Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Pozostało jeszcze:

2
DNI

do zakończenia rozliczeń podatkowych w Norwegii

Rozlicz podatek

Aktualności

Te rury mają nawet 150 lat: skażenie wody w gminie otworzyło Norwegom oczy

Maja Zych

11 czerwca 2019 14:14

Udostępnij
na Facebooku
Te rury mają nawet 150 lat: skażenie wody w gminie otworzyło Norwegom oczy

Premier Erna Solberg ostrzega, że w przyszłości mieszkańcy Norwegii zapłacą więcej za czystą wodę. MN

Ostatnie wydarzenia w norweskiej gminie Askøy, gdzie ponad 2000 osób zachorowało z powodu zatrucia skażoną wodą miejską, po raz kolejny wywołały dyskusję na temat przestarzałej infrastruktury wodno-kanalizacyjnej nad fiordami – od kilku lat wiadomo bowiem, że nawet 70 proc. rur wodociągowych nie spełnia wymagań Mattilsynet (Norweska Państwowa Inspekcja Sanitarna). Mimo że problem jest dobrze znany norweskim władzom, wciąż brakuje jednak stanowczej reakcji – szacuje się, że przy obecnym tempie wymiany, modernizacja może potrwać aż 160 lat. W obliczu ostatnich wydarzeń pojawia się jednak pytanie, jakie konsekwencje stare i nieszczelne rury mogą mieć dla zdrowia mieszkańców.
Norwegia jest bowiem krajem, gdzie picie wody z kraju jest nie tylko zalecane przez instytucje, ale też bardzo powszechne – zarówno wśród dorosłych, jak i dzieci.

Te rury pamiętają XIX wiek

System wodociągowy w Norwegii należy z pewnością do jednych z najbardziej zaniedbanych w Europie – znaczna część wszystkich rur w całym kraju nie była modernizowana nawet od XIX wieku. Już od lat wiadomo też, że wymiana instalacji jest niezbędna, a zwlekanie z decyzją może mieć nie tylko duże konsekwencje finansowe, ale nawet zagrozić zdrowiu i bezpieczeństwu mieszkańców.

Głównym powodem zwłoki może być przede wszystkim ogrom inwestycji – według wstępnych wyliczeń z 2016 roku wymiany wymaga nawet 70 proc. rur, co może zająć aż… 160 lat. Tak wielka przebudowa wiązałaby się też z gigantycznym obciążeniem dla norweskiego budżetu – jedynie do 2040 roku modernizacja pochłonęłaby nawet 280 miliardów koron.

Kult kranówki pod znakiem zapytania

Ignorowanie problemu, który od lat znany jest zarówno politykom, jak i mieszkańcom, może mieć jednak poważne konsekwencje dla wszystkich osób przebywających w Norwegii. Nad fiordami picie wody z kranu jest bowiem normą nie tylko wśród dorosłych, ale także wśród dzieci. Ponad stuletnie rury, którymi doprowadzana jest woda, są jednak dużo bardziej podatne na awarie i przecieki – w ten sposób do popularnej kranówki dostawać się mogą szkodliwe dla zdrowia substancje i mikroorganizmy, które stanowią zagrożenie dla ludzkiego zdrowia.

Najprawdopodobniej do takiej sytuacji doszło w gminie Askøy, gdzie w źródle wody kranowej wykazano bakterie E. coli. Przypomnijmy, że w związku ze skażeniem w ostatnich dniach zachorowało tam ponad 2000 osób, z czego wiele musiało być hospitalizowanych. Z bakteriami w wodzie pitnej wiązana jest także śmierć rocznego chłopca, do której doszło w ubiegłym tygodniu – mimo że nie ma jeszcze oficjalnych wyników badań, które potwierdzają przyczynę zgonu, to wszystko wskazuje na to, że przyczyną była infekcja spowodowana właśnie przez bakterie w miejskie wodzie.
Większość wody pitnej w Norwegii pochodzi z wód powierzchniowych z rzek i jezior.
Większość wody pitnej w Norwegii pochodzi z wód powierzchniowych z rzek i jezior. MN

„Za czystą wodę odpowiada gmina”

Epidemia w Askøy otworzyła Norwegom oczy. Zrozumieli, że skażenie wody to realny problem, który może dotknąć także inne gminy. Skalę problemu starał się im uświadomić także Norweski Instytut Zdrowia Publicznego (Folkehelseinstituttet). W 2018 opublikował raport, z którego wynikało, że ryzyko chorób spowodowanych zanieczyszczoną wodą jest w Norwegii wyższe niż w innych krajach skandynawskich. Powodem jest przede wszystkim zły stan starych rur, ale także fakt, że ok. 11 proc. Norwegów w wodę zaopatruje się z własnych studni lub małych wodociągów, które nie podlegają kontroli publicznej.

W obliczu ostatnich zachorowań w Askøy do problemu odniosła się również premier Norwegii. Erna Solberg w rozmowie z telewizją publiczną NRK stwierdziła, że to przede wszystkim gminy ponoszą odpowiedzialność za dostarczanie swoim mieszkańcom czystej wody pitnej. 

– Woda pitna jest opodatkowaną usługą, której poprawę jakości gminy muszą traktować priorytetowo – powiedziała.

Zaznaczyła jednak, że w przyszłości opłata za wodę może być wyższa.

Musimy liczyć się z tym, że w przyszłości zapłacimy więcej za czystą wodę. Ekstremalna pogoda i bardzo stare wodociągi sprawią, że zapewnienie czystej wody pitnej będzie droższe. ~Erna Solberg, cytowana przez NRK

Wymiana tańsza niż naprawa

Mimo że koszt modernizacji norweskich rurociągów pochłonąłby wiele setek miliardów koron, może okazać się, że inwestycja szybko by się zwróciła. Nieszczelne obecnie systemy generują bowiem duże straty – szacuje się, że nawet ponad 30 proc. wody uzdatnianej w norweskich stacjach traci się z powodu przecieków. Dodatkowo regularnie dochodzi też do większych awarii.

Przykładem konsekwencji niemodernizowanego przez lata systemu rur mogą być także ostatnie zdarzenia z centrum Oslo. 29 maja doszło pękła tam rura pochodząca jeszcze z XIX wieku – w efekcie woda zalała ulice stolicy, odcinając je od ruchu samochodowego. Mieszkańcy z kolei nie mieli dostępu do bieżącej wody.
Reklama
Gość
Wyślij


Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok