Linie SAS i Flyr zapowiedziały już, że jeżeli instytut oficjalnie wprowadzi takie zalecenie, przewoźnicy od razu się do niego dostosują.
stock.adobe.com/ fot. aapsky/ tylko do użytku redakcyjnego
Minęło zaledwie kilka tygodni, odkąd norweskie linie lotnicze zniosły obowiązek noszenia przez pasażerów maseczek zakrywających usta i nos na pokładzie samolotu. Wiele jednak wskazuje na to, że będą go musiały wprowadzić ponownie.
Ponieważ w Norwegii w ostatnim czasie gwałtownie wzrósł odsetek zachorowań na covid-19, Państwowy Instytut Zdrowia Publicznego (FHI) optuje teraz za tym, aby zaostrzyć kontrolę infekcji w branży lotniczej.
Nie nacieszyli się długo
Zarówno SAS, Norwegian, Widerøe, jak i Flyr zrezygnowały z wymogu stosowania przez podróżnych maseczek ochronnych na pokładach samolotów od 18 października. Zmiany dotyczyły tras krajowych i międzypaństwowych na terenie Skandynawii.
W ostatnich tygodniach w Norwegii dało się jednak zauważyć skok odsetka zakażeń koronawirusem – 9 listopada odnotowano rekordową liczbę nowych infekcji, dokładnie 2126 przypadków. Takiego dobowego wyniku nie zarejestrowano dotąd od początku pandemii. W związku z tym Instytut Zdrowia Publicznego uważa, że istotne może być zaostrzenie wymogów dotyczących kontroli infekcji w lotnictwie. Takie informacje potwierdzone przez FHI opublikował jako pierwszy portal Flysmart24.
Linie SAS i Flyr zapowiedziały już, że jeżeli instytut oficjalnie wprowadzi takie zalecenie, przewoźnicy od razu się do niego dostosują./zdjęcie ilustracyjneŹródło: flyr / materiały prasowe
Dostosują się do zaleceń
Na łamach tego samego portalu linie SAS i Flyr zapowiedziały już, że jeżeli instytut oficjalnie wprowadzi takie zalecenie, przewoźnicy od razu się do niego dostosują. Zniesiony w październiku wymóg obowiązywał od maja zeszłego roku. Dotyczył noszenia maseczek zasłaniających twarz na wszystkich trasach obsługiwanych przez norweskie linie lotnicze.
Dzięki niskiej krzywej infekcji i dużego odsetka zaszczepionych mieszkańców kraju fiordów 14 października firmy uznały, że warunki są wystarczająco bezpieczne, by zdjąć z pasażerów i załogi obowiązek zakrywania ust i nosa na pokładzie. Dla przewoźników ponowny wymóg noszenia maski na twarz jest jednak o wiele lepszym rozwiązaniem niż wcześniejsza alternatywa – zablokowane środkowe siedzenia, aby uniemożliwić podróżnym przebywanie zbyt blisko siebie, co miało ich uchronić przed roznoszeniem infekcji.
Reklama