Norki to jedne z najpopularniejszych zwierząt hodowanych na futro, w Norwegii również stanowią dużą część przemysłu futrzarskiego.
Wikimedia Commons/ CC BY-SA 4.0/felixd
Przy okazji poniedziałkowego ogłoszenia zmian w norweskim rządzie, do wiadomości publicznej dotarły priorytetowe zadania, którymi chce się zająć nowa koalicja złożona z Partii Konserwatywnej (Høyre), Partii Postępu (Fremskrittspartiet) i Partii Liberalnej (Venstre). Jedno z postanowień obejmuje plan całkowitego zlikwidowania ferm futerkowych na potrzeby przemysłu.
Śmiała decyzja jest wynikiem dołączenia do koalicji Partii Postępu (Fremskrittspartiet) i proekologicznej Norweskiej Partii Liberalnej (Venstre), która w głównej mierze odpowiada za pomysł usunięcia tej gałęzi przemysłu. Wszystkie hodowle norek i lisów mają zostać zamknięte do 2025 roku.
Walka z przemysłem futrzarskim jest bardzo ważna dla Venstre, dlatego, w porozumieniu z dwiema pozostałymi partiami tworzącymi rząd większościowy, zdecydowano się na zrezygnowanie z tej części przemysłu.
Aktualnie w Norwegii funkcjonuje 250 ferm, w których hoduje się lisy i norki, których futra przeznaczane są w większości na potrzeby przemysłu odzieżowego. Roczny dochód z ferm szacuje się na 350-500 milionów koron. Kwota może się wydawać imponująca, jednak w ogólnym rozrachunku to niewiele znacząca część norweskiego budżetu. Zdaniem ekonomisty Sveinunga Fjose całkowite pozbycie się tej gałęzi przemysłu nie wpłynie drastycznie na norweskie dochody.
Dawniej Norwegia była światowym „potentatem futerkowym” i głównym eksporterem zwierzęcych skór na potrzeby zagranicznych rynków. W latach trzydziestych, krótko przed II wojną światową, Norwegowie posiadali prawie 20 000 ferm futerkowych, będąc głównym dostawcą futer zwierzęcych. Współcześnie w tym biznesie przodują Chińczycy, którzy produkują 3/4 światowego zapotrzebowania na futra zwierzęce. W Europie na pierwszym miejscu pod względem liczby hodowli znajduje się Finlandia.
Chcemy więcej futer
Istnieją jednak ludzie, którzy nie przyjęli decyzji władz ze stoickim spokojem. Fermy zwierząt futerkowych to miejsca pracy dla około 400 osób i przedstawiciele tej branży są zaskoczeni ostrą decyzją rządu. Główne argumenty hodowców stanowią powtarzane zapewnienia, że hodowla na terenie Norwegii odbywa się z poszanowaniem zarówno praw zwierząt, jak i środowiska naturalnego.
Niepocieszonych hodowców całkowicie rozumie Minister Rolnictwa Jon Georg Dal, działający z ramienia Partii Postępu (Fremskrittspartiet), i uważa, że stopniowa likwidacja ferm do 2025 roku musi odbyć się w taki sposób, by każdy hodowca zyskał wystarczającą rekompensatę.
Postanowienie rządowej koalicji to z pewnością zwycięstwo stowarzyszeń walczących o prawa zwierząt i dobro środowiska. Członkowie organizacji Humane Society International, od wielu lat walczący z hodowlą zwierząt na futra, nie kryją swojej radości. Ruud Tombrock (dyrektor wykonawczy organizacji) jest zadowolony z takiego obrotu spraw i liczy na szybką odpowiedź w pozostałych państwach, które jego zdaniem również powinny zdelegalizować hodowlę lisów i norek.
Według ekologicznych aktywistów fermy futerkowe to pogwałcenie wszelkich praw, na jakie zasługują zwierzęta. Niejednokrotnie publikowano dowody na skandaliczne warunki, w których przetrzymywane są zwierzęta, by udowodnić opinii publicznej, że oskarżenia wobec hodowców nie są wyssane z palca.
W ostatnich latach własną inspekcję norweskich hodowli przeprowadziły krajowe organizacje: Norweska Społeczność Ochrony Zwierząt (Dyrebeskyttelsen Norge) i Sieć Wolności dla Zwierząt (Nettverk for Dyrs Frihet), dokumentując warunki w jakich trzymane są zwierzęta. Materiały zebrane przez członków organizacji trafiły do norweskich mediów, między innymi telewizji NRK za pośrednictwem, której zobrazowano społeczeństwu jak wygląda biznes futerkowy od środka.
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
18-01-2018 15:24
3
0
Zgłoś