Skandal w Skandynawii. Norweska polityczka oskarżona o bycie „fałszywą Saamką”

Na zdjęciu: Sandra Borch, deputowana do Stortingu; była minister rolnictwa i żywności oraz szkolnictwa wyższego. Fot. Ragne B. Lysaker, Senterpartiet, CC BY 4.0, via Wikimedia Commons
Rozmówcy byli do siebie nastawieni bardzo konfrontacyjnie, padały między innymi słowa: „to pani zrobiła z tego walkę między panią a NRK, bo odmówiła pani udzielenia odpowiedzi” (faktycznie Borch początkowo nie zgodziła się na wywiad, ale wysłała swoje stanowisko mailem), „szefowa NRK nie ma odwagi stanąć ze mną do debaty w swoim własnym kanale telewizyjnym”.
Sametingets valgmanntall – wyborczy rejestr Saamów
W świetle artykułu norweskiego publicznego nadawcy Borch znalazła się w gronie pięciu osób, co do których istniały wątpliwości, że nie powinny być wpisane do rejestru. Trzy osoby – pomimo odrzucenia skargi przez Sametinget – przyznały, że nie są Samaami. Dwie odmówiły mediom złożenia wyjaśnień. Jedną z nich była właśnie Borch (która jednak odniosła się do sprawy publicznie, na swoim Facebooku, oskarżając dziennikarzy między innymi o zakłócanie spokoju jej rodziny).

Posłowie do Sametinget często występują w tradycyjnych strojach saamskich.Fot. Sámediggi - Sametinget, CC BY 2.0, via Wikimedia Commons
Kryteria wpisania do rejestru
Borch w opinii dziennikarzy NRK nie spełniła tych kryteriów. Nie potrafili jej jednak w pełni niczego udowodnić, wobec czego tak mocne słowa, jak „fałszywa Saamka” wydawały się w sprawie wątpliwe etycznie.
Walec norwegizacji
W związku z całą sprawą w mediach na nowo rozgorzała dyskusja o obowiązujących regułach. Może należy je zliberalizować? Nie chcą tego niektórzy Norwegowie oraz część Saamów. Wiążą się z tym ogólne pytania: kto powinien móc nazywać się Saamem? I czy musi mieć to nierozerwalny związek z tymi kryteriami? Kto wreszcie powinien o tym decydować? I na ile tożsamości norweska i saamska muszą być rozłączne, a na ile są ze sobą do pogodzenia?
Chodzi o dumę i o pieniądze
Wielu ludzi czuje się dumnymi z saamskiego pochodzenia, traktuje to, że może nazywać się Saamem, jako przywilej. Między innymi stąd wewnętrzne próby czynienia zasad bardziej elitarnymi w obrębie samej społeczności Saamów. Chodzi też o biznes. Nie wszyscy są zgodni co do tego, jak ten biznes powinien się rozwijać.
Ile może koń trojański?
Co stanie się z Sametingetem, w którym zasiadł koń trojański? Czas pokaże. Przyszłość przyniesie też odpowiedź, co dalej z Sandrą Borch i sposobem potraktowania jej przez media – polityczka złożyła skargę do PFU, instytucji stojącej na straży etyki pracy w branży dziennikarskiej.
Źródła: NRK, Aftenposten

To może Cię zainteresować