Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Pozostało jeszcze:

4
DNI

do zakończenia rozliczeń podatkowych w Norwegii

Rozlicz podatek

Polacy w Norwegii

Po ciężkiej chorobie została bez środków do życia. Polka walczy z NAV o pomoc socjalną

Maja Zych

26 listopada 2019 08:00

Udostępnij
na Facebooku
14
Po ciężkiej chorobie została bez środków do życia. Polka walczy z NAV o pomoc socjalną

Mimo rozczarowania tym, jak została potraktowana, Justyna wciąż uważa Norwegię za miejsce, w którym chciałaby zostać na zawsze. zdjęcia prywatne

Justyna (nazwisko do wiadomości redakcji) do Norwegii wyjechała tuż po maturze i od razu chwytała się każdej pracy, aby pogodzić życie nad fiordami z zaocznymi studiami w Polsce. Wszystko zmieniła nieoczekiwana diagnoza – rzadki nowotwór, na który zachorowała, rozpoczął długi okres chemioterapii i poważnych operacji. Koniec leczenia nie zakończył jednak jej walki o lepsze jutro – mimo że potrzebuje długotrwałej rehabilitacji, a jej organizm jest wyniszczony chorobą, pozbawiona środków do życia musi walczyć z Urzędem Pracy i Polityki Socjalnej (NAV) o niezbędne wsparcie finansowe, które zdaniem urzędników jej nie przysługuje.
Mimo rozczarowania i niepewności o to, co przyniesie kolejny dzień, wciąż dziękuje Bogu, że się tutaj znalazła. „To dzięki temu żyję” – mówi Justyna.
Reklama

Choroba szybko dała o sobie znać

Historia Justyny w Norwegii zaczęła się we wrześniu 2017 roku, kiedy dołączyła nad fiordami do swojego chłopaka. Od samego początku chwytała się wszystkich możliwych prac i robiła, co mogła, aby samodzielnie się utrzymać – była zatrudniona m.in. w magazynie sklepu odzieżowego czy w popularnej sieci barów szybkiej obsługi. Od samego początku pracowała legalnie, odprowadzając wszystkie niezbędne składki.

Bardzo szybko zaczęły się jednak jej problemy zdrowotne – już zaledwie po kilku tygodniach w Norwegii zaczęła miewać bardzo silne bóle pleców. Przed konsultacją u norweskiego lekarza Justynę powstrzymywała bariera językowa – zwyczajnie bała się, że nie będzie potrafiła się dogadać. Dlatego na wizyty umawiała się podczas odwiedzin w Polsce. Tam niestety nikt nie potrafił odkryć źródła problemu – specjaliści sugerowali, że powodem nieustającego bólu jest zbyt intensywna praca fizyczna, a jako rozwiązanie problemu zalecali zmianę zawodu i masaże. Stan Justyny pogarszał się jednak z dnia na dzień, a dolegliwości stały się nie do wytrzymania. Od marca 2018 roku sytuacja stała się na tyle poważna, że nie była w stanie nawet stać – to wtedy wybrała się do kręgarza w Norwegii, który wypisał jej skierowanie na rezonans.

Diagnoza, która zmieniła jej życie

Diagnoza zapadła w czerwcu tego samego roku. Guz mięsaka kości – bardzo rzadki, agresywny nowotwór, na który choruje w Norwegii zaledwie kilka osób rocznie i który stanowi zaledwie 1 proc. wszystkich nowotworów na świecie.

Dolegliwości związane z chorobą były bardzo poważne. Guz ogromnej wielkości umiejscowiony był na kości miednicznej i zachodził na kręgosłup, powodując niedowład nogi i ogromne trudności z poruszaniem się. Wymagał też szybkiego i agresywnego leczenia: chemioterapii oraz kilku operacji. Łącznie na stole w szpitalu Radiumhospitalet w Oslo Justyna spędziła prawie 30 godzin, podczas których m.in. w jej kręgosłup wstawiono sześć śrub i protezę kości oraz usunięto bardzo duży mięsień pośladka, który odpowiada za równowagę przy chodzeniu. W efekcie nie jest w stanie poruszać się bez kul, a przez obumarły nerw odpowiadający za ruch stopą cierpi na niedowład.

Miałam duże szczęście, bo ten nowotwór bardzo szybko robi przerzuty do płuc. Na szczęście u mnie udało się tego uniknąć. ~Justyna

Przez pierwszy rok od czasu diagnozy Justyna otrzymywała wynagrodzenie chorobowe (sykepenger), które wynosiło niewiele ponad 15 tys. koron miesięcznie – kwota ta jednak w pełni wystarczała jej na opłacenie mieszkania i utrzymanie się. Dwa miesiące przed zakończeniem okresu przysługiwania zasiłku z pomocą pracownika Radiumhospitalet złożyła wniosek o pobieranie zasiłku przejściowego (AAP), który zapewniłby środki potrzebne do życia na czas powrotu do pewnej sprawności – odpowiedź Urzędu Pracy i Polityki Socjalnej (NAV) okazała się jednak negatywna ze względu na zbyt krótki staż pracy w Norwegii.

