Czesc, wytlumaczcie mi prosze (bez chejtow, krytyki wyslucham) co ja dzisiaj zrobilam zle
Mam do pracy 75km, wiec codziennie jadac 150 w dwie strony musze wyprzedzic z 20aut, bo bym jechala zamiast 2h pewnie z 6h codziennie
Jade za kolesiem na trojce w terenie zabudowanym, ale widze znak konca ograniczenia do 50km wiec powoli zaczynam go wyprzedzac, bo jedzie jakies 45km/h max, robie to powoli (max 60km/) przed znakiem konca ograniczenia i przyspieszam jak juz jestem za znakiem (tak sie jakos zlozylo, bo akurat wtedy mialam najlepsza widocznosc na co najmniej 1km). Przy wyprzedzaniu widze jak mi macha łapami. Jak juz go wyprzedzilam i jade jakas stowka to patrze a ten nagle na maxa przyspiesza, siedzi mi na dupie i mryga mi dlugimi. Widze ze jedzie z jakas dziewczynka mala wiec daje kierunkowskaz i skrecam (z ciekawosci co mu tak przeszkadzalo, wysluchac racjonalnych argumentow). Koles przylazi, caly sie trzesie i drzze jape, jak go pytam o co mu chodzi to tylko drze ryja po norwesku "Hva har du gjørt?" i łapy pcha i probuje mi wyciagnac kluczyk ze stacyjki, szamoczemy sie i wyciaga mi te kluczyki, rzuca mi na tylne siedzenia przez drzwi i odchodzi. Nic sie od kolesia nie dowiedzialam. Wiem, ze przekroczylam predkosc przy 50tce o jakies 10km/h.
Mam do pracy 75km, wiec codziennie jadac 150 w dwie strony musze wyprzedzic z 20aut, bo bym jechala zamiast 2h pewnie z 6h codziennie
Jade za kolesiem na trojce w terenie zabudowanym, ale widze znak konca ograniczenia do 50km wiec powoli zaczynam go wyprzedzac, bo jedzie jakies 45km/h max, robie to powoli (max 60km/) przed znakiem konca ograniczenia i przyspieszam jak juz jestem za znakiem (tak sie jakos zlozylo, bo akurat wtedy mialam najlepsza widocznosc na co najmniej 1km). Przy wyprzedzaniu widze jak mi macha łapami. Jak juz go wyprzedzilam i jade jakas stowka to patrze a ten nagle na maxa przyspiesza, siedzi mi na dupie i mryga mi dlugimi. Widze ze jedzie z jakas dziewczynka mala wiec daje kierunkowskaz i skrecam (z ciekawosci co mu tak przeszkadzalo, wysluchac racjonalnych argumentow). Koles przylazi, caly sie trzesie i drzze jape, jak go pytam o co mu chodzi to tylko drze ryja po norwesku "Hva har du gjørt?" i łapy pcha i probuje mi wyciagnac kluczyk ze stacyjki, szamoczemy sie i wyciaga mi te kluczyki, rzuca mi na tylne siedzenia przez drzwi i odchodzi. Nic sie od kolesia nie dowiedzialam. Wiem, ze przekroczylam predkosc przy 50tce o jakies 10km/h.