WITAM WSZYSTKICH
Jestem Agata mam 28 lat i 6 letniego synka.
Mam mały dylemat, mieszkam w Polsce w małej wiosce obecnie jestem bez pracy i przebywam na zwolnieniu lekarskim. Ale ono już powoli mi się zaczyna kończyć.
Zastanawiałam się nad przeprowadzką do Norwegii ( niestety nie znam języka norweskiego ani angielskiego). W Norwegii mam bardzo dobrego kolegę ( jest prawie tak jak mój brat) i proponował mi żebym przyjechała do niego, mieszkać będę miała gdzie i o wyżywienie też się martwić nie musze, bo on mi to za gwarantuje przynajmniej na początek. Jednak pracy tak od razu mi nie może zagwarantować. Powiedział, że dobrze by było jak była bym tam na miejscu to może coś uda się znaleźć, chociaż by jakieś sprzątanie lub zmywak w knajpie,
no i jak będę tam to i język szybciej załapie niż tu siedząc w domu. Z jednej strony chciałabym się stąd wyrwać, lecz mam też ten problem, że muszę zabrać ze sobą synka ( 6 lat). Adaś ma obowiązek uczęszczania do przedszkola ( a ja nie mam go skim tu zostawić a zresztą nie wyobrażam sobie żyć tam bez niego. Nie mając tam pracy nie mogę małego zapisać do przedszkola ( na początek opiekowałaby się nim dziewczyna mojego kolegi). I tak się zastanawiam jechać czy nie. Co zrobię jak coś nie wypali? Czy po powrocie Adaś będzie mógł wrócić tu do przedszkola a ja dostanę zasiłek dla bezrobotnych? Z jednej strony kusi mnie wyjazd a z drugiej ma taki dylemat. Nie wiem czy dość jasno opisałam sytuację. Chciałabym się was poradzić, co wy byście zrobili.
Agata
Jestem Agata mam 28 lat i 6 letniego synka.
Mam mały dylemat, mieszkam w Polsce w małej wiosce obecnie jestem bez pracy i przebywam na zwolnieniu lekarskim. Ale ono już powoli mi się zaczyna kończyć.
Zastanawiałam się nad przeprowadzką do Norwegii ( niestety nie znam języka norweskiego ani angielskiego). W Norwegii mam bardzo dobrego kolegę ( jest prawie tak jak mój brat) i proponował mi żebym przyjechała do niego, mieszkać będę miała gdzie i o wyżywienie też się martwić nie musze, bo on mi to za gwarantuje przynajmniej na początek. Jednak pracy tak od razu mi nie może zagwarantować. Powiedział, że dobrze by było jak była bym tam na miejscu to może coś uda się znaleźć, chociaż by jakieś sprzątanie lub zmywak w knajpie,
no i jak będę tam to i język szybciej załapie niż tu siedząc w domu. Z jednej strony chciałabym się stąd wyrwać, lecz mam też ten problem, że muszę zabrać ze sobą synka ( 6 lat). Adaś ma obowiązek uczęszczania do przedszkola ( a ja nie mam go skim tu zostawić a zresztą nie wyobrażam sobie żyć tam bez niego. Nie mając tam pracy nie mogę małego zapisać do przedszkola ( na początek opiekowałaby się nim dziewczyna mojego kolegi). I tak się zastanawiam jechać czy nie. Co zrobię jak coś nie wypali? Czy po powrocie Adaś będzie mógł wrócić tu do przedszkola a ja dostanę zasiłek dla bezrobotnych? Z jednej strony kusi mnie wyjazd a z drugiej ma taki dylemat. Nie wiem czy dość jasno opisałam sytuację. Chciałabym się was poradzić, co wy byście zrobili.
Agata