Arbeidsavklaringspenger (AAP), przyznawany jest osobom, które po roku przebywania na zwolnieniu lekarskim nadal nie są w pełni sprawne i potrzebują dalszej rehabilitacji, by wrócić do pracy. AAP mogą otrzymywać także osoby oczekujące na decyzję w sprawie przyznania renty inwalidzkiej (uførepensjon).

Podczas leczenia Justyna przeszła kilka operacji, po których długo będzie musiała walczyć o powrót do sprawności fizycznej.
Podczas leczenia Justyna przeszła kilka operacji, po których długo będzie musiała walczyć o powrót do sprawności fizycznej. zdjęcia prywatne

Została bez środków do życia

Po odmowie przyznania AAP Justyna została pozbawiona jakiegokolwiek źródła dochodu, a jej stan zdrowia wciąż nie pozwalał na podjęcie nawet najlżejszej pracy. Postanowiła dlatego ubiegać się o przyznanie finansowego wsparcia socjalnego (sosialhjelp), czyli tymczasowego zasiłku na podstawowe wydatki potrzebne do przeżycia – realnych kosztów mieszkania czy wyżywienia. Ku swojemu zdziwieniu również tym razem usłyszała odmowę. Jako powód decyzji NAV podał aktualny stan jej finansów – w momencie ubiegania się o sosialhjelp na jej konto wpłynęła bowiem jednorazowa pomoc z fundacji Kreftforeningen, która zajmuje się osobami chorymi na nowotwory.

– Na moim rachunku bankowym widniała wtedy kwota 11 tys. koron. Ja 6,5 tys. płacę za część swojego czynszu w mieszkaniu, do tego dochodzi prąd i inne opłaty. Wiadomo, że życie w Norwegii nie jest tanie i te 5 tysięcy, które zostaną, to nie jest jakaś fortuna, która wystarczy na pół roku. NAV stwierdził, że mam pieniądze na życie, nie zalegam z opłatami i spokojnie sobie za tę kwotę poradzę – tłumaczy.

Co więcej, Justyna usłyszała, że jeśli decyzja jej się nie podoba, może wrócić do Polski, a oni zwrócą jej koszty podróży. Powrót do kraju nie wchodzi jednak w grę – to właśnie w Oslo odbywało się całe jej leczenie i to tu przez kolejne dziesięć lat musi być pod stałą opieką lekarzy.

– Mój nowotwór jest na tyle rzadki, że jedyny polski ośrodek zajmujący się tą chorobą znajduje się w Warszawie. Mój adres jest w Szczecinie, a wszystkie dokumenty dotyczące leczenia są po norwesku. Nawet gdyby udało się wszystko załatwić, koszty, które poniosłabym w Polsce, byłyby horrendalne – podkreśla Justyna.

Luka w systemie

Winą za swoją sytuację, w której każdy kolejny dzień przynosi niepewność, Justyna obarcza norweski system. Uważa bowiem, że pacjenci poddawani leczeniu onkologicznemu pod żadnym pozorem nie powinni być traktowani w ten sam sposób, co osoby ze złamaniami czy cierpiący na lżejsze choroby.

Człowiek po chemiach jest bardzo zmęczony, po prostu zmęczony samym sobą. To jest przerażające, co się przeżywa w tej chorobie i człowiek potrzebuje odpoczynku i spokoju. Nie da rady po ostatniej chemii wstać z łóżka i iść do pracy. Dlatego każde leczenie onkologiczne powinno być rozpatrywane w innych kategoriach, niż kiedy ktoś ma złamaną nogę i może siedzieć przed komputerem i pracować. ~Justyna

Plany nadal wiąże z Norwegią

Choć już dwukrotnie usłyszała odmowę ze strony NAV, Justyna nie zamierza się poddawać. Udała się do prawnika, który potwierdza, że w jej sytuacji prawo do uzyskania pomocy finansowej nie ulega wątpliwości i z jego pomocą odwołała się od decyzji urzędu.

Mimo rozczarowania tym, jak została potraktowana, Justyna wciąż uważa Norwegię za miejsce, w którym chciałaby zostać na zawsze.

– Ja Bogu dziękuję, że się tutaj znalazłam, bo dzięki temu żyję – dodaje. W kwestii konkretnych planów na przyszłość będzie musiała jednak poczekać na efekty rehabilitacji. – Teraz nawet siedzenie jest dla mnie problemem, więc zobaczę, jak potoczy się rehabilitacja, jak za rok czy dwa będę funkcjonować i wtedy podejmę decyzję dotyczącą zawodu – tłumaczy. Podkreśla też, że najbliższy czas chce poświęcić na naukę norweskiego, a jako cel stawia sobie zdanie w bergenstest, czyli egzaminu potwierdzającego znajomość języka.
Przed Justyną długie miesiące lub nawet lata rehabilitacji, jednak nie wiadomo, czy uda jej się powrócić do pełnej sprawności.
Przed Justyną długie miesiące lub nawet lata rehabilitacji, jednak nie wiadomo, czy uda jej się powrócić do pełnej sprawności. zdjęcia prywatne

Odpowiedź NAV

Jako że NAV nie może komentować poszczególnych spraw ze względu na obowiązek zachowania poufności, poprosiliśmy urzędników o komentarz w sprawie warunków, jakie trzeba spełnić, aby otrzymać sosialhjelp oraz czy w takich sytuacjach pracownicy biorą pod uwagę sytuację zdrowotną wnioskującego.

