Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Pozostało jeszcze:

11
DNI

do zakończenia rozliczeń podatkowych w Norwegii

Rozlicz podatek

Polacy w Norwegii

Na dalekiej północy odnaleźli szczęście. Wspólną przyszłość przekreślił tragiczny wypadek

Maja Zych

09 sierpnia 2019 08:00

Udostępnij
na Facebooku
4
Na dalekiej północy odnaleźli szczęście. Wspólną przyszłość przekreślił tragiczny wypadek

Magda i Wojtek mieszkali w Norwegii od 14 lat i to właśnie to miejsce nazywali swoim domem. Magdalena Jesionowska / prywatne zdjęcia

To była miłość od pierwszego wejrzenia – zarówno do siebie nawzajem, jak i do Norwegii. Magdalena Jesionowska i Wojtek Drankiewicz wyemigrowali z kraju w 2004 roku, kiedy na dalekiej północy jeszcze mało kto wiedział, czym jest Polska. Mimo wszystko to właśnie nad fiordami odnaleźli swoje miejsce na ziemi i zbudowali własne szczęście. Ona zajęła się nauczaniem norweskiego, on działał głównie w budowlance. Wraz przyjaciółmi stworzyli też w 2010 roku organizację Den polske kongressen, w ramach której zapewniali wsparcie i pomoc innym Polakom mieszkającym w Alcie. W czerwcu, równo w dwudziestą rocznicę związku, mieli wziąć ślub, ale jedna chwila zdołała przekreślić ich wszystkie plany – 29 kwietnia Wojtek zginął na motorze w wypadku drogowym nieopodal ich domu.
Historię wspólnego życia nad fiordami oraz o tym, co dała im Norwegia, opowiedziała nam jego partnerka, Magda.

Wszystko zawdzięczają przypadkowi

Magda i Wojtek poznali się 20 lat temu, dokładnie 30 kwietnia 1999 roku. Ona była w klasie maturalnej, on w wojsku. Ich drogi przecięły się za sprawą przypadku – błędnie wybrany numer telefonu i rozmowa sprawiły, że obydwoje poczuli, jakby znali się już od lat. Kiedy spotkali się półtora miesiąca później, to była miłość od pierwszego wejrzenia. Niemal od razu zamieszkali razem, jednak do pełni szczęścia brakowało im stabilizacji i bezpieczeństwa.

To właśnie kwestie finansowe były impulsem do wyjazdu za granicę. Zaczęło się od krótkich wyjazdów do Szwecji, Finlandii czy Norwegii. Rok spędzony w rozjazdach wystarczył, żeby poznać życie w innej rzeczywistości i podjąć decyzję o wyjeździe na stałe. Tym sposobem w 2005 zamieszkali na północy Norwegii  – w miejscowości Alta.

Pierwsi „przecierali północne szlaki”

Prawie 15 lat temu w tamtym rejonie Norwegii nie było wielu Polaków. Co więcej, część Norwegów nie zdawała sobie nawet sprawy, że Polska jest już członkiem Unii Europejskiej. Magda nie ukrywa jednak, że taka sytuacja w pewnym sensie ich motywowała i sprawiała, że początki nowego życia na emigracji były jeszcze bardziej ekscytujące. 

– Polska nie była raczej znanym państwem w Norwegii. Niektórzy, tu na północy, w ogóle nie wiedzieli, czym jest Polska. Myśleli, że jest to były kraj Związku Radzieckiego. Nawet na policji kazali nam przynieść wizy – opowiada.

Mimo wszystko Magda i Wojtek od razu zakochali się w tym niewielkim miasteczku. Pokochali przyrodę, spokój i ludzi, którzy okazali się pomocni, otwarci – inni niż na południu. Z czasem na północy pojawiło się też więcej Polaków, a sama Polska przestała być dla Norwegów tak nieznanym miejscem. To również dzięki nim mieszkańcy zaczęli zapoznawać się z polską kulturą, coraz lepiej rozumiejąc siebie nawzajem.

Pamiętam, jak byliśmy u Norwegów na Boże Narodzenie i pokazaliśmy im troszkę naszej tradycji. Przyszliśmy z opłatkiem, powiedzieliśmy, co to jest i co się z tym robi. Bardzo im się podobały nasze polskie tradycje – słuchali z otwartymi ustami, rozmarzeni, kiedy opowiadaliśmy o wszystkich naszych wierzeniach, tradycjach i zwyczajach.

Na dalekiej północy urzekł ich przede wszystkim spokój i przyroda, z której starali się czerpać to, co najlepsze przez cały rok.
Na dalekiej północy urzekł ich przede wszystkim spokój i przyroda, z której starali się czerpać to, co najlepsze przez cały rok. Magdalena Jesionowska / zdjęcia prywatne

Zawieszeni między dwoma światami

Już od samego początku Magda i Wojtek starali się integrować i aktywnie uczestniczyć w lokalnym życiu – nie przyjechali tu przecież na chwilę, ale chcieli stworzyć swój dom na stałe. – Nie było dla nas różnicy, czy to byli Polacy, czy Norwegowie – opowiada Magda. – Człowiek to człowiek i trzeba go szanować – dodaje. 

Podczas prawie piętnastu lat spędzonych wspólnie w Norwegii cały czas czuli jednak, że żyją jakby na granicy dwóch światów, zawieszeni między polską a norweską rzeczywistością.  

– Ani się człowiek nie czuje Norwegiem, ani w stu procentach Polakiem, ponieważ od długiego czasu nie uczestniczy w życiu w Polsce. Zwłaszcza jeśli ktoś faktycznie tu mieszka i nie przyjeżdża do Polski często, a my robiliśmy to raz na rok, dwa, a nawet trzy lata. Człowiek zawsze czuje się gdzieś pośrodku – opowiada. 

Nigdy jednak nawet nie rozważali możliwości przyjęcia norweskiego obywatelstwa, co zgodnie z prawem oznaczało zrzeknięcie się swojej dotychczasowej narodowości. Magda podkreśla, że – mimo że ułożyli sobie życie nad fiordami – zawsze byli dumni z tego, że są Polakami.
Magda z czasem założyła własną szkołę językową, gdzie uczy polskiego i norweskiego oraz zajmuje się tłumaczeniami.
Magda z czasem założyła własną szkołę językową, gdzie uczy polskiego i norweskiego oraz zajmuje się tłumaczeniami.
Magdalena Jesionowska / zdjęcia prywatne
Wojtek pracował przy wielu projektach budowlanych zarówno na północy, jak i w innych częściach kraju.
Wojtek pracował przy wielu projektach budowlanych zarówno na północy, jak i w innych częściach kraju.
Magdalena Jesionowska / zdjęcia prywatne

Chcieli pomagać

Po kilku latach nad fiordami – wraz z grupą przyjaciół – wpadli na pomysł, aby stworzyć organizację, która w ramach bezpłatnej pomocy będzie nieść wsparcie innym rodakom, którzy przyjeżdżają do Norwegii. 

– Wiadomo, początki są ciężkie. Chcieliśmy stworzyć takie miejsce spotkań i przede wszystkim pomóc w odnalezieniu się w nowym kraju, nowej rzeczywistości. Żeby Polacy mieli gdzie się zwrócić po pomoc w załatwianiu podstawowych spraw typu numer personalny czy pozwolenie na pobyt. 

Tak w 2010 roku powstał Den polske kongressen, który działał nieprzerwanie przez trzy lata. W tym czasie udało się wiele osiągnąć, co dawało im niezwykłą satysfakcję. Magda z dumą wspomina spotkanie informacyjne na temat rozliczeń podatkowych, które udało im się zorganizować dla norweskiej Polonii. Wydarzenie spotkało się z bardzo dużym odzewem – widać było, że Polacy potrzebowali w niektórych sprawach wyjaśnienia i wsparcia. Podkreśla też, że oprócz praktycznych informacji organizacja dawała także poczucie, że nie jest się samym. Wiele osób przyjeżdżało do Norwegii bez znajomości języka, zostawiając rodzinę w Polsce, dlatego spotkania z innymi Polakami dawały im wiarę w siebie i siłę, aby iść do przodu. 

Na początku wszystko szło dobrze, jednak działalność Den polske kongressen zakończyła się po trzech latach. Przyczyn było kilka, jednak jako główny powód Magda podaje postawę Polaków, którzy z czasem przestali doceniać ogrom ich pracy, domagając się tylko efektów.  

