Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Pozostało jeszcze:

5
DNI

do zakończenia rozliczeń podatkowych w Norwegii

Rozlicz podatek

Wywiad

Są dokładni, wciąż słabo znają języki i... nie potrafią się ,,sprzedać". Rekruterka punktuje Polaków

Anna Moczydłowska

27 listopada 2017 08:00

Udostępnij
na Facebooku
7
Są dokładni, wciąż słabo znają języki i... nie potrafią się ,,sprzedać

Rynek Polaków w Norwegii się kończy? Zapytaliśmy rekruterkę fot. fotolia/royalty free

W Polsce zajmowała sie rekrutacją na stanowiska średniego szczebla. Za jej pośrednictwem na swoje posady trafiali inżynierowie, liderzy i specjaliści. Dziś Sylwia Szymocha rekrutuje dla Adecco, jednego z największych pośredników pracy w Norwegii. Zmieniła branże i prowadzi nabory do bardzo prężnie działającego sektora – budowlanki.
W rozmowie z Moją Norwegią opowiada o obecnej sytuacji Polaków na rynku, zdradza, jak naprawdę Norwegowie postrzegają naszych fachowców i... wylicza, co przekreśla kandydata w oczach rekrutera.
Reklama
Anna Moczydłowska, Moja Norwegia: Rynek Polaków w Norwegii się skończył?

Sylwia Szymocha, Adecco
: Nie skończył, ale przesycił. Kilka lat temu niemal każdy, kto przyjechał do Norwegii, dostawał pracę. Wszystkie ręce do pracy były na wagę złota, wcale nie trzeba było być specjalistą. Norwegia rozrastała się i budowała na potęgę. Obecnie zapotrzebowanie w branży budowlanej jest spore, jednak nie jest to już skala sprzed 5-6 lat, kiedy powstawały największe w skali kraju lotniska czy całe trasy kolejowe. Teraz wciąż jest wiele projektów, jednak na norweskim rynku pracy jest tez wielu specjalistów z długoletnim doświadczeniem. Aby znaleźć pracę, trzeba się wykazać doświadczeniem i umiejętnościami. Zasada ,,wszystkie ręce na pokład" przestała obowiązywać.

Konkurencja dzisiaj jest jednak dużo większa, bo do pracy przyjeżdżają już nie tylko Polacy, ale także Litwini, Ukraińcy, Łotysze, Słowacy. Wśród nich wielu wykwalifikowanych specjalistów.

Pracodawcy nie chcą już zatrudniać uniwersalnych i tańszych, ale mało doświadczonych pracowników?

Są okresy w roku, kiedy rusza więcej budów. To wiosna i lato. Wtedy pracodawcy potrzebują większej liczby ludzi, a my zauważamy wzmożone zainteresowanie Polaków pracą w Norwegii. Osoby z umiarkowanym doświadczeniem i przyjeżdżający jako tzw. ,,pomocnicy" mogą znaleźć wówczas zatrudnienie, ale są to raczej krótkoterminowe projekty. Po 3-4 miesiącach kończą się prace ogólne i zaczynają takie, do których specjaliści są niezbędni. Teraz to oni są najbardziej pożądani na rynku. Wielu początkujących budowlańców, którzy przyjechali do Norwegii w czasie największego "boomu", zostało do dziś.
I dziś to oni są specjalistami?

Tak, trafili w dobry czas, a wytrwałość się opłaciła. Są coraz lepsi, znają język, ludzi i specyfikę tutejszego rynku. Wciąż jednak potrzeba wielu nowych pracowników do budowy domów czy osiedli: od tych, którzy wylewają fundamenty, aż po elektryków czy pracowników branży wykończeniowej. Cały czas budują się też mosty, tamy, drogi. Konkurencja dzisiaj jest jednak dużo większa, bo do pracy przyjeżdżają już nie tylko Polacy, ale także Litwini, Ukraińcy, Łotysze, Słowacy. Wśród nich wielu wykwalifikowanych specjalistów.
Sylwia Szymocha pracuje w oddziale w Bergen
Sylwia Szymocha pracuje w oddziale w Bergen Źródło: fot. archiwum prywatne
Na co może liczyć doświadczony pracownik?

