Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Już jest! Polsko-norweski

Kalendarz 2025

Sprawdź
Autopromocja
Historia

Piątka ocalałych. Norwescy więźniowie uwolnieni w czasie wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau

Martyna Engeset-Pograniczna

01 lutego 2025 16:10

Udostępnij
na Facebooku
Piątka ocalałych. Norwescy więźniowie uwolnieni w czasie wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau

W czasie II wojny światowej do obozów koncentracyjnych na terenie Niemiec i Polski przewieziono 773 Żydów. Nataliia - stock.adobe.com - tylko do użytku redakcyjnego

27 stycznia minęło 80 lat od wyzwolenia obozu Auschwitz. Do Polski na uroczystości rocznicowe udali się książę koronny Haakon i premier Jonas Gahr Støre. Wśród ofiar śmiertelnych obozów koncentracyjnych było kilkuset norweskich Żydów. Wśród ocaleńców, którzy dotrwali w Auschwitz aż do dnia wyzwolenia – garstka. Kim byli i jak potoczyły się ich dalsze losy?
W czasie II wojny światowej do obozów koncentracyjnych na terenie Niemiec i Polski przewieziono 773 Żydów (większość z nich trafiła tam w czasie jednej akcji przeprowadzonej w 1942 roku przy współudziale norweskiej policji podlegającej kolaboracyjnemu rządowi Vidkuna Quislinga). Wojnę przeżyło 38 z nich. Pięć z tych osób znalazło się wśród 7 tysięcy więźniów Auschwitz pozostających tam do momentu wyzwolenia obozu. Nazywali się Kai Feinberg, Ludvig Paul Cohn, Berthold Epstein, Pavel Fraenkl i Karl Jacques Ajzenberg.
Ten ostatni spośród przybyłych z Norwegii ocalałych więźniów Oświęcimia miał też inne związki z Polską – urodził się w dawniej polskim Brześciu nad Bugiem. Gdy miał 9 lat, wraz z rodziną wyjechał do Paryża – tam Ajzenbergowie żyli jako bezpaństwowcy. Chciał wyemigrować do Brazylii, ale zrządzeniem losu spotkał pewnego Norwega. We dwóch zaplanowali, że Ajzenberg przyjmie fikcyjną tożsamość, poda się za syna owego Norwega. W ten sposób około roku 1934 trafił do Norwegii. Rozpoczął pracę w Stavanger, uczył języków obcych (umiał posługiwać się językiem hiszpańskim, niemieckim, francuskim, hebrajskim, a także trochę rosyjskim i polskim; w późniejszym okresie pracował także jako pielęgniarz). W 1940 roku doniósł na niego szwagier, podejrzewający, że Ajzenberg nie jest tym, za kogo się podaje. Aresztowano go. Końcem obozowej drogi był zaś Oświęcim. Po wyzwoleniu Ajzenberg wrócił do Norwegii, w 1948 roku uzyskał obywatelstwo. Zmarł w 1983.

Po wojnie o Strindbergu

Swoje powojenne losy z Norwegią zdecydował się związać także inny imigrant, czeski Żyd Pavel Fraenkl. Do Norwegii przybył w 1939 roku. Po wojnie uzyskał norweskie obywatelstwo i pracował jako profesor wiedzy o teatrze na Uniwersytecie w Oslo. Takie stanowisko uzyskał jako pierwsza osoba w Norwegii. Pisał o Skandynawach, między innymi o Ibsenie i Strindbergu.
Do Norwegii wrócił też Ludvig Paul Cohn, z pochodzenia Niemiec, ostatni Żyd deportowany z Norwegii w czasie Holokaustu i najstarszy z tych, którym udało się przeżyć. Takie powroty – zarówno wśród imigrantów, którzy znaleźli się w Norwegii tuż przed wojną lub w jej trakcie, jak i Żydów osiadłych w Norwegii dużo wcześniej, nie były jednak łatwe.

Niepomocne państwo

Niektórzy norwescy Żydzi po powrocie do domów znaleźli tam nieoczekiwanie ich nowych mieszkańców – często członków Nasjonal Samling, zwolenników Quislinga, którym nie było śpieszno do opuszczania zajętych lokali. Podobnie rzecz się miała, jeśli chodzi o zwrot ruchomego mienia. W tym również norweskie państwo Żydom nie pomogło. Nie tylko w tym zresztą. Na portalu forskning.no można poczytać choćby o takich kłopotach dnia codziennego po powrocie do kraju: „Ocaleni musieli się kłócić z firmami ubezpieczeniowymi i bankami. Bankierzy chcieli wiedzieć, w jakiej kolejności zginęli członkowie rodzin ich klientów. Oczywiście, ocaleni tego nie wiedzieli (…). Jeden z ocalałych, Samuel Steinmann, chciał podjąć studia. Ponieważ został deportowany i uwięziony, nie ukończył szkoły średniej. Powiedziano mu, że jego oceny nie są wystarczające, aby zostać przyjętym (…). To był ciężki cios”. Ponieważ zespół stresu pourazowego nie był wówczas jeszcze diagnozowany, nie otrzymywali też rent inwalidzkich ani pomocy psychologicznej. Codzienność nie była więc łatwa. Wielu, w obawie przed niezrozumieniem, nie mówiło o swoich doświadczeniach…
A niezwykle ważny, choć jedynie symboliczny, gest, przeprosiny za współudział norweskich instytucji państwowych w Holokauście, nadszedł zaś ze strony władz Norwegii dopiero w roku… 2012.  Zdecydowanie spóźnione przeprosiny.
Źródła: forskning.no, PAP
Reklama
Gość
Wyślij


Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok