Polityka
„Ktoś tu musiał zachować się jak dorosły”: Sylvi Listhaug uprzedziła fakty i podała się do dymisji
11

Sylvi Listhaug zrezygnowała z funkcji ministra jeszcze przed głosowaniem za jej odwołaniem. flickr.com/ fremskrittspartiet/ creativecommons.org/licenses/by-nd/2.0/
20 marca Minister Sprawiedliwości, Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Imigracji Sylvi Listhaug podała się do dymisji. Listhaug ogłosiła rezygnację z funkcji jeszcze przed zaplanowanym na ten dzień głosowaniem za wotum nieufności. Pożegnała się w swoim stylu, porównując Storting do przedszkola.
Zanim odbyła się oficjalna konferencja prasowa w związku z jej decyzją, była minister w oświadczeniu na swoim facebookowym profilu wyraziła wdzięczność m.in. swoim kolegom z Partii Postępu za gotowość opowiedzenia się po jej stronie nawet kosztem rezygnacji z udziału w koalicji rządzącej, a gorzkich słów nie szczędziła pod adresem przedstawicieli opozycji.
Mimo nagonki – ogromne wsparcie
W pożegnalnym poście Sylvi Listhaug podziękowała za wsparcie szczególnie w minionym tygodniu, który okazał się dla niej trudny i przypominał ciąg surrealistycznych wydarzeń. Swoje odejście tłumaczyła dobrem ogółu. Jak stwierdziła, jeden post w mediach społecznościowych zamienił norweską arenę polityczną w przedszkole i w obliczu tej sytuacji ktoś musiał zachować się jak dorosły.
Chociaż reprezentanci Partii Postępu byli gotowi przedłożyć interes ugrupowania na poczet byłej minister sprawiedliwości, Listhaug nie chciała dopuścić do tego, żeby FrP straciła władzę i miejsce w rządzie koalicyjnym. Jednocześnie wyraziła zadowolenie, że to właśnie Partia Postępu przez kolejne 3,5 roku będzie zajmować się polityką imigracyjną.
Chociaż reprezentanci Partii Postępu byli gotowi przedłożyć interes ugrupowania na poczet byłej minister sprawiedliwości, Listhaug nie chciała dopuścić do tego, żeby FrP straciła władzę i miejsce w rządzie koalicyjnym. Jednocześnie wyraziła zadowolenie, że to właśnie Partia Postępu przez kolejne 3,5 roku będzie zajmować się polityką imigracyjną.
Listhaug podziękowała także za ogromne wsparcie wszystkim jej zwolennikom, i wyborcom, od których otrzymywała słowa i gesty otuchy w „ciężkim dla niej i dla jej rodziny czasie”. Dowodami pochwaliła się również na profilu na Facebooku: jej gabinet utonął w bukietach kwiatów.
Ofiara polowania na czarownice
Na do widzenia Listhaug nie omieszkała zostawić uszczypliwego komentarza w stronę politycznych rywali. Największy żal była minister ma do lidera Partii Pracy, Jonasa Gahr Størego. Jej zdaniem przewodniczący opozycyjnego ugrupowania obrał sobie za cel, żeby zamykać usta wszystkim zabierającym głos w dyskusji na jeden z najważniejszych tematów dotyczących przyszłości kraju [imigracja i terroryzm – przyp. red.]. Sama tego typu odbieranie wolności słowa porównała do polowania na czarownice i zapowiedziała, że sama nigdy nie przystanie na warunki publicznej debaty narzucane przez Størego.
– Wolność wyrażania swoich poglądów to istotna wartość zarówno w Norwegii, jak i na całym Zachodzie, której musimy bronić. Nigdy nie zostanę takim samym politykiem jak wszyscy inni. Chcę być sobą – podsumowała.
– Wolność wyrażania swoich poglądów to istotna wartość zarówno w Norwegii, jak i na całym Zachodzie, której musimy bronić. Nigdy nie zostanę takim samym politykiem jak wszyscy inni. Chcę być sobą – podsumowała.
Nie powiedziała ostatniego słowa
Sylvi Listhaug zapowiedziała jednocześnie, że wcale nie ma zamiaru zniknąć z życia politycznego i wyjść ze Stortingu tylnymi drzwiami. Postanowiła skupić się wyłącznie na polityce imigracyjnej we współpracy z kolegami z partii.
Burza w szklance wody?
Całe zamieszanie zaczęło się od kontrowersyjnej reakcji Listhaug na wynik głosowania w sprawie odbierania obywatelstwa wrogom publicznym. W połowie marca większość w Stortingu zadecydowała, że odbieranie obywatelstwa osobom mogącym stanowić zagrożenie dla fundamentalnych interesów kraju nie będą mogły zapadać szybciej, z ominięciem procesów sądowych. Pomysłowi sprzeciwiły się szczególnie Partia Pracy i Lewica (Venstre).
Minister Sylvi Listhaug wyraziła wówczas niezadowolenie – jak zazwyczaj – na swoim profilu na Facebooku, publikując kontrowersyjny post. Było to zdjęcie uzbrojonych bojowników z podpisem: „Partia Pracy uważa, że prawa terrorystów są ważniejsze niż bezpieczeństwo narodowe”. Początkowo była minister szła w zaparte i nie żałując publikacji posta, nie chciała go usunąć. Ostatecznie musiała to zrobić, jednak z powodu braku uprawnień do użycia załączonej fotografii, a premier Norwegii udało się „wynegocjować” oficjalne przeprosiny.
Sprawa wywołała oburzenie u znacznej części internautów i polityków, którzy zaczęli się domagać dymisji Listhaug.
Sprawa wywołała oburzenie u znacznej części internautów i polityków, którzy zaczęli się domagać dymisji Listhaug.
Reklama
Reklama
To może Cię zainteresować
2
21-03-2018 20:50
2
0
Zgłoś
21-03-2018 20:30
3
0
Zgłoś
21-03-2018 05:53
20-03-2018 22:17
0
-93
Zgłoś
20-03-2018 20:20
101
0
Zgłoś
20-03-2018 19:19
0
-71
Zgłoś
20-03-2018 16:21
20-03-2018 13:59
0
-70
Zgłoś
20-03-2018 13:57
47
0
Zgłoś
20-03-2018 13:53
0
-90
Zgłoś