Na początku października na terenie stoczni Havyard Ship Technology AS odkryto ognisko koronawirusa.
flickr.com/Arild Finne Nybø/CC BY-NC-SA 2.0
Polacy zatrudnieni w norweskiej stoczni w Leirvik, z powodu ogniska koronawirusa, które wykryto na terenie zakładu, prawie miesiąc przebywali na bezpłatnej kwarantannie. Wykonano im testy na obecność infekcji - niektórzy, mimo dwukrotnego negatywnego wyniku, i tak musieli pozostać w przedłużającej się izolacji. Tymczasem, jak informuje norweski serwis, Urząd ds. Zdrowia rozważy, czy zaostrzyć zasady kwarantanny dla pracowników przemysłowych. Choć wydaje się, że poniżej opisana sytuacja nie mieści się w ramach przepisów prawa.
Serwis NRK 22 października poinformował, że w sześciu przedsiębiorstwach przemysłowych na zachodzie kraju, w tym w stoczni w Leirvik, odnotowano przypadki lokalnych ognisk koronawirusa. Zakażenia rozprzestrzeniały się zwłaszcza wśród zagranicznych pracowników, jak wskazuje NRK - szczególnie wśród tych z Polski. - W ostatnich tygodniach u 210 pracowników zagranicznych potwierdzono zakażenie covid-19. Połowa z nich przyjechała z Polski, większość pracuje w norweskim przemyśle - napisano w artykule.
Po wybuchu lokalnych ognisk zastępca lekarza okręgowego w zachodniej Norwegii, Jon Andreas Bratberg, stwierdził, że prowadzi dialog z lokalnymi władzami i lekarzami w sprawie zaostrzenia zasad kwarantanny dla pracowników przemysłowych. Obecnie cudzoziemcy pracujący np. w stoczniach mogą zostać zwolnieni z odbywania 10-dniowej kwarantanny. Gdy przejdą negatywnie test na koronawirusa, mogą wrócić do wykonywania obowiązków służbowych, a kwarantannie poddawać się w wolnym czasie po pracy, tzw. fritidskarantene. Następne pracownicy muszą przejść drugi test - jeśli wynik również okaże się negatywny, powinni zostać zwolnieni z kwarantanny.
Ewentualne zmiany dot. zaostrzenia obowiązujących przepisów, jak poinformował NRK, ma rozważyć Urząd ds. Zdrowia (Helsedirektoratet).
Niekończąca się opowieść
Tymczasem niektórzy Polacy pracujący i mający kwaterunek na terenie zakładów stoczniowych w Leirvik przez prawie miesiąc przebywali w kwarantannie, mimo negatywnych wyników testów. - Ludzie od trzech tygodni mają zakaz opuszczania stoczni, 10-dniowa, bezpłatna kwarantanna minęła, każdy następny dzień też jest bezpłatny - na początku października poinformował nas czytelnik, pracownik stoczni Havyard Ship Technology AS w Leirivik, w gminie Hyllestad, który chciał zachować anonimowość. Z jego relacji wynikało, że nawet negatywny wynik testu na koronawirusa nie zwalniał pracownika z kwarantanny. - Dwa testy negatywne i nic nie można, nawet wyjść do sklepu. Ludzie z innych firm, zdrowi, którzy mieli lecieć z Bergen do Gdańska, też nie mogli opuszczać terenu stoczni - dodał.
Stocznia zamknięta
Na początku października norweskie serwisy informowały, że w stoczni Havyard Ship Technology AS odkryto ognisko koronawirusa wśród zagranicznych pracowników. Aby zapobiec dalszemu rozprzestrzenianiu się infekcji, a także, by móc kontrolować sytuację, władze gminy Hyllestad zdecydowały o czasowym zamknięciu stoczni. Testom na obecność koronawirusa poddano ok. kilkuset pracowników, wielu skierowano na kwarantannę.
Poniżej: komunikat władz gminy z początku miesiąca o tym, że w stoczni Havyard pojawiło się lokalne ognisko koronawirusa.
Obecnie prace w stoczni już wznowiono.
Ponad 3 tygodnie kwarantanny
Czytelnik przekazał nam też, że pracownikom wysłano e-maile, w których firma poinformowała, że każdy przypadek złamania zasad kwarantanny zostanie zgłoszony na policję. A to, jak podkreślono, grozi więzieniem lub wydaleniem z Norwegii.
Tyle tylko, że kwarantanna w Norwegii trwa 10 dni, nie prawie miesiąc. Ponadto przepisy zezwalają na wyjście do sklepu czy na spacer, jeśli osoba przebywająca na kwarantannie zachowa odpowiedni dystans od innych ludzi.
