Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Rozlicz podatek za 2023

Polacy w Norwegii

Polacy wyrzuceni z norweskiego samolotu: „Potraktowano nas jak pijanych, nie pozwolono udowodnić trzeźwości” [HISTORIA CZYTELNIKA]

Natalia Szitenhelm

14 stycznia 2020 07:00

Udostępnij
na Facebooku
10
Polacy wyrzuceni z norweskiego samolotu: „Potraktowano nas jak pijanych, nie pozwolono udowodnić trzeźwości” [HISTORIA CZYTELNIKA]

Polacy podróżowali norweskimi liniami lotniczymi, Widerøe /zdjęcie ilustracyjne flickr.com/CC BY 2.0/Valentin Hintikka

Niecodzienna sytuacja spotkała naszego czytelnika, który na początku grudnia wraz z kolegami leciał liniami Widerøe do pracy w Norwegii. Mimo że mężczyźni nie spożywali alkoholu przed lotem, obsługa nakazała im opuścić pokład, gdyż rzekomo byli pijani. Ani na lotnisku, ani na komisariacie w Oslo nie mogli też – choć wielokrotnie na to nalegali – zbadać się alkomatem, by udowodnić trzeźwość. Wszystko wskazuje na to, że na surowe potraktowanie Polaków duży wpływ miał pewien incydent na krótko przed odlotem, jednak Gustaw, który do nas napisał, nie rozumie, dlaczego grupa musiała ponieść odpowiedzialność zbiorową. Oto jego historia.
Chciałbym opisać niemiłą sytuację, jaka nas spotkała podczas podróży do pracy z Polski do Norwegii. Polskimi Liniami LOT wylecieliśmy z Warszawy do Gardermoen, gdzie później mieliśmy przesiadkę. Dotarliśmy do Oslo i czekaliśmy na samolot do Førde, a także na resztę kolegów podróżujących z Krakowa. Po niedługim czasie spotkaliśmy się wszyscy w jednym miejscu i czekaliśmy na następny samolot. 

Niestety dwóch z nas popełniło błąd, wykroczenie – zostali przyłapani na paleniu w toalecie. Wezwano policję, która po rozmowie z nami darowała im to i dała im ostatnią szansę.

Gustaw wyjaśnia, że jeden z kolegów, który bardzo dobrze zna angielski, pomógł dwóm pozostałym w wyjaśnieniu sytuacji w rozmowie ze służbami. Incydent zakończył się polubownie. A przynajmniej tak się tylko wydawało.
Reklama

Proszę wysiadać

Nic nie wskazywało na to, że może jeszcze się coś nieprzyjemnego wydarzyć, gdyż ostatnią odprawę – bramkę przed wejściem do samolotu – przeszliśmy wszyscy bez żadnych kłopotów. Natomiast już w samolocie kazano nam wysiadać, na początku myśleliśmy, że to jakaś awaria, ale okazało się, że rzekomo jesteśmy pijani. Była to decyzja kapitana. Nie zgadzaliśmy się z tym i żądaliśmy wezwania policji, by wykonać badanie na trzeźwość, skoro to jest ten powód. Nic to nie pomogło, wysłano nas do siedziby policji na lotnisku. Tam jeden z kolegów przedstawił sytuację i wyjaśnił, że prosimy o badanie w celu oczyszczenia się z zarzutów. Było nas dziewięciu. Policjanci twierdzili, że nie mają urządzenia do wykonania badania, czy też nie mogą nas zbadać. Skierowano nas więc na komisariat w Oslo. 

Polacy pojechali więc na komisariat, by udowodnić, że są trzeźwi, jednak i tam napotkali problem. – Pojechaliśmy tam i znów powiedziano nam, że możemy dmuchnąć w alkomat, żeby sprawdzić trzeźwość, ale żadnego potwierdzenia nie będzie. Wysłano nas do szpitala. Tam przed badaniem wyszedł doktor i powiedział, że pracownicy szpitala dzwonili na policję i że oni [funkcjonariusze – przyp.red.] nikogo do badania nie wysyłali – w takich przypadkach, jeśli policja chce, sama robi badanie. 

Jak opowiada Gustaw, lekarz dodał także, że jest wielu oczekujących pacjentów, więc może pobrać Polakom krew do badania, jednak… dopiero za sześć godzin, tym bardziej, że nie jest to nagły przypadek. Mężczyźni ostatecznie poddali się. 

