Aktualności
Odebrali jej dziecko, więc drugie wywiozła do Polski. Norweżka wciąż nie wie, co dalej
6

Mała Eira pierwsze urodziny obchodziła w Polsce. fot. Grzegorz Czarny Maciejewski
Uciekła do Polski wprost z ośrodka Barnevernet, gdzie przebywała pod obserwacją. Według urzędników miała prowadzić „chaotyczny styl życia” i nadużywać leków przeciwbólowych. W efekcie odebrano jej starszą córkę, Frøyę. Z młodszą, Silje Garmo uciekła do Polski. Choć od sprawy minęło już ponad pół roku, sytuacja kobiety wciąż jest niejasna.
O sprawie Silje Garmo pierwszy raz informowaliśmy we wrześniu ubiegłego roku. Od tamtego czasu kobieta ubiega się o azyl w Polsce. To jednak nie koniec jej drogi, bo choć przesłuchania w sprawie już się zakończyły, nie przyniosły upragnionej decyzji. Na tę poczekać trzeba będzie nawet pół roku. Obecnie trwa weryfikacja i badanie sprawy przez Urząd ds. Spraw Cudzoziemców.
Możliwe są trzy scenariusze, o których w rozmowie z Moją Norwegią mówi mec. Filip Wołoszczak z Instytutu Ordo Juris.
Możliwe są trzy scenariusze, o których w rozmowie z Moją Norwegią mówi mec. Filip Wołoszczak z Instytutu Ordo Juris.
1) Urząd ds. Cudzoziemców stwierdzić może, że zachodzą przesłanki do udzielenia Garmo azylu w Polsce. Wówczas sprawa trafi do Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
2) Urząd może założyć, że ustalenia Ordo Juris i słowa kobiety muszą znaleźć odzwierciedlenie w dodatkowym materiale dowodowym. W takim przypadku powołani zostaną świadkowie, o których przesłuchanie wnioskowali prawnicy Norweżki. Jeśli tak się stanie, procedura znowu się wydłuży, z uwagi na konieczność wezwania na miejsce osób przebywających na stałe w Norwegii.
3) Trzecia opcja – dla interesów Norweżki najbardziej negatywna – może zakończyć się stwierdzeniem, że nie istnieją przesłanki do udzielenia jej azylu. Urząd wyda wówczas decyzję odmowną.
– Wydaje mi się, że najbardziej prawdopodobny jest scenariusz drugi. Organ będzie chciał zagłębić się w sprawę pani Garmo i dobrze przeanalizować jej okoliczności. Świadkowie mogą okazać się tu bezcenni – komentuje Filip Wołoszczak.
Z praktyki urzędów wynika, że od momentu przesłuchania procedura decyzyjna trwa ok. pół roku. Jak będzie w tej konkretnej sprawie, trudno powiedzieć. Spraw azylowych nie ma zbyt wiele, każda jest więc rozpatrywana bardzo uważnie.
2) Urząd może założyć, że ustalenia Ordo Juris i słowa kobiety muszą znaleźć odzwierciedlenie w dodatkowym materiale dowodowym. W takim przypadku powołani zostaną świadkowie, o których przesłuchanie wnioskowali prawnicy Norweżki. Jeśli tak się stanie, procedura znowu się wydłuży, z uwagi na konieczność wezwania na miejsce osób przebywających na stałe w Norwegii.
3) Trzecia opcja – dla interesów Norweżki najbardziej negatywna – może zakończyć się stwierdzeniem, że nie istnieją przesłanki do udzielenia jej azylu. Urząd wyda wówczas decyzję odmowną.
– Wydaje mi się, że najbardziej prawdopodobny jest scenariusz drugi. Organ będzie chciał zagłębić się w sprawę pani Garmo i dobrze przeanalizować jej okoliczności. Świadkowie mogą okazać się tu bezcenni – komentuje Filip Wołoszczak.
Z praktyki urzędów wynika, że od momentu przesłuchania procedura decyzyjna trwa ok. pół roku. Jak będzie w tej konkretnej sprawie, trudno powiedzieć. Spraw azylowych nie ma zbyt wiele, każda jest więc rozpatrywana bardzo uważnie.
