"WOŚP bierze i od tych, co jej nie dają.
Haniebne zachowanie Jerzego Owsiaka, któremu od kult świeckiego świętego najwyraźniej całkiem już przewrócił pod czapeczką, uruchomiło cała sforę sekciarsko mu oddanych wyznawców, z ich odwiecznym argumentem: niech ci, co nie wrzucają do puszek, niech nie ważą sie "Jurka" krytykować, a także leczyć swych dzieci w szpitalach używających "jego" sprzętu!
Pomijając oczywistą obłudę ludzi, którzy nie mają zahamowań liczyć np. pieniądze Kościoła, choć do niego nie chodzą, bezczelna demagogia tego "argumentu" dotyka istoty całego sporu o WOŚP.
Istotą sprawy jest bowiem właśnie to, że "pieniądze WOŚP" to nie tylko pieniądze tych, którzy dobrowolnie wrzucają do puszek. Festyny, honoraria artystów (czy raczej, częściej, chałturników) transmisja telewizji publicznej, przeloty F-16, wozy strażackie etc. - to wszystko pokrywane jest z podatków. To nic, że pieniądze publiczne nie trafiają bezpośrednio na konto WOŚP - jest to ukryty podatek na finansowanie tego "pastwowotwórczego", a właściwie "platformotwórczego" cyrku, w typie peerelowskich "Turniejów MIast", w jaki zamienił "Jurek" swą początkowo sympatyczną, inicjatywę. Nikt nigdy nie pozwolił tych uczciwie oszacować wszystkich wydatków, ale sądzę, że koszty zbiórki nie ponoszone przez WOŚP wynoszą co najmiej drugie tyle, co oficjalne jej wyniki.
Dość zatem tej demagogii!"
08.01.2015
Rafał Ziemkiewicz