Rodzaj umowy zależy od pracodawcy, wielkości projektu i stabilności firmy. W Norwegii jasno sprecyzowana jest za to stawka minimalna dla pracowników niewykwalifikowanych, specjalistów i osób z dyplomami, wiadomo więc, czego można się spodziewać. Doświadczonego pracownika potrafimy ściągać nawet z Niemiec, Danii czy Anglii, jeśli akurat w Norwegii rusza przedsięwzięcie pasujące do jego umiejętności. Jako że współpracujemy często z dużymi firmami, które wygrywają przetargi, gdy rusza projekt, potrzebnych jednocześnie jest na przykład czterdziestu wykwalifikowanych pracowników.

Wielu z tych, którzy kiedyś planowali zostać na stałe, pokonała tęsknota.

Tacy pracodawcy muszą mieć swoje standardy i wymagania.

Dużą wagę przywiązują do bezpieczeństwa. W Norwegii to bardzo ważne, podobnie jak przepisy prawa pracy. Myślę, że to pozytywnie zaskakuje polskich pracowników, którzy muszą przestawić się na skandynawski sposób pracy. W zamian jednak, poza umiejętnościami, nacisk stawiany jest na choć komunikatywny stopień znajomości angielskiego lub norweskiego. Niestety do dziś pracownicy z Czech czy Słowacji znacznie lepiej posługują się językami. W tej materii jest więc jeszcze wiele do zrobienia.
Brak znajomości języków to problem nie do przeskoczenia?

Mamy pracowników, którzy mówią tylko po polsku. Ale jest ich niewielu i muszą w zamian być wyśmienitymi fachowcami. Są cenieni przez tych samych pracowdaców od lat, mają wyrobioną renomę i ten system działa.

Przy rekrutacji nowych osób jednak skupiamy się, by znaleźć osoby, które mówią po norwesku lub angielsku przynajmniej w stopniu komunikatywnym. Nie chodzi wcale o szalenie wysoki poziom. W tej branży najważniejsze to móc powiedzieć, co umie się robić, wymienić podstawowe narzędzia, czy zrozumieć, w którym miejscu odbywa się budowa. Na początek wystarczy zaledwie kilkadziesiąt podstawowych zwrotów. Kandydat, który je zna, znacząco zwiększa swoje szanse na rynku pracy. Naukę najlepiej zacząć jeszcze w Polsce.
Co, poza znajomością języka, czyni kandydata atrakcyjnym dla norweskiego pracodawcy?

Dużym atutem jest mobilność. Często pojawiają się projekty w mniejszych miasteczkach, górach lub na obrzeżach miast. Jeśli więc pracownik jest w stanie przenosić się z projektu na projekt, zwiększa swoje szanse na stałe zatrudnienie.
A co dyskwalifikuje kandydata w oczach rekrutera?

Po pierwsze i chyba najważniejsze: podejście do pracy. Bywa że odrzucam kandydatów już po pierwszej rozmowie telefonicznej, bo sprawia wrażenie w ogóle niezainteresowanego podjęciem pracy. Nasz klient, gdy zatrudnia kandydata, musi wiedzieć, że ten faktycznie chce pracować.

Poza tym, kiedy kandydat zanim opowie cokolwiek o sobie, od razu pyta o kwestie finansowe, podwyżki i dodatki pieniężne. Zwykle nie jest to osoba, z którą chciałabym rozmawiać dalej. Z mojego doświadczenia wynika, że taki pracownik często będzie zmieniał pracodawców i przeskakiwał pomiędzy ofertami, jeśli tylko dostanie gdzieś minimalnie wyższą stawkę. Ale problemem niektórych polskich pracowników jest też fakt, że kompletnie nie potrafią o sobie opowiadać.
Komunikatywna znajomość języka to obecnie warunek konieczny zatrudnienia.
Komunikatywna znajomość języka to obecnie warunek konieczny zatrudnienia. Źródło: fot. fotolia
Brak kompetencji czy śmiałości?

