Życie w Norwegii
„Świat nie zasługuje na takiego bohatera”: waleń-szpieg podbił serca Norwegów

Norwescy biolodzy morscy rozważali przetransportowanie białuchy z dala od miejsca, w którym żyją i pracują ludzie. flickr.com/ ekilby/ CC BY-SA 2.0
Zagadki podejrzewanej o szpiegowską przeszłość białuchy arktycznej, która kilka tygodni temu pojawiła się w okolicy jednego z portów na północy Norwegii, wciąż nie udało się rozwikłać. Po tym, jak teorie o realizowaniu przez morskiego ssaka misji dla rosyjskiej marynarki wojennej zostały obalone, pojawiły się kolejne, chociażby ta, że Hvaldimir – jak został ochrzczony – ma tak naprawdę na imię Semyon, a lata temu pomagał w terapiach dla niepełnosprawnych dzieci.
Podczas gdy naukowcy zachodzą w głowę, skąd właściwie wyjątkowy biały waleń wziął się u wybrzeży Finnmarku, media społecznościowe zasypują nagrania z wyczynami białuchy. Zwierzę zdążyło nie tylko zadomowić się w wodach Hammerfest, ale i rozkochać w sobie lokalnych mieszkańców, a przy okazji zamienić się w… wyławiacza iPhone’ów.
Rosyjski szpieg w szelkach
Przypomnijmy: pod koniec kwietnia rybacy z okręgu Finnmark zauważyli w fiordzie białuchę arktyczną wyposażoną w osobliwe szelki. Kiedy ssaka udało uwolnić się z uprzęży, zaczęły rodzić się spekulacje, co właściwie robi w Norwegii. Szelki były bowiem wyposażone w uchwyt do kamery GoPro, a dodatkowo widniał na nich rosyjski adres. Pierwsza myśl? Szpieg z Sankt Petersburga. W końcu otwarcie mówi się o waleniach szkolonych na potrzeby marynarki wojennej w Rosji.
Trop do kolejnej teorii stanowiło jednak zachowanie białuchy. Ssak sprawiał wrażenie zupełnie oswojonego, a wręcz zabiegał o towarzystwo ludzi. Media od razu przypomniały sobie historię przedstawiciela tego samego gatunku – białuchy imieniem Semyon, „instruktora” w programach terapeutycznych dla niepełnosprawnych dzieci, który w 2008 dostał pracę w ośrodku przy granicy rosyjsko-norweskiej. Plotki, że waleń z okolic Hammmerfest i Semyon to to samo zwierzę, zostały zdementowane.
Trop do kolejnej teorii stanowiło jednak zachowanie białuchy. Ssak sprawiał wrażenie zupełnie oswojonego, a wręcz zabiegał o towarzystwo ludzi. Media od razu przypomniały sobie historię przedstawiciela tego samego gatunku – białuchy imieniem Semyon, „instruktora” w programach terapeutycznych dla niepełnosprawnych dzieci, który w 2008 dostał pracę w ośrodku przy granicy rosyjsko-norweskiej. Plotki, że waleń z okolic Hammmerfest i Semyon to to samo zwierzę, zostały zdementowane.
Dusza towarzystwa
Norwescy biolodzy morscy rozważali przetransportowanie białuchy z dala od miejsca, w którym żyją i pracują ludzie. Przede wszystkim w obawie, że pływając za kutrami, w końcu zostanie ofiarą wypadku, lecz także by uniknąć sytuacji podobnych do tych z udziałem słynnego walenia Keiko, znanego z filmu Uwolnić orkę, który został schwytany i wytresowany na potrzeby rozrywki. Mieli też nadzieję, że morski ssak sam odpłynie i dołączy do odnalezionego stada białuch.
Biały waleń z Hammerfest, który zresztą w wyniku ankiety przeprowadzonej przez NRK otrzymał imię Hvaldimir (co nawiązuje do imienia rosyjskiego prezydenta Władimira Putina i wieloryba/walenia w języku norweskim, hval), zdaje się już traktować norweski fiord jak