Budynki zniszczone w Charkowie w wyniku rosyjskiego bombardowania.
Fot. YuriiKochubey, Depositphotos
Politycy i dziennikarze z Norwegii rozpoczęli dyskusję nad przyszłością środków, które zarobi Norwegia z tytułu drożejących cen ropy i gazu. W mediach pojawiają się opinie, sugerujące, że kraj fiordów powinien zrezygnować z zysku wywołanego wojną w Ukrainie. Konkretną propozycję przygotowali Zieloni, którzy proponują utworzenie funduszu solidarnościowego z Ukrainą.
– Nie możemy wzbogacić się przez rosyjską inwazję na Ukrainę. Kiedy świat odkryje, ile Norwegia zarabia na wojnie, możemy być postrzegani jako spekulanci wojenni. Nie możemy czerpać korzyści z katastrofy humanitarnej – powiedziała na łamach VG Une Bastholm, liderka Zielonych (MDG). W czwartek 17 marca liderzy partii zgodzili się przedstawić Stortingowi nowy projekt. Zakłada utworzenie funduszu solidarnościowego, który wesprze Ukrainę. Zasilić mają go wszystkie środki, które zarobi Norwegia w wyniku rosyjskiej inwazji na Ukrainę.
„Pieniądze zarobione na wojnie”
– Najważniejszą zasadą, którą Norwegia musi ustalić, jest to, że pieniądze, które zarobimy na wojnie, nie zostaną wykorzystane w Norwegii, ale na pomoc Ukrainie i jej odbudowę – dodała przedstawicielka Zielonych Lan Marie Nguyen Berg. Politycy MDG, korzystając z wyliczeń banku Nordea, twierdzą, że fundusz solidarnościowy mógłby liczyć 1500 mld NOK (~155 mld euro). Dodają też, że część pieniędzy można wykorzystać na tzw. zieloną transformację. Argumentują, że pozwoli to całej Europie przejść na wykorzystywanie odnawialnych źródeł energii i definitywnie odciąć się od rosyjskich surowców. – Ważne jest stanięcie w obronie Europy, która musi zwiększyć swoje bezpieczeństwo energetyczne i ograniczyć emisję spalin – twierdzą norwescy Zieloni.
Od 24 lutego cena ropy brent nie spada poniżej 100 dolarów za baryłkę. W szczytowym momencie za jednostkę surowca płacono około 140 USD.Fot. PxHere
Polityczna licytacja – jak wykorzystać podwyżki cen gazu i ropy?
Głównym krytykiem pomysłu Zielonych jest Mahmoud Farahmand, publicysta i polityk Partii Konserwatywnej. Zwrócił uwagę, że pieniądze zarobione przy sprzedaży surowców powinny być zainwestowane przez fundusz naftowy, a następnie dystrybuowane na różne, wyznaczone przez norweskie władze potrzeby. Również wsparcie osób, którym grozi kryzys humanitarny. – Paradoks polega na tym, że Partia Zielonych jest jedną z największych sił nawołujących do zamykania norweskiego przemysłu naftowego i gazowego. Jednocześnie to oni najchętniej wykorzystują pieniądze, które napływają przez wspomniany sektor – napisał Farahmand na łamach Nettavisen.
Paal Frisvold, ambasador Europejskiego Paktu Klimatycznego w Norwegii, przedstawił pomysł obniżenia cen gazu i ropy, które w przyszłości zostaną sprzedane państwom UE. Straty miałyby zostać pokryte przez obecną nadwyżkę. – Nasze zyski będą dopisane do faktur innych państw – powiedział na łamach agencji AFP. – Najważniejsze jest okazanie solidarności w historycznym momencie. [...] Jak kiedyś moje dziecko spyta mnie: tato, co robiliśmy na wojnie? To nie chcę odpowiedzieć, że wzbogaciliśmy się na zabijaniu – dodał.
Rząd Jonasa Gahr Støre opracowuje w marcu wstępny projekt ustawy budżetowej na 2023 rok. Politycy koalicji nie odnieśli się do sugestii, by w ramach wpływów ze sprzedaży ropy i gazu stworzyć specjalny fundusz, który wesprze Ukrainę lub państwa UE. Zapowiedziano jednak, że filarami finansów państwa będzie zapewnienie bezpieczeństwa obywatelom, również w kwestii energetyki.
Źródło: MojaNorwegia/Nettavisen/VG/Dagbladet/E24/AFP
22-05-2022 20:53