Nie wierzą w siebie, często są zbyt skromni, nie potrafią się ,,sprzedać". Nie są w stanie opisać tego, w czym są dobrzy, przedstawić zakresu obowiązków. Nawet jeśli w rzeczywistości są dobrymi fachowcami z bogatym dorobkiem doświadczeń, trzeba od nich wyciągać najprostsze informacje. Dopiero po zadaniu dziesiątek pytań, okazuje się, że naprawdę znają się na rzeczy. Od dobrej woli rekrutera zależy, czy będzie drążył i dociekał.

Jeśli ktoś jest fachowcem z doświadczeniem, warto przed rozmową przypomnieć sobie nazwy poszczególnych projektów i zakres obowiązków. Zwłaszcza jeśli nie ma ich udokumentowanych, bo na przykład była to praca ,,na czarno".

W Norwegii bardzo dużą wagę przykłada się do referencji, dlatego warto zadbać, by każda współpraca kończyła się w poprawnej atmosferze.

Nie zniechęca pani zatrudnienie ,,na czarno"?

Znam rynek w Polsce i wiem, jakie potrafią być jego realia. Staram się nie skreślać takiej osoby na starcie. Jeśli ktoś od razu mówi ,,Pracowałem, ale nigdy nie miałem oficjalnej umowy", to staram się zdobyć referencje. Nie rozmawiam tylko z wykonawcami, ale także odbiorcami danej pracy.

Nie zniechęca mnie sam brak posiadanych dokumentów, raczej to, jeśli ktoś nie jest w stanie podać telefonu czy nazwiska osoby, która może potwierdzić jego umiejętności. Kompetencji budowlanych nie sposób zweryfikować w czasie procesu rekrutacji nawet przy najlepszych chęciach rekrutera. Zadając szczegółowe pytania o to, czym pracownik zajmowal się na poprzednich stanowiskach, jestem w stanie ocenić umiejętności w mniej więcej 50 procentach. Reszta wychodzi przy pracy. Dlatego tak cenne jest zdanie osób, które wcześniej pracowały z kandydatem.
Załóżmy, że rekrutacja przebiegła pomyślnie. Polski pracownik zaczyna pracę na norweskiej budowie. Co jeśli na miejscu okazuje się, że jednak sobie nie radzi?

Rzadko, ale zdarza się, że pracodawca zgłasza taki fakt. Kilka dni próbnych służy weryfikacji umiejętności. Jeśli okazują się niewystarczające, wówczas musimy usunąć takiego pracownika z placu budowy. Staram się wtedy porozmawiać i dowiedzieć, co poszło nie tak, w czym czułby się lepiej.

Nigdy nie jest tak, że człowiek nie dostaje drugiej szansy. Nie każdy musi być dobry we wszystkim, a i zakres obowiązków na poszczególnych budowach różni się od siebie. Zdarzały się sytuacje, że pracownik nie sprawdził się na jednym projekcie, a z innego płynęły same pochwały i prośby o stała współpracę. Czasami niestety bywa też odwrotnie - specjalista świetnie sprzedał się na rozmowie kwalifikacyjnej, a został wydalony z trzech kolejnych projektów, bo okazało się, że brak mu umiejętności. Wówczas albo szukamy mu pracy na stanowisku typowo pomocniczym, albo jeśli kandydat nie jest w stanie zaakceptować degradacji rozstajemy się.
Norwegowie cenią naszych pracowników?

Zaczynając pracę w Norwegii, byłam bardzo pozytywnie zaskoczona odbiorem Polaków. Większość pracowników jest postrzegana jako godni zaufania fachowcy – dokładni i trzymający tempo pracy. W Norwegii zresztą bardzo dużą wagę przykłada się do referencji, dlatego warto zadbać, by każda współpraca kończyła się w poprawnej atmosferze. Na szczęście Polacy w branży budowlanej mają dobrą renomę, a co za tym idzie, często są polecani dalej.