W przypadku Polaków zatrudnionych w stoczni nawet dwukrotny negatywny wynik testu na koronawirusa nie zezwalał na jakiekolwiek wyjście poza jej teren. Pracownicy byli od siebie odizolowani, i choć - jak informował nas czytelnik - mieli zapewniony prowiant, a warunki, w których przebywali, były dobre, nie zmieniało to faktu, że przymusowa izolacja przeciągała się.
Nikt nic nie wie?
O sytuację polskich pracowników zapytaliśmy szefostwo stoczni, władze gminy Hyllestad, Inspekcję Pracy (Arbeidstilsynet), Urząd ds. Zdrowia (Helsedirektoratet), a także Instytut Zdrowia Publicznego (FHI), który odesłał nas z powrotem do lokalnych władz. Chcieliśmy się dowiedzieć, na jakiej podstawie prawnej Polacy - mimo negatywnego wyniku testu na koronawirusa - przebywali tak długo na kwarantannie. W odpowiedzi władze Hyllestad wysłały nam... link do załącznika w języku polskim na temat zasad kwarantanny.
Stanowiska nie zajęła również Inspekcja Pracy (Arbeidstilsynet), tłumacząc to tym, że do tej pory nie wpłynęło do niej żadne oficjalne zgłoszenie dotyczące naruszenia przepisów prawa pracy w tym konkretnym przypadku. W związku z czym nie mogła wypowiadać się na temat tej sprawy.
Urząd ds. Zdrowia wysłał nam obszerną odpowiedź na temat zasad kwarantanny. Publikujemy ją poniżej.
Podróżni z Polski, którzy wjeżdżają do Norwegii w celu podjęcia pracy lub w celach służbowych, po przyjeździe poddawani są testowi na obecność koronawirusa. Jeśli wynik testu okaże się negatywny (czyli nie wykryto infekcji wirusowej), badany pracownik może zostać zwolniony z kwarantanny w godzinach pracy, ale dopiero po potwierdzeniu negatywnego wyniku testu. Zwolnienie z obowiązku kwarantanny obowiązuje tylko wtedy, gdy dany pracodawca zapewni, że po przekroczeniu granicy przez pracownika wykonano dwa testy na koronawirusa. Pierwszy test należy przeprowadzić jak najszybciej po przylocie. Przerwa między jednym a drugim testem powinna wynosić minimum 48 godzin. Ostatni z testów należy wykonać najwcześniej w piątym dniu (po przekroczeniu granicy).
W przypadku negatywnego wyniku pierwszego testu obowiązek kwarantanny obowiązuje tylko w godzinach pracy. Jeżeli drugi test również pokaże negatywny wynik, badany pracownik jest zwolniony z kwarantanny zarówno w godzinach pracy, jak i w czasie wolnym. ~Helsedirektoratet
Urząd nie chciał jednak komentować sytuacji polskich pracowników. Odesłał nas do Inspekcji Pracy, która - jak wyżej wspomniano - odmówiła już komentarza w tej konkretnej sprawie.
W międzyczasie część Polaków ze stoczni przeniesiono do pobliskich hoteli, gdzie musieli kontynuować kwarantannę.
W tym tkwi problem
Sedno całej sprawy przedłużającej się kwarantanny, której poddawano Polaków, być może wyjaśnił Jon Andreas Bratberg. - Doświadczenia z niektórych ognisk choroby pokazują, że pracownicy przenosili infekcję między pierwszym a drugim testem - powiedział serwisowi NRK. A to dlatego, że pierwsza próbka została pobrana zbyt wcześnie, w międzyczasie zaś dany pracownik zaraził się koronawirusem. W takim wypadku wskaźnik zakażeń w stoczni systematycznie rósł.
Stocznia w Leirvik/ zdjęcie ilustracyjne
wikimedia.org/CC BY-SA 4.0/Cavernia
Nie zmienia to jednak faktu, że każdy z urzędów udzielał nam lakonicznych odpowiedzi, unikając konkretów. Ponadto, choć minęły już ponad dwa tygodnie od prośby o komentarz, nadal nie doczekaliśmy się odpowiedzi od przedstawicieli stoczni.
05-11-2020 11:51
3
0
Zgłoś
24-10-2020 09:55
14
0
Zgłoś
23-10-2020 19:57
0
-36
Zgłoś
23-10-2020 19:06
27
0
Zgłoś
23-10-2020 17:48
0
-22
Zgłoś
23-10-2020 13:54
23
0
Zgłoś