Witruwiusz...
Kilka cytatów:
Jedna z anegdot:
"Kiedy Arystyp, filozof ze szkoły Sokratesa, wyrzucony jako rozbitek na wybrzeża rodyjskie zauważył tam nakreślone figury geometryczne, miał podobno zawołać do towarzyszy: „Bądźmy dobrej myśli! Widzę bowiem ślady ludzi". Natychmiast więc podążył do miasta Rodos i udał się wprost do gimnazjonu. Tam rozprawiając o filozofii otrzymał tyle darów, że nie tylko samego siebie, lecz także towarzyszy swoich zaopatrzył w odzież i wszystko co potrzebne do życia. Kiedy zaś towarzysze zapragnęli powrócić do ojczyzny i zapytali, co mają w jego imieniu oznajmić w domu, polecił powiedzieć, że dzieciom powinno się dawać takie skarby i tak je zaopatrywać na drogę, aby w razie rozbicia okrętu mogły z tym wszystkim wypłynąć na powierzchnię wody. Pewne bowiem oparcie w życiu daje jedynie to, czemu nie mogą zaszkodzić ani los nieprzyjazny, ani zmiany polityczne, ani zniszczenia wojenne. Już Teofrast, rozwijając tę myśl i zachęcając raczej do zdobywania wiedzy niż do pokładania ufności w pieniądzu, wypowiada zasadę, że spośród wszystkich ludzi jedynie uczony nie jest na obczyźnie obcym, jedynie on nawet po stracie przyjaciół i krewnych nie pozostaje bez przyjaciela, lecz może być obywatelem każdego państwa i bez lęku spoglądać na przeciwności losu. Natomiast ten, kto zaufa szczęściu, a nie nauce, kroczy po śliskich ścieżkach i przebija się w walce poprzez nieustalone i niepewne życie."
Proroctwo:
"Zapewne, są i tacy, co - lekceważąc to sobie - za mądrych uważają tylko bogaczy. Dlatego też wielu, dążąc do tego celu i śmiało sobie postępując, wraz z bogactwem zdobyło również znane imię. Ja przeciwnie, Cezarze, nie starałem się uprawiać sztuki dla pieniędzy; ceniłem raczej skromne dochody połączone z dobrym imieniem niż bogactwo połączone ze złą opinią; dlatego też nie zdobyłem sobie bardzo znanego nazwiska, lecz mimo to spodziewam się, że przez wydanie tej książki znany będę także potomności."
Problemy z jakością i rzetelnością w budownictwie, stare jak świat

:
"Kiedy jednak patrzę na to, jak wielka sztuka staje się igraszką w ręku ludzi niewykształconych i niedoświadczonych i takich, którzy nie tylko o architekturze, ale nawet o rzemiośle nie mają pojęcia, nie mogę się powstrzymać od pochwalenia tych ojców rodzin, którzy w oparciu o fachowe księgi sami dla siebie budują, słusznie rozumując, że jeśli robota ma być powierzona niedoświadczonym, to już lepiej będzie samemu - wedle własnej, a nie cudzej woli - wydać tak wiele pieniędzy."
"W Efezie, znanym i wielkim mieście greckim, istnieje podobno stare, przejęte od przodków prawo, twarde, ale bynajmniej nie krzywdzące. Według niego architekt podejmując się zamówienia państwowego określa z góry, za jaką cenę je wykona. Po złożeniu kosztorysu majątek jego przejmuje w zastaw państwo, dopóki robota nie zostanie wykonana, po czym o ile wydatki odpowiadają kosztorysowi, architekt otrzymuje pochwalne dekrety i wyróżnienia. Również jeśli nie przekroczył kosztorysu powyżej jednej czwartej, pokrywa to skarb państwa, a budowniczego nie czeka żadna kara. Jeśli jednak architekt przekroczy kosztorys więcej niż o jedną czwartą, musi niedobór pokryć z własnego majątku. Oby bogowie nieśmiertelni byli sprawili, żeby takie prawo obowiązywało także lud rzymski, i to nie tylko przy budowlach publicznych, lecz także prywatnych. Nie grasowaliby wtedy bezkarnie nieucy, lecz bez wahania zajmowaliby się budownictwem ci, którzy zdobyli wiedzę przez gruntowne studia. Również i ojcowie rodzin nie byliby narażeni na niekończące się wydatki prowadzące nieraz do utraty posiadłości, a sami architekci pod grozą kary opracowywaliby sumienniej kosztorysy, aby ojcowie rodzin mogli zbudować sobie dom za kwotę, którą na to przeznaczyli lub nieco większą."
Niestety, do dziś bogowie nie byli w stanie tego sprawić

.