Wszystko dlatego, że polski pracownik jest pracownikiem bardzo wszechstronnym. W Norwegii zawody podlegają wyraźnemu podziałowi: kto inny kładzie płytki, kto inny muruje, a jeszcze kto inny tworzy konstrukcje. W Polsce fachowcy mają doświadczenie w budowie domu od fundamentu aż po dach. Uniwersalność oraz szerokie umiejętności sprawiają, że potrafią odnaleźć się w bardzo wielu pracach. I to się ceni.
Może dlatego Polacy coraz chętniej przyjeżdżają do Norwegii całymi rodzinami i zostają na stałe. 

Duża część osób faktycznie chce ułożyć sobie życie w Norwegii. Pokolenie osób w wieku 25-40 lat coraz częściej myśli o tym, by rodziny ściągać do siebie. Pracują za granicą 2-3 miesiące, a potem zaczynają snuć wspólne plany o życiu tutaj. To już nie są czasy, gdzie kobieta z dziećmi siedziała w domu w Polsce, a mąż pracował za granicą. 

Ja już na etapie rekrutacji pytam kandydata o plany na przyszłość. Zaledwie niewielki procent szczerze mówi, że interesuje ich jedynie sezonowy lub na przykład roczny zarobek. Zdecydowana większość deklaruje, że jeśli zadomowi się w Norwegii, chętnie osiedli się w niej na stałe. Nic dziwnego, to kraj świetnych zarobków i pięknych widoków. Trzeba jednak pamiętać, że wydatki są tutaj znacznie wyższe, a pogoda niezwykle kapryśna. To nie każdemu odpowiada. Wielu z tych, którzy kiedyś planowali zostać na stałe, pokonała tęsknota.
Reklama
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


Josef Satan

13-12-2017 12:35

krystian66 napisał:
ciapaci i muszstaja subwencje od komuny i prace maja w nosie patrza by sie poobijac i zeby im tygodniowka przeleciala


Jako te polskie chlopy zorientowane sa w kazdym temacie. Az dusza sie raduje.!
Szukasz porady, spytaj Krystiana.

morss. napisał:
karsk napisał:
białyorzeł napisał:
ciapaci i musliny
Wolalbym zeby nigdy nie uzywano takich okreslen.

Następnym razem zanim zaczniesz się wypowiadać na podobne tematy, to najpierw zajrzyj chociażby do Wikipedii i zobacz co dane słowo oznacza i jakie ma ogólne znaczenie w społeczeństwie nie tyko z kartoflanego kaczolandu.


O czym to jest i do kogo jest skierowane? Wie ktos?

białyorzeł napisał:
ciapaci i musliny

Wolalbym zeby nigdy nie uzywano takich okreslen. Przez podobne wypowiedzi juz teraz wielu uwaza Polakow za nacjonalistow lub nawet rasistow . A przeciez niezliczona ilosc naszych patriotow oddalo zycie \"Za Naszą i Waszą Wolność\".
Pozdrawiam

krystian szurek

11-12-2017 18:21

ciapaci i muszstaja subwencje od komuny i prace maja w nosie patrza by sie poobijac i zeby im tygodniowka przeleciala
rekruterz ktorzy rekrutuja pracownikow do pracy w norwegiich praca konczy sie na tym by sprzedac pracownika czyli wynajac by zarabial da nich pieniadze i na tym sie konczy opieka nad nim byle by wypchnc i cieszyc sie aby byl jak naj dluzej jeszcze mi sie nie zdarzylo by rekruter zadzwonil w moim imieniu do firmy i zapytal jak mi idzie prosze przestancie pisac glupoty oto apeluje wlasnie do rekruterow

jurekogurek

10-12-2017 10:54

13 lat pracy na budowach w Norwegi i co na temat referencji żadko ktury majster czy kierownik pamieta pracownika ktury pracował nawed 3 do 4 miesięcy na projekcie ,,, przecierz ich to wcale nie interesóje .

Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok