W kościele, ratuszu czy w bunadzie na schodach opery? Norweski ślub ma być oryginalny i bardzo drogi
Ślub w Norwegii coraz częściej przypomina wystawne przyjęcie dla najbliższych wikimedia.org - Allan Ajifo - Creative Commons Attribution 2.0 Generic
Norwegowie cenią sobie wolność wyboru, a liczby świadczą o tym, że mamy w kraju równie wiele osób niewierzących, co wierzących
Ślub cywilny czy kościelny?
Wygląda jednak na to, że mimo niewielkiej różnicy w liczbach Norwegowie w przyszłości będą rezygnować z ceremonii kościelnych na rzecz borgelig. Świadczyć o tym mogą dane HEF z lat poprzednich. Dla porównania: w 2011 r. ślub kościelny wzięło prawie 1500 par więcej niż w 2016 r.
– Norwegowie cenią sobie wolność wyboru, a liczby świadczą o tym, że mamy w kraju równie wiele osób niewierzących, co wierzących – mówi rzecznik prasowy HEF, Jens Brun-Pedersen.
Tradycyjnie przez przepisy
Jednak odejście od tradycji w praktyce nie jest wcale łatwe: do zawarcia związku małżeńskiego potrzebny jest ksiądz lub sędzia, który może udzielić ślubu. Jeśli trafimy na osobę otwartą na nowatorskie rozwiązania, możemy teoretycznie wypowiedzieć "ja!" w każdym, nawet najdziwniejszym miejscu. Jednak jeśli spotkamy urzednika niezbyt chętnego do wycieczek, pozostają nam tradycyjne mury kościoła lub, w przypadku osób niewierzących, równie tradycyjny w Norwegii tinghuset, czyli gmach sądu.
Garnitur, jedwabna koszula i … krótkie spodenki
W przypadku pana młodego jest to bunad, strój narodowy – bardzo norweski i… norwesko drogi. Świadek pana młodego również występuje w bunadzie, każdy z panów w barwach odpowiednich dla regionu, z jakiego pochodzi. A zatem zamiast wytwornego fraka tradycjonaliści przyodzieją wełniany garnitur, elegancką jedwabną białą koszulę i... nieco mniej wytworne krótkie spodnie. Do tego dochodzą męskie pończochy, okrycie wierzchnie, i voila! – oto kompletny męski strój narodowy.
Na szczęście dla panien młodych marzących o białej sukni, ślubne tradycjonalistki nie muszą rezygnować z tej bajkowej wizji na rzecz wełnianego bunadu. Zamiast tego norweska panna młoda, podobnie jak polska, na tradycyjnym ślubie założy białą lub srebrną suknię, a jej głowę przyozdobi nie welon, a... srebrna lub złota korona. Mimo że w Polsce ubrane na biało świadkowe lub druhny nie zawsze są dobrze widziane, w Norwegii strój druhny powinien być utrzymany w tej samej konwencji – białej lub srebrnej.
To oczywiście bardzo tradycyjna wizja ślubu, na którą decyduje się obecnie bardzo mały odsetek Norwegów. Norwescy organizatorzy ceremonii ślubnych wyjaśniają, że te najbardziej „tradycyjne” pary najczęściej obstają przy białej sukni i czarnym fraku, a ceremonię ślubną – mimo tego, co sugerują statystyki HEF – wciąż planują w kościele lub gmachu sądu, czy ratuszu.
Zapomniane muzea i bajkowe zamki
Najnowsze trendy wskazują jednak na zasadę: im bardziej wystawnie, tym lepiej. Dla prawdziwych księżniczek stają otworem drzwi norweskich zamków i dworów w stylu Kokkedal Slott lub Losby Gods. A jeśli chcemy olśnić gości nie zważając na koszta, plannerzy proponują Operę w Oslo, Oslo Kongressenter lub Ballroom.
Coraz popularniejsze robią się też zapomniane muzea i galerie. Tutaj prym wśród młodych wiedzie Muzeum Vigalands i Muzeum w Drammen. Najświeższym trendem okazują się... dawne lotniska, na których Norwegowie organizują wieczory kawalerskie, przyjęcia i wesela. Zasada jest jedna – miejsce powinno być wystawne, a przy tym nieoczywiste. – Ludzie chcą poczuć się jak celebryci, a wiele kulturalnych miejsc oferuje takie możliwości. Stąd też suknie od projektantów i ogromny budżet. Młodzi są gwiazdami wieczoru, mają swój czerwony dywan, zamek, operę – tłumaczy nam Elvhaug.
Śnieg i lód wymarzoną scenerią?
Rustykalni Norwegowie
– W ten sposób para młoda może zaoszczędzić, a przy tym zrzucić z gości ciężar sztywnej ceremonii, na której każdy chodzi pod krawatem. Zamiast nadęcia jest po prostu dobra zabawa. No i piękne kreacje panien młodych – wianki, koronki, bukiety – opowiada Elvhaug.
Musimy jednak pamiętać, że mówimy o Norwegii. Dlatego przykładowo w Bergen, najbardziej deszczowym mieście w całej Europie, ceremonia zaślubin „w plenerze” może okazać się fiaskiem nawet mimo dobrych chęci urzędnika.
Tańsza wersja Skandynawii
To może Cię zainteresować