W komunikacie prasowym policjanci zadeklarowali, że chcieliby wzbudzać zaufanie pracownic salonów masażu.
pexels.com/public domain
Norweskie media donoszą o udanej akcji rodzimych służb. Policja, w tym jednostka specjalna Kripos, przy wsparciu Økokrim (instytucji zajmującej się przestępstwami gospodarczymi), skontrolowała ponad 50 salonów tajskiego masażu w kilkunastu norweskich miastach. W wielu potwierdzono przypadki świadczenia usług seksualnych. Tylko czy to policyjny sukces, czy jednak porażka, skoro wyniki akcji dla nikogo nie są zaskoczeniem, a proceder trwa w najlepsze?
Sprzedawanie usług seksualnych jest w Norwegii legalne, ale kupowanie – już nie. Nielegalne jest także ułatwianie i promowanie ich sprzedaży. Tajskie salony masażu znajdują się pod obserwacją policji z uwagi na ryzyko wystąpienia w nich handlu ludźmi i pracy przymusowej, w tym tej o charakterze seksualnym.
Dużo uwagi poświęcono temu tematowi w Norwegii dwa lata temu. W programie telewizyjnym „Brennpunkt” wyemitowano na przykład interwencyjny reportaż przedstawiający przebieg i wyniki dziennikarskiego śledztwa NRK. Reporterzy zauważyli, że mimo że salony masażu wyglądają niepozornie, a klientów znajduje się niewielu, to zarobki niektórych masażystek – prezentowane przez nie chętnie w mediach społecznościowych pod postacią rachunków za towary luksusowe, na przykład torebki drogich marek – wydają się pokaźne. Nieproporcjonalnie wysokie jak na masaż. Skąd środki na te zakupy?
W wielu salonach masażu to właściciel zgarnia znakomitą większość zysków z biznesu, posuwając się do wyzysku imigranckiej taniej siły roboczej.stock.adobe.com/licencja standardowa
Zagadka wydaje się o tyle prosta do rozwiązania, że klienci tych przybytków publikują w internecie opinie w rodzaju: „Zaczęliśmy od masażu, ale trwało to krótko. Jedyne, o czym byłem w stanie myśleć, to to, jak cholerną miałem na nią ochotę, więc to się szybko skończyło seksem”.
Problemem jest przemoc
W podobnym okresie w norweskich mediach można było też przeczytać historię masażystki, wobec której klient dopuścił się przemocy fizycznej o charakterze napaści seksualnej. Odwiedzający salony masażu mężczyźni potrafią reagować brutalną agresją na wieść, że oferowaną w danym miejscu usługą jest masaż i tylko masaż. Tu uwidacznia się problem z obiegową, powierzchowną narracją skupiającą się na opłatach za seks i na pracownicach salonów masażu, a nie właścicielach tych firm ani na klientach.
Pozostając na tym poziomie, piętnuje się grupę społecznie wykluczoną, niekiedy siłą wypychaną na rynek usług seksualnych, a nie na tę uprzywilejowaną, która je beztrosko konsumuje. W wielu salonach masażu to właściciel zgarnia znakomitą większość zysków z biznesu, posuwając się do wyzysku imigranckiej taniej siły roboczej. A klienci czują się bezpiecznie, uważają, że są bezkarni.
Policyjne marzenia…
W komunikacie prasowym policjanci zadeklarowali, że chcieliby wzbudzać zaufanie pracownic salonów masażu – by, jeśli coś by im zagrażało, nie obawiały się poinformować o tym organów ścigania. By ufały norweskim służbom. Policja przyznała też jednak, że niedawna operacja ujawniła istnienie wielu niedociągnięć w procedurach postępowania tej instytucji. Sukces policyjnej akcji przypomina nieco triumf z dowcipu „operacja się udała, ale pacjent zmarł”.
Źródła: ABC Nyheter, Nettavisen, NRK
Reklama
27-03-2024 22:56
0
-2
Zgłoś
27-03-2024 18:39
0
-5
Zgłoś