Dla wielu firm śledzenie poczynań klientów jest niewątpliwie kuszące.
pexels.com/public domain
W związku z nadchodzącą kontrolą Datatilsynet (Norweski Urząd Ochrony Danych) przed końcem roku zalecił norweskim przedsiębiorstwom posprzątanie bałaganu. Urząd sprawdzi, jak rodzime strony internetowe obchodzą się z bezpieczeństwem danych.
Wszystko zaczęło się od dziennikarskiego śledztwa NRK, które ujawniło, że jedna z największych norweskich aptek udostępniła Facebookowi informacje o klientach zainteresowanych środkami bez recepty. Brzmi niegroźnie? Niekoniecznie. Chodziło bowiem między innymi o Viagrę, antykoncepcję awaryjną i testy na chlamydię.
Problem dotyczy nie tylko prywatnych przedsiębiorstw, lecz także instytucji państwowych i organizacji pozarządowych takich jak centrum kryzysowe Kirkens SOS (Kościelne SOS), które podzieliło się z Facebookiem informacjami, kto odwiedził stronę internetową organizacji. Nie wyciekła jednak treść rozmów między potrzebującymi pomocy a udzielającymi wsparcia wolontariuszami.
Silna pokusa
Dla wielu firm śledzenie poczynań klientów jest niewątpliwie kuszące, bo pozwala skuteczniej dobierać wyświetlające się użytkownikom reklamy. W przypadku Kirkens SOS chodziło natomiast o to, by dzięki korzystaniu z narzędzi udostępnianych przez Facebooka łatwiej pozyskiwać wolontariuszy. Niestety przez takie działania tracimy kontrolę nad danymi, co do których nie chcielibyśmy, by można je było z nami łatwo powiązać. Danymi dotykającymi najbardziej intymnych sfer naszego życia. Niejednokrotnie nie mamy świadomości, czy i na ile jesteśmy chronieni i anonimowi.
Działania Mety, firmy będącej właścicielem Facebooka i Instagrama, nie są transparentne.Źródło: stock.adobe.com/ fot. Romain TALON/ tylko do użytku redakcyjnego
Niepewność co do działań Mety
Dyrektorka Datatilsynet, Line Coll, w wywiadzie udzielonym NRK przyznaje: – Nie mamy pewności co do tego, w jaki sposób Meta przetwarza dane osobowe. Nie wiemy wystarczająco dużo.
Jej zdaniem działania Mety, firmy będącej właścicielem Facebooka i Instagrama, nie są transparentne, firma nie wyjaśnia kwestii bezpieczeństwa danych wystarczająco klarownie ani organom nadzorczym takim jak Datatilsynet, ani firmom, ani zwykłym użytkownikom social mediów.
Konsekwencje, jakie mogą ponieść ukarane przez Datatilsynet podmioty, jeśli zostaną przyłapane na nieuprawnionym (świadomym lub nie) udostępnianiu danych wrażliwych podmiotom takim jak Meta, to nakaz zaprzestania udostępniania danych lub grzywna.
Jest nadzieja
Coll nie zdradza, kto dokładnie może spodziewać się kontroli. Liczy, że dzięki temu więcej podmiotów zdecyduje się na poświąteczne porządki. Niektórym to się udaje – szef Teknologirådet (Rady ds. Technologii), Tore Tennøe, uważa, że presja społeczna ze strony opinii publicznej w Szwecji i Danii spowodowała ograniczenie użycia technologii śledzących użytkowników w tych krajach. Teraz czas na Norwegię.
05-01-2024 22:29
0
-8
Zgłoś
05-01-2024 15:05
2
0
Zgłoś