– Ludzie zaczęli nam wchodzić na głowę, dzwonili po nocach, czasem wyzywali, jakby to była nasza wina, że czegoś nie udało się załatwić. Większość czekała tylko na gotowe i traktowali organizację niestety jako swojego prywatnego tłumacza.
Magdalena Jesionowska / zdjęcia prywatne

Wypadek, który przekreślił wspólną przyszłość

Po zakończeniu działalności w organizacji dalej pozostali w Alcie. Magda skupiła się na nauczaniu norweskiego i tłumaczeniach, Wojtek pracował przy wielu projektach budowlanych w okolicy oraz w innych rejonach kraju – od początku życia w Norwegii podnosił też swoje kompetencje językowe i zawodowe, m.in. w 2011 roku skończył NESOs BAS-skole, dzięki czemu jako brygadzista brał na siebie dużo większą odpowiedzialność niż zwykli pracownicy.

Na co dzień wspólnie korzystali też z natury dookoła i potrafili docenić jej piękno przez cały rok. Był to jeden ze sposobów, dzięki którym przetrwali na północy kraju tyle lat i nigdy nie mieli ochoty wrócić – ani do Polski, ani na południe. To tutaj zaplanowali też swój ślub, który miał odbyć się 13 czerwca, w 20 rocznicę ich związku.

Ich plany przekreślił jednak tragiczny wypadek. Wieczorem 29 kwietnia Wojtek wybrał się na krótką przejażdżkę motorem – chciał tylko rozgrzać silnik po zmianie oleju. Kiedy jego nieobecność się przedłużała, a Magda zobaczyła na moście mrugające światła policji i służb ratunkowych, poczuła, że coś jest nie tak. Na miejscu zobaczyła jego motor leżący w wodzie i trwającą nieopodal akcję reanimacyjną. Na początku liczyła na to, że wszystko będzie dobrze i skończy się na gipsie czy rehabilitacji. Kiedy jednak helikopter ratunkowy odleciał bez ciała jej partnera, wiedziała, co to oznacza.

Wciąż nie ma pewności, co dokładnie się wydarzyło. Najprawdopodobniej motor wpadł w poślizg na rozsypanym żwirze i na zakręcie spadł do morza z 7-metrowej skarpy.
Motor był marzeniem Wojtka, które udało mu się spełnić dzięki przeprowadzce do Norwegii.
Motor był marzeniem Wojtka, które udało mu się spełnić dzięki przeprowadzce do Norwegii. Magdalena Jesionowska / zdjęcia prywatne

Spoczął tam, gdzie był jego dom

Msza pożegnalna odbyła się po norwesku i po polsku 13 maja w katedrze w Alcie – w tej samej, przy budowie której Wojtek wcześniej pracował. Ceremonia odbyła się zgodnie z katolickim zwyczajem, co dla większości Norwegów było czymś zupełnie nowym. Wiele osób nie wiedziało, czy podejść do otwartej trumny ani jak się pożegnać – Magda uważa jednak, że to doświadczenie pozwoliło im lepiej zrozumieć siebie nawzajem.

Mimo tragicznych wydarzeń Magda nie wyobraża sobie wyjazdu z Alty, gdzie wspólnie budowali swój dom i ułożyli sobie życie. Tu też spoczęła urna z prochami Wojtka – na cmentarzu z widokiem na fiord, który tak bardzo pokochał.
13 maja w katedrze w Alcie odbyło się ostatnie pożegnanie Wojtka.
13 maja w katedrze w Alcie odbyło się ostatnie pożegnanie Wojtka. Magdalena Jesionowska / zdjęcia prywatne
Reklama
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


Bozenka Los

29-01-2020 08:54

Co za wzruszajaca historia...

Tomasko

10-08-2019 12:57

Łzy się cisną w oczy.

Krzysiek krzysiek

09-08-2019 22:39

Takich Polaków ze świecą szukać.Bez interesownie chcieli pomóc innym polakom.Wielki szacun za to.
Smutne jest to ze ktoś tego nie docenił niestety
Powodzenia dla Magdy

Zenek Brzezinski

09-08-2019 20:51

Wspamiali ludzie , powodzenia dla Magdy .

Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok