Witam Pana i dziękuję za odpowiedź.
Powyższy post jak można łatwo obliczyć został napisany kilka godzin po zaistniałej sytuacji, a był wynikiem rozczarowania, jakie przeżyłam, bo się zwyczajnie odzwyczaiłam od takiego traktowania. Emocje opadły i jestem gotowa przeprosić za to, że mój gniew na Pana pracownicę odbił się na sklepie, jaki Pan prowadzi. Nie spodziewałam się, że ktoś, kto mieszka i pracuje w Norwegii nie nabiera norweskich zwyczajów w podejściu do klienta. Uśmiech to naprawdę niewiele, a wtedy wyjaśnienie sobie spornych kwestii zupełnie inaczej wygląda. Gwoli wyjaśnienia, powtórzę się, umawiałam się z Pana żoną, że będę odbierać gazety tak, czy siak, ale bywam w Drammen raz w miesiącu, a najczęściej dwa razy. Nigdy nie miała miejsca sytuacja, ze w ogóle ich nie odebrałam. Poprzednim razem rzeczywiście przyjechał po nie mój mąż, ale nie było, trudno, na pewno nie obiecywał, że przyjedzie następnego dnia, bo to po prostu było nierealne. Tym razem się pojawiłam osobiście, wzięłam co było, a poza tym było niemiło.
Wyjeżdżając z Polski "uciekałam" między innymi od tego, jak traktuje się tam ludzi. Jestem tu szczęśliwa, a jedną z ważniejszych kwestii dla mnie tutaj jest podejście ludzi do siebie nawzajem.
Przyznaję, że opisując sytuację na forum okazałam się taka sama, jak opisana powyżej Pani.
Jako, że nie mam nic przeciwko Pana sklepikowi, jeszcze raz przepraszam i mam nadzieję, że ten post obróci się na Pana korzyść.
A tamtej Pani życzę więcej radości w życiu, bo jest strasznie smutna, a szkoda, bo żyjemy w pięknym kraju, w którym człowiek jest szanowany.
Powyższy post jak można łatwo obliczyć został napisany kilka godzin po zaistniałej sytuacji, a był wynikiem rozczarowania, jakie przeżyłam, bo się zwyczajnie odzwyczaiłam od takiego traktowania. Emocje opadły i jestem gotowa przeprosić za to, że mój gniew na Pana pracownicę odbił się na sklepie, jaki Pan prowadzi. Nie spodziewałam się, że ktoś, kto mieszka i pracuje w Norwegii nie nabiera norweskich zwyczajów w podejściu do klienta. Uśmiech to naprawdę niewiele, a wtedy wyjaśnienie sobie spornych kwestii zupełnie inaczej wygląda. Gwoli wyjaśnienia, powtórzę się, umawiałam się z Pana żoną, że będę odbierać gazety tak, czy siak, ale bywam w Drammen raz w miesiącu, a najczęściej dwa razy. Nigdy nie miała miejsca sytuacja, ze w ogóle ich nie odebrałam. Poprzednim razem rzeczywiście przyjechał po nie mój mąż, ale nie było, trudno, na pewno nie obiecywał, że przyjedzie następnego dnia, bo to po prostu było nierealne. Tym razem się pojawiłam osobiście, wzięłam co było, a poza tym było niemiło.
Wyjeżdżając z Polski "uciekałam" między innymi od tego, jak traktuje się tam ludzi. Jestem tu szczęśliwa, a jedną z ważniejszych kwestii dla mnie tutaj jest podejście ludzi do siebie nawzajem.
Przyznaję, że opisując sytuację na forum okazałam się taka sama, jak opisana powyżej Pani.
Jako, że nie mam nic przeciwko Pana sklepikowi, jeszcze raz przepraszam i mam nadzieję, że ten post obróci się na Pana korzyść.
A tamtej Pani życzę więcej radości w życiu, bo jest strasznie smutna, a szkoda, bo żyjemy w pięknym kraju, w którym człowiek jest szanowany.