– Cały ten okres jest dla pani Garmo bardzo obciążający emocjonalnie. Od blisko roku trwa w swego rodzaju zawieszeniu. Choć teoretycznie przebywa w Polsce legalnie, nie czuje się pewnie, a jej sytuacja i przyszłość nie są jasne. Wiem jednak, że swoje plany wiąże z naszym krajem – mówi prawnik.
Młodsza córka Norweżki, Eira, właśnie skończyła rok. Jak zapewnia mecenas Wołoszczak, dziecku niczego nie brakuje, miało wyprawiane przyjęcie z tej okazji.
– Dziewczynka czuje się dobrze. Oczywiście na tyle, na ile możliwe jest to z dala od pozostałej części rodziny – mówi.
Kontakty drugiej corki, 13-letniej Frøyi z matką odbywają się jedynie telefonicznie. Dziewczynka przebywa obecnie pod opieką ojca w Norwegii i na razie nie ma przesłanek, by miało się to zmienić.
Młodsza córka Norweżki, Eira, właśnie skończyła rok. Jak zapewnia mecenas Wołoszczak, dziecku niczego nie brakuje, miało wyprawiane przyjęcie z tej okazji.
– Dziewczynka czuje się dobrze. Oczywiście na tyle, na ile możliwe jest to z dala od pozostałej części rodziny – mówi.
Kontakty drugiej corki, 13-letniej Frøyi z matką odbywają się jedynie telefonicznie. Dziewczynka przebywa obecnie pod opieką ojca w Norwegii i na razie nie ma przesłanek, by miało się to zmienić.
Przypomnijmy, że polskie media obiegła wiadomość o Norweżce ubiegającej się o azyl w Polsce. Silje Garmo została już odebrana dwunastoletnia wówczas córka, Frøya. Kobieta chcąc chronić niespełna ośmiomiesięczną wtedy Eirę szukała pomocy w Polsce.
– Nasza klintka straciła wcześniej starszą córkę na skutek dobrze przygotowanej kampanii donosów, inspirowanych przez ojca dziewczynki – mówił wówczas mec. Jerzy Kwaśniewski z Ordo Iuris w rozmowie z Moją Norwegią. – Wśród ostatecznych powodów odebrania dziecka matce przywołano „chaotyczny styl życia”, „przewlekłe zmęczenie” i nadużywanie paracetamolu. Gdy narodziła się młodsza córka, automatycznie pojawiły się te same argumenty oraz – jako okoliczność obciążającą – fakt zajścia w drugą ciążę. Bardzo trudny było dla pani Garmo wyjazd z Norwegii i oddalenie się od starszej córki.
Barnevernet miało postawić kobiecie ultimatum – po urodzeniu drugiej córki mogła pozostać na obserwacji w specjalnym ośrodku lub od razu oddać dziecko pod opiekę pracowników urzędu. Wtedy postanowiła uciec za granicę. Obecnie mieszka w okolicach Warszawy.
– Nasza klintka straciła wcześniej starszą córkę na skutek dobrze przygotowanej kampanii donosów, inspirowanych przez ojca dziewczynki – mówił wówczas mec. Jerzy Kwaśniewski z Ordo Iuris w rozmowie z Moją Norwegią. – Wśród ostatecznych powodów odebrania dziecka matce przywołano „chaotyczny styl życia”, „przewlekłe zmęczenie” i nadużywanie paracetamolu. Gdy narodziła się młodsza córka, automatycznie pojawiły się te same argumenty oraz – jako okoliczność obciążającą – fakt zajścia w drugą ciążę. Bardzo trudny było dla pani Garmo wyjazd z Norwegii i oddalenie się od starszej córki.
Barnevernet miało postawić kobiecie ultimatum – po urodzeniu drugiej córki mogła pozostać na obserwacji w specjalnym ośrodku lub od razu oddać dziecko pod opiekę pracowników urzędu. Wtedy postanowiła uciec za granicę. Obecnie mieszka w okolicach Warszawy.
Reklama
To może Cię zainteresować
1
12-02-2018 11:52
7
0
Zgłoś
12-02-2018 08:40
0
-10
Zgłoś
11-02-2018 21:12
28
0
Zgłoś
11-02-2018 12:15
71
0
Zgłoś