Po ustaleniach między sobą, że to już nie ma sensu po tylu godzinach, wróciliśmy na lotnisko i kupiliśmy bilety na następny samolot. Na lotnisku widzieliśmy mnóstwo norweskich kibiców pijących alkohol i śpiewających, ale pewnie ich uznano za trzeźwych. Nas potraktowano jak ludzi pijanych, bezpodstawnie, nie rozumiem dlaczego, może szukalibyśmy jeszcze jakichś rozwiązań, ale niestety musieliśmy pojawić się następnego dnia w pracy, poza tym żadne wytłumaczenia nie docierały.

„Złamali prawo”

Zwróciliśmy się do Widerøe o skomentowanie sytuacji. W uzyskanej odpowiedzi podkreślono, że linia zazwyczaj nie komentuje poszczególnych incydentów, jednak tylko i wyłącznie dlatego, że podaliśmy szczegóły sprawy, takie jak numer lotu i dokładny opis zajścia, zrobiono dla nas wyjątek. 

Biuro prasowe zapoznało się z dwoma raportami z sytuacji: wewnętrznym, sporządzonym przez kapitana lotu, a także tym dostarczonym przez kierownika ds. nadzoru obsługi naziemnej.

Pilot obecny był w strefie bramkowej z dużym wyprzedzeniem. Zauważył, że w okolicy toalet sześć osób dyskutuje z czworgiem pracowników ochrony lotniska. Część z osób, które wdały się w dyskusję z ochroną, zamknęła się w toalecie, w której paliła papierosy. Palenie w miejscu publicznym jest zabronione, dlatego też zareagowali pracownicy ochrony lotniska. Kapitan spotkał się z kierownikiem ds. nadzoru obsługi naziemnej, który radził mu, by nie wpuszczać grupy na pokład samolotu. Podczas tego lotu obsługą pasażerów zajmuje się tylko jedna stewardessa. Gdy dowiedziała się o incydencie z paleniem w toaletach, nie chciała, by wpuścić grupę na poklad, gdyż bała się, że na pokładzie również nie będzie ona przestrzegać zasad bezpieczeństwa obowiązujących podczas lotu. W razie gdyby doszło do sytuacji, w której personel pokładowy musiałby zareagować, nie miałaby nikogo innego do pomocy, a zadaniem personelu jest dbanie o bezpieczeństwo wszystkich pasażerów. Kapitan przekazał obsłudze naziemnej, że nie zezwala na wpuszczenie grupy na pokład. ~Catharina Solli menedżer ds. PR i mediów, Widerøe

Catharina Solli dodaje także, że dwie lub trzy osoby mogłyby polecieć tym lotem, jednak przez fakt, że zostało niewiele czasu do odlotu samolotu, obsługa nie mogła sobie pozwolić na ustalanie, kto palił w toalecie, a kto nie. W trakcie wewnętrznego wyjaśniania jest także to, dlaczego obsługa naziemna – mimo rozkazu kapitana – wpuściła pasażerów na pokład. 

Jak jednak podkreśla przedstawicielka linii lotniczych, w żadnym z raportów nie wspomniano o pasażerach będących pod wpływem alkoholu. Dlatego też nie może komentować tego faktu. W żadnym z raportów, zaznacza, nie ma także wzmianki o tym, a co opisuje nasz czytelnik, że pasażerowie musieli udać się do biura policji znajdującego się na lotnisku. Na nasze pytanie o pijanych norweskich pasażerów odpowiada, że pasażer będący pod wyraźnym wpływem alkoholu również może zostać niewpuszczony na pokład samolotu, to samo dotyczy także pasażerów, którzy nie przestrzegają prawa, czy naruszają zasady bezpieczeństwa swoim zachowaniem.

Poniżej: sytuacja miała miejsce na stołecznym lotnisku Oslo Gardermoen.
MN

Odpowiedzialność zbiorowa

W całej sprawie zastanawiający jest fakt, że Polakom zarzucono bycie pod wpływem alkoholu, jednak żaden z raportów linii o tym nie wspomina. Naszego czytelnika oburza również to, że tylko dwie z dziewięciu osób paliły w toalecie, co – jak podkreśla – jest naganne, jednak sytuacja została wyjaśniona ze służbami na lotnisku, a mężczyznom pozwolono kontynuować podróż. Po czym okazało się, że siedem osób, które niczym nie zawiniły, również nie może lecieć. Gustaw nie rozumie, dlaczego zastosowano wobec nich zasadę odpowiedzialności zbiorowej. 

Zwróciliśmy się również do policji, by dowiedzieć się, dlaczego mimo wielokrotnych próśb Polakom nie pozwolono poddać się badaniu na trzeźwość. Do tej pory nie uzyskaliśmy jednak odpowiedzi.  

Ponadto, jak opowiada nasz czytelnik, szef norweskiej firmy, w której Polacy pracują, skontaktował się z linią lotniczą, by wyjaśnić całe zajście. Przełożony przekazał nam, że z Widerøe wpłynęło potwierdzenie, że byliśmy pod wpływem alkoholu. To nie była prawda podsumowuje gorzko. 


Przydarzyła Ci się historia, o której chcesz nam opowiedzieć? Napisz na redakcja@mojanorwegia.pl lub odezwij się do nas na Facebooku. Gwarantujemy anonimowość. 
Reklama
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


boj fra oszlo

19-01-2020 21:56

Frakoblet fra systemet napisał:
Faszonazizm norweski to standard, kryją się z tym ale czasem puszczaja im nerwy.

...to jeszcze nie jest najgorsze
...donosicielstwo jest też wszechobecne
...schytrzyli sie tak bardzo,że nawet już ludzi do tego nie używają
...tylko.................?????
...czujki dymu!

...podły to naród i zawzięty
...żeby teorię spiskową dało się udowodnić niech adwokaci sprawdzą czy czujki dymu nie były złośliwie ustawione na dym,tylko z polskich fajek

Albercik Polonus

19-01-2020 19:05

Faszonazizm norweski to standard, kryją się z tym ale czasem puszczaja im nerwy.

noreczek napisał:
Fakt jest taki że z tymi baranami nie da się nic wskurac. Dla nich pominięty lot, spóźnienie do pracy czy zaniechana pomoc lekarska to żaden problem. Służby w Norwegii zawsze mają rację i zazwyczaj składanie skarg lub odwoływanie się nie przynosi żadnego rezultatu. Jak to mówi klasyk : szkoda szczepić ryja.
szkoda szczepić...zwłaszcza jak sie szczepi tylko po polsku

jura gładysz

15-01-2020 20:56

Hejka jestem palaczem i nie raz miałem loty do 8 /10 godzin ale jak jest zakaz to zakaz są inne sposoby żeby zaspokoić głód nikotynowy jest snus są tabaki i inne środki zastępcze Tak że jak się nie szanóje takich przepisów to trzeba być przygotowanym na konsekwencje. Jak ktoś chce popalić na lotnisku to jest to możliwe ale tylko w Moskwie często tamtędy podruóżje

55555555 55555555

15-01-2020 17:27

Kto normalny pali papierosy na lotnisku w toalecie... qrwa no ludzie......

boj fra oszlo

14-01-2020 18:45

...proponuję,żeby ci co nielegalnie palili tytoń w toalecie* pomimo wielokrotnych ostrzeżeń i zakazów na każdym kroku na lotnisku..zwrócili wam kase za bilety...
...Powtarzam jeszcze raz!
...dlaczego nie zgłaszacie swoich pretensji do palaczy !!!!!!!!

Marian Sitek

14-01-2020 18:25

Myślę, że bez powodu ich nie wyj...bali ...

R Bo

14-01-2020 18:13

Tylko adwokat ich ratuje. Oni sie boja adwokatow. Niech zwracaja za bilety i zadosc uczynienie!Widac,ze wszyscy kreca razem z policja.Robia co chca. Na policji pewnie byl monitoring i wszystko jest nagrane.

Eldur Sevarsson

14-01-2020 17:06

Lamiesz prawo licz się z tym ze poniesiesz konsekwencje.
Przed każdym lotem do Polski w toalecie na lotnisku w Bergen śmierdzi papierosami. Informacje o zakazie w języku angielskim i polskim.

marcin kolonko

14-01-2020 07:54

Fakt jest taki że z tymi baranami nie da się nic wskurac. Dla nich pominięty lot, spóźnienie do pracy czy zaniechana pomoc lekarska to żaden problem. Służby w Norwegii zawsze mają rację i zazwyczaj składanie skarg lub odwoływanie się nie przynosi żadnego rezultatu. Jak to mówi klasyk : szkoda szczepić ryja.

Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok