Hilton napisał:
B.K. napisał:
Hilton napisał:
Chodzi do norweskiej klasy? Norweskie dzieci daja mu odczuć?
W klasie mojego syna hinduskie dzieci czesto przynosza na sniadanie ryż z czyms tam, wiec moj raz wziaaaaaaal sobie bigos, i inny polski chlopak powiedzial " patrzcie, jak świniak wpierdala bigos!" Mysle ze twoj syn czegos takiego raczej nie przechodzi.
Napisz cos wiecej o sytuacji twojego dziecka.
zatkało mnie...i zostawiłaś to tak bez echa czy cos zrobiłas???
Dokuczanie to trawalo od ponad roku i to tylko od polskich dzieci. Zgłaszał nauczycielowi, a ten, ze moj syn powinien to ignorowac. z norweskim nauczycielem nie ma co dyskutowac
wiec poszłam do szkoły, wzielam gówniarza za szmaty i powiedzialm ze nie zycze sobie, aby sie w ten sposob odnoisil do mojego syna.
Nie mieszam w to innych matek, bo z doswiadczenia wiem, ze to bez sensu. Kiedys pracowalam w liceum i tam byly rozne przypadki, roznie sie odnosili uczniowie do nauczycieli... z racji tego, ze czesto stosuje metody niekonwencjonalne, czesto wygrywam. Jeden z takich uczniow- (matka prokurator, ojciec sędzia) myslal ze wszystko moze, nic nie dzialao, inni nauczyciele sie skarzyli i zalamywali rece. Wiec ktoregos razu podeszłam do gnoja i na ucho zapytalam czy dostał kiedykolwiek wpierdol, ale taki konkretny? I DO KONCA EDUKACJI NIE BYLO JUZ Z NIM ZADNYCH KLOPOTOW. Sukces przez zastraszenie hahah.
Podziwiam Cię okropnie-powaznie!! Ja mam dwóch synów w szkole podstawowej- 2 i 3 klasa. Pod koniec poprzedniego roku szkolnego zmienialismy mieszkanie, a co za tym idzie szkole. Chłopcy trafili do szkoly gdzie było 3 polaków- bracia. Dwóch- najstarszy i najmłodszy- uwzięlo sie na moich chłopaków- jeden wtedy konczył podstawówke, grozil moim chłopakom i zastraszał, wyzywal i wogóle było niewesolo,chlopcy wracali ze szkoly cali wystraszeni, mlodszy bal sie spac- bo mieli nas wymordowac. Kiedy postanowilam zalatwic sprawe przez szkole- mi sie dostało od ich matki! Zwyzywała mnie jak sie dało-POLKA! Ona nie widziała problemu w zastraszaniu 6 latka przez 12 latka!! Na szczęscie rektor w tej szkole jest ok i rozumiał mój problem. Co jednak teraz jest? Teraz zostało 2-óch pozostałych braci, jeden chodzi z synem do klasy- mniejszy o polowe, zaczepia go, grozi ze brat pobije mojego syna, wyzywa i ucieka. Starszy jest najlepszym kolegą moich synów- przychodzi do nich, bawia sie w domu i na dworze, nie ma z nim problemów. Naprawde fajny chłopak. Jest jednak inny problem- nie widzę żadnej szansy aby porozmawiac z rodzicami tych chłopaków, chociaz widujemy sie często bo to moi sasiedzi, a na dodatek moi synowie i jej ida teraz do komuni, wiec spotykamy sie w kosciele. Oni nie widzą chyba nic złego w tym wszystkim co robili ich synowie, dlatego nie wiem jak rozwiazac problem teraz z tym mlodszym, który wciąż dokucza. Syn zgłaszał w szkole paniom za kazdym razem jak cos sie działo, ale bez echa. Dowiedzialam sie tez, ze poniewaz maja oni problemy z nauka sa objeci specjalnym program szkolnym- sa pod szczególna opieka i trzeba ich chronic i pomagac . Moi synowie zas maja opinie zdolnych dzieci ponad poziom- wiec sobie radza i juz pomocy nie potrzebuja. Sytuacja jest naprawde niewesola, w tamtym chłopaku panie widza biednego chlopca z problemami, nie widza jednak jakie problemy robi mojemu synowi. Nie wiem, czy próbowac interweniowac u rodziców czy w szkole??