I trzeba przyznać, że w okolicach Stavanger i Sandnes to potrafią chleb zrobić, a nie z jednego pieca go już jadłem. Nie ma nawet porównania z chlebami amerykańskimi, angielskimi czy szwedzkimi. I niech się broń Boże nie wybierają tu do pieczenia piekarze z okolic Krakowa, co to potrafią tylko spaprać gnioty czerstwiejące po paru godzinach i w smaku o wiele gorszym niż te rogalandzkie biedachleby po 5,50 czy 6 koron. Małopolscy piekarze niech lepiej pracy u szewca przy prostowaniu gwoździków sobie poszukają.