W odpowiedzi urząd przesłał nam informację na temat okoliczności, w jakich mieszkańcom Norwegii przysługuje wsparcie socjalne. Główną zasadą rozpatrywania wniosku o pomoc finansową jest dokonanie szczegółowej i indywidualnej oceny potrzeb pomocy, kwoty świadczenia i formy świadczenia. W przypadku sosialhjelp ważne jest jednak, że jest to wsparcie przyznawane w sytuacjach, w których wnioskujący wykorzystał już pozostałe możliwości zdobycia środków do życia.

Wsparcie finansowe ma charakter pomocniczy, co oznacza, że dana osoba musi najpierw wykorzystać wszystkie inne możliwości, zanim będzie uprawniona do świadczeń. Oznacza to na przykład, że wszystkie formy depozytów bankowych, aktywów lub dochodów kapitałowych muszą być najpierw wykorzystane i że aktywa, które nie są niezbędne do życia, muszą zostać sprzedane (np. samochód, łódź, przyczepa kempingowa). ~NAV

W odpowiedzi NAV podkreśla też, że pracownicy mają nie tylko prawo, ale też obowiązek dokonywania szacunkowych ocen w każdym indywidualnie rozpatrywanym przypadku.
Reklama
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


Jan Kowalski

27-11-2019 21:09

"My nie przyjechalismy tu na specjalnych warunkach jak np.niemcy (ze pól roku kursu jezykowego ) "
Pawel1978 Pawel co ty piszesz? Kiedy to Niemcy mieli i mają takie przywileje?

high octane

27-11-2019 01:24

To jest chore, ze sie placi komus bo dostal azyl. Ludzie traktuja ten stan rzeczy jako normalnosc, to jest najgorsze.

Jakubb Burdaa

26-11-2019 23:26

Jejku, piszę z komórki. Przepraszam za błędy. Proszę o podanie numeru do Vipsowania gotówki.

Jakubb Burdaa

26-11-2019 23:23

Moze zróbmy dla Niej zrzutke. Poproszę o numer to Vipsowania gotówki.

Joanna Kuchnicka

26-11-2019 23:01

Xx1 napisał:

Uważam ze powinnismy pod artykułami trzymać się tematu a nie prowokować i schodzić na boczne tory...

Otóż to, więc po co schodzisz z tematu i prowokujesz?

Xx1

26-11-2019 22:24

To jest rasizm? Oni są śniadzi a my jesteśmy biali, znam niektórych i czasami im zazdroszczę ze my musimy ciężko pracować a oni dostają to wszystko na tacy. Stwierdzam fakty i według mnie jest to niesprawiedliwe ze człowiek, który płacił podatki jest tak traktowany jak pani z artykułu a uchodźcy wystarczy ze się tu załapią a dostają dużo więcej, bez pracy. Na to idą mnedzyinnymi moje pieniądze wiec mam prawo coś na ten temat powiedzieć.
Poza tym ze względu na charakter artykułu nie wypada sobie tu dogryzać jak ostatnim razem.
Uważam ze powinnismy pod artykułami trzymać się tematu a nie prowokować i schodzić na boczne tory... Czasami z komentarzy można się dowiedzieć więcej niż z samego artykułu, na przykład doświadczenia z navem.

Joanna Kuchnicka

26-11-2019 22:04

Xx1 napisał:
Gdy chodzi o śniadych to „prowadzają ich za rączkę”, nawet gdy przepisy się zaostrzyły i nie ważnie czy pracowali czy nie, na to idą nasze podatki, mówiąc językiem śniadych - pieniądze Allaha.
Może założysz forum o \"śniadych\" i \"kolorowych\" i wszystkich niby innych od twojego Boga. Po co się głupawo (rasizm jest karalny przypomnę) wysłośliwiasz w tym smutnym dla tej pani temacie?

Xx1

26-11-2019 21:34

Od samego kontaktu z navem można się rozchorować... Powinni coś zrobić z tym by podczas ciężkiej choroby człowiek nie musiał się dodatkowo stresować, przecież każdego to może spotkać, nawet tych, którzy tam pracują. Powinni pomóc natychmiast a formalnościami zająć się później, przecież życie ludzkie jest najważniejsze. Gdy chodzi o śniadych to „prowadzają ich za rączkę”, nawet gdy przepisy się zaostrzyły i nie ważnie czy pracowali czy nie, na to idą nasze podatki, mówiąc językiem śniadych - pieniądze Allaha.

Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok