Megip napisał:
Jezus Maria...
- Był "paracet" (na uspokojenie), była czekolada, były procenty a teraz modlitwa...
Zabraklo lewatywy (takiej na zlosc), albo cewnikowania ( tez na zlosc), albo intubacji (najgrubsza rura jaka sie da ), a moze ekstrakcja trzonowca w potrojnym znieczuleniu ktore jednak nie dziala? ( nie dziala bo stan zapalny kosci jest tak zaawansowany ze boli i juz)
To tylko przyklady wymieniane przy ognisku przez przerazone kolezanki z dzialu medycyna ( na otrzezwienie ), turbo-ukojenie z dzialu potrzebujacy ( na pomoc), wydzwonienie nagle znajomego ksiedza w srodku nocy jak trzeba (na ratunek duszy i tych co tego ksiedza potrzebuja)
Wiekszosc tak "glosno" pyszczy do momentu jak nie trafi w "lapy oprawcow"
Jezus Maria...
- Był "paracet" (na uspokojenie), była czekolada, były procenty a teraz modlitwa...

Zabraklo lewatywy (takiej na zlosc), albo cewnikowania ( tez na zlosc), albo intubacji (najgrubsza rura jaka sie da ), a moze ekstrakcja trzonowca w potrojnym znieczuleniu ktore jednak nie dziala? ( nie dziala bo stan zapalny kosci jest tak zaawansowany ze boli i juz)
To tylko przyklady wymieniane przy ognisku przez przerazone kolezanki z dzialu medycyna ( na otrzezwienie ), turbo-ukojenie z dzialu potrzebujacy ( na pomoc), wydzwonienie nagle znajomego ksiedza w srodku nocy jak trzeba (na ratunek duszy i tych co tego ksiedza potrzebuja)
Wiekszosc tak "glosno" pyszczy do momentu jak nie trafi w "lapy oprawcow"