Norweżka pójdzie siedzieć za swoje wybryki. Pijana zaatakowała obsługę samolotu

To miały być wakacje marzeń. Dwa tygodnie temu 32-letnia Norweżka razem ze swoim partnerem wsiadła na lotnisku w Amsterdamie w samolot lecący do Panamy. Nikt się nie spodziewał, że przez jej zachowanie plany wakacyjne drastycznie ulegną zmianie.

Para nie żałowała sobie środków umilających długi lot na inny kontynent. W trakcie podróży chętnie korzystali z dostępnych na pokładzie napojów alkoholowych. Problemy zaczęły się w momencie, gdy inni pasażerowie zaczęli dawać obsłudze do zrozumienia, że nie podzielają szampańskiego nastroju, jaki zdecydowanie udzielił się Norweżce.

Sytuacja stała się poważna, gdy stewardessa, na prośbę pozostałych podróżnych, odmówiła obywatelce Norwegii dalszego serwowania alkoholu. Pijana kobieta wpadła w szał i rzuciła się na pracowniczkę obsługi, szarpiąc ją za włosy i próbując kopnąć w twarz. Szybko interweniowała reszta załogi, zakuwając agresywną kobietę w kajdanki. Był to jedyny sposób, by poradzić sobie z szarpiącą się i plującą na wszystkich dookoła kobietą.

32-letnia kobieta na pewno zapamięta te „wakacje” na długo. Krótko po lądowaniu została przekazana w ręce profesjonalnych ochroniarzy, z którymi... wróciła z powrotem do Amsterdamu. Tam została aresztowana przez holenderskich funkcjonariuszy policji. Nie pomogły tłumaczenia, że nieobliczalne zachowanie było wynikiem nie tylko nadużycia alkoholu, ale i... zmieszania ich z lekami.

Urlop w tropikalnym raju Ameryki Południowej dość szybko zmienił się w 3-miesięczny pobyt w holenderskim więzieniu, okraszony wydatkiem rzędu 5000 euro w ramach rekompensaty za sprawianie kłopotów. Pozostałe 3 miesiące więzienia to wyrok w zawieszeniu.

Kilkakrotnie pisaliśmy o incydentach z pijanymi pasażerami w rolach głównych, które miały finał w Polsce. To co szczególnie zwraca uwagę, to różnica w wymiarze kary, jaka spotkała obywatelkę Norwegii, a jakie spotykają niesfornych podróżnych w Polsce. Ostatni opisywany przez nas przypadek dotyczył pasażera, który w wydychanym powietrzu miał 2,5 promila alkoholu. Agresywny Polak trafił z lotniska w Gdańsku na Pogotowie Socjalne dla Osób Nietrzeźwych, skąd wyszedł po jednym dniu i za swoje wybryki dostał mandat w wysokości 500 zł. Kwota nieporównywalnie niższa niż kilka tysięcy euro, które musi zapłacić Norweżka.

Wszystkie wybryki pasażerów to powód do zastanowienia się, jak wysokie powinny być kary za niedopuszczalne zachowanie pod wpływem alkoholu. Dajcie znać, biorąc udział w naszej sondzie, co uważacie na ten temat?