Witam Wszystkich,
Piszę, bo mam nadzieje, iż znajdzie się jakaś "ogarnięta" osoba, która doświadczyła lub chociaż słyszała o podobnym problemie.
W 2007 roku między lipcem a październikiem pracowałem w Norwegoo na farmie, koło Tananger z ramiena SGGW, gdzie pośredniczyła równieśż firma Atlantis. Obydwie instytucje zapewniały, że osobiście nie muszę o nic dbać, wszystkie formalności zostaną przez nich załatwione. Okazało się, że coś poszło nie tak i Urząd Norweski zarządał ode mnie zwrotu podatku. Wysłali list z żądaniem zapłaty za pobyt w 2007 roku. Problem w tym, że w międzyczasie zmieniłem miejsce zamieszkania, a list doszedł do mnie dopiero w lutym 2011 (wysłał go właściciel farmy, na któej byłem, po kolejnym zwrocie). Na dodatek pierwszy i kolejny list, które otrzymałem był po norwesku, bo pani z urzędu nie rozmawia w języku angielskim. Korespondencja trwała połtora roku i w końcu oddelegowałi osobę, która rozmawia po polsku. Pani z urzędu napisała, zę termin składania zażaleń minął w sierpniu 2008 (przypominamm, że list otrzymałem w lutym 2011). W związku z tym chciałbym poradzić się bardziej doświadczonych kolegów czy mogę jeszcze jakoś walczyć, aby uniknąć zapłacenia podatku. Niestety aktualnie mam dość ciężką sytuację materialną, a te kilkaset złotych to dla mnie dość pokaźna suma...
Z góry serdecznie dziękuję za pomoc,
Pozdrawiam, Wiktor
Piszę, bo mam nadzieje, iż znajdzie się jakaś "ogarnięta" osoba, która doświadczyła lub chociaż słyszała o podobnym problemie.
W 2007 roku między lipcem a październikiem pracowałem w Norwegoo na farmie, koło Tananger z ramiena SGGW, gdzie pośredniczyła równieśż firma Atlantis. Obydwie instytucje zapewniały, że osobiście nie muszę o nic dbać, wszystkie formalności zostaną przez nich załatwione. Okazało się, że coś poszło nie tak i Urząd Norweski zarządał ode mnie zwrotu podatku. Wysłali list z żądaniem zapłaty za pobyt w 2007 roku. Problem w tym, że w międzyczasie zmieniłem miejsce zamieszkania, a list doszedł do mnie dopiero w lutym 2011 (wysłał go właściciel farmy, na któej byłem, po kolejnym zwrocie). Na dodatek pierwszy i kolejny list, które otrzymałem był po norwesku, bo pani z urzędu nie rozmawia w języku angielskim. Korespondencja trwała połtora roku i w końcu oddelegowałi osobę, która rozmawia po polsku. Pani z urzędu napisała, zę termin składania zażaleń minął w sierpniu 2008 (przypominamm, że list otrzymałem w lutym 2011). W związku z tym chciałbym poradzić się bardziej doświadczonych kolegów czy mogę jeszcze jakoś walczyć, aby uniknąć zapłacenia podatku. Niestety aktualnie mam dość ciężką sytuację materialną, a te kilkaset złotych to dla mnie dość pokaźna suma...
Z góry serdecznie dziękuję za pomoc,
Pozdrawiam, Wiktor