tronu z najbliższą rodziną nie pozowali do tych „ekskluzywnych”, komercyjnych zdjęć, dali się za to sfotografować norweskiej agencji prasowej NTB. Ponadto dokonano zmian na oficjalnej stronie internetowej rodziny królewskiej – Märtha Louise wciąż jest tam uwzględniona w dziale „inni członkowie rodziny królewskiej”, ale jej córki z pierwszego małżeństwa już nie. Nie będzie tam też miejsca dla jej nowego męża.
O tym, że szaman Verrett nigdy nie był materiałem na idealnego zięcia można przeczytać na przykład tu:
Źródła: NRK Debatten, Dagbladet, Se og Hør, Nettavisen, MojaNorwegia.pl
10-09-2024 20:11
2
0
Zgłoś
09-09-2024 08:13
0
-20
Zgłoś
09-09-2024 06:17
16
0
Zgłoś
08-09-2024 21:22
17
0
Zgłoś
08-09-2024 12:13
42
0
Zgłoś