Poezja indian ...
Ten Co Nie jeden Raz Słuchał
Ptaków O Świcie...
Jestem jak ty, mój bracie
szary leśny wilku
nie znoszę kagańca
nie można mnie zaszczepić
bakcylem cywilizacji
a kiedy księżyc świeci
nad betonową pustynią
chce mi się wyć ...
Maurice Kenny ... KROKI
postawiłem stopę na ziemi
wzięła jej odbicie
błoto wylazło między palcami
dałem oczy jastrzębiowi
wziął mój wzrok
i wypełnił słońcem oczodoły
postawiłem żółwia na nogi
przestał się kręcić bezradnie
i ruszył do rzeki
upolowałem jelonka w puszczy
i pobłogosławiłem strzałę
nakarmi żonę i dzieci
słuchałem pieśni śpiewaka
on śpiewał
o dawnych czasach
zbierałem czerwone poziomki na łące
pierwszy owoc wiosny
zima puściła
czekałem na wiatr z zachodu
nadciągnął ze wzgórza
i przykrył me kości
Ten Co Nie jeden Raz Słuchał
Ptaków O Świcie...
Jestem jak ty, mój bracie
szary leśny wilku
nie znoszę kagańca
nie można mnie zaszczepić
bakcylem cywilizacji
a kiedy księżyc świeci
nad betonową pustynią
chce mi się wyć ...
Maurice Kenny ... KROKI
postawiłem stopę na ziemi
wzięła jej odbicie
błoto wylazło między palcami
dałem oczy jastrzębiowi
wziął mój wzrok
i wypełnił słońcem oczodoły
postawiłem żółwia na nogi
przestał się kręcić bezradnie
i ruszył do rzeki
upolowałem jelonka w puszczy
i pobłogosławiłem strzałę
nakarmi żonę i dzieci
słuchałem pieśni śpiewaka
on śpiewał
o dawnych czasach
zbierałem czerwone poziomki na łące
pierwszy owoc wiosny
zima puściła
czekałem na wiatr z zachodu
nadciągnął ze wzgórza
i przykrył me kości