Oslo: spotkanie specjalnych przedstawicieli ds. Afganistanu i Afgańczyków reprezentujących różne dziedziny społeczeństwa obywatelskiego, 24 stycznia 2022.
flickr.com/ Utenriksdepartementet UD/ https://creativecommons.org/licenses/by-nc-nd/2.0/
Delegacja talibska pod przewodnictwem pełniącego obowiązki ministra spraw zagranicznych Amira Khana Muttaqiego przybyła do Oslo na trzydniowe rozmowy o pogarszającej się sytuacji humanitarnej i gospodarczej w Afganistanie.
Wizyta wzbudza jednak wiele kontrowersji zarówno w środowisku politycznym, jak i wśród internautów. Chodzi m.in. o dołączenie do delegacji Anasa Haqqaniego, przywódcy sunnickiej islamistycznej organizacji terrorystycznej Haqqani Network, oraz finansowanie wizyty przez norweski rząd.
Cel jest szlachetny
Talibowie spotkali się już za zamkniętymi drzwiami z przedstawicielami afgańskiego społeczeństwa obywatelskiego – działaczami na rzecz praw kobiet i obrońcami praw człowieka. 24 stycznia mają rozmawiać z dyplomatami z USA, Wielkiej Brytanii, Norwegii Francji, Niemiec i Włoch. W spotkaniach nie weźmie jednak udziału szefowa Norweskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Anniken Huitfeldt.
22 stycznia Huitfeldt podkreśliła, że wizyta „nie stanowiła legitymizacji ani uznania talibów”. – Musimy porozmawiać z tymi, którzy w praktyce rządzą dziś krajem – dodała.
Delegacja talibów podróżuje prywatnym samolotem, który wynajęła dla nich Norwegia. Spotkało się to z krytyką niektórych polityków opozycji.
„Norwegia nadal angażuje się w dialog z talibami w celu promowania praw człowieka, udziału kobiet w społeczeństwie oraz wzmocnienia wysiłków humanitarnych i gospodarczych w Afganistanie na rzecz wsparcia narodu afgańskiego” – napisało w oświadczeniu Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
„Rząd jest naiwny”
Po impasie na froncie w sierpniu 2021 talibowie odzyskali kontrolę nad Afganistanem, gdy wojska amerykańskie i zagraniczne rozpoczęły swój ostateczny wyjazd z kraju. To pierwsza delegacja nowych władz do kraju zachodniego. Wizyta spotkała się z silnymi reakcjami aktywistów i niektórych norweskich polityków opozycji, a także wywołała protesty pod gmachem MSZ. Krytycznie do zaproszenia talibów do Oslo wypowiedziała się m.in liderka Partii Postępu Sylvi Listhaug.
– To, że norweskie władze uważają, że warto rozmawiać z skrajnymi islamistami o prawach człowieka i prawach kobiet, jest tak naiwne, że to tak, jakby wierzyć jednocześnie w Świętego Mikołaja i Zajączka Wielkanocnego. Delegacja liczy 15 mężczyzn i 0 kobiet. To mówi samo za siebie – stwierdziła Listhaug w rozmowie z Norweską Agencją Prasową (NTB).
Reprezentanci społeczności afgańskiej protestowali pod gmachem MSZ w Oslo przeciwko wizycie talibów.
W mediach zawrzało również, gdy okazało się, że na liście delegatów jest Anas Haqqani, młodszym brat Sirajuddina Haqqaniego, który jest poszukiwany przez FBI za atak terrorystyczny na hotel Kabul Serena w 2008 roku. W zamachu zginął m.in. dziennikarz Dagbladet Carsten Thomassen. Jonas Gahr Støre, ówczesny minister spraw zagranicznych, był również obecny w hotelu. Na łamach Dagbladet przyznał jednak, że nie wiedział, jaki będzie skład delegacji talibów w Norwegii.
Były burmistrz Oslo Fabian Stang z polityki zrezygnował w 2018 roku, jednak swoimi opiniami na temat bieżących wydarzeń dzieli się chętnie w mediach społecznościowych i udziela komentarzy prasie. Na temat wizyty talibów w Norwegii napisał na Facebooku, że Norwegii po tej wizycie pozostanie niesmak. – Norwegowie są wściekli, gdy widzą, że terroryści latają nie tylko pierwszą klasą, ale i prywatnym samolotem – mówił prasie. Przyznał, że naród afgański cierpi i zasługuje na pomoc, ale nie należy w nią angażować talibów.
Norwegia płaci bowiem za prywatny samolot, którym podróżują talibowie na potrzeby wizyty. MSZ potwierdza, że jego wynajem kosztował 3,5 miliona koron, a został wykorzystany ze względów bezpieczeństwa. Szacuje się, że rachunek za całą delegację, w tym za ochronę, transport, hotel i spotkania, wyniesie kraj fiordów łącznie 7 milionów koron.
Trzeba pomóc mimo tego, kto nimi rządzi
Premier Jonas Gahr Støre zaznacza, że sytuacja narodu afgańskiego jest krytyczna i milionowi afgańskich dzieci grozi śmierć głodowa, dlatego Norwegia, m.in. jako obecny przewodniczący ONZ, ma obowiązek reagować, stwarzając pole do dyplomatycznych dyskusji.
– Myślę więc, że musimy rzucić wyzwanie tym, którzy faktycznie rządzą w Afganistanie. To talibowie, czy nam się to podoba, czy nie. Talibów trzeba poddać dyplomatycznej presji, a te rozmowy mogą się do tego przyczynić – mówi Støre w wywiadzie dla Aftenposten.
24-01-2022 21:47
18
0
Zgłoś
24-01-2022 18:44
15
0
Zgłoś
24-01-2022 17:31
20
0
Zgłoś
24-01-2022 17:11
14
0
Zgłoś
24-01-2022 16:40
13
0
Zgłoś
24-01-2022 15:29
16
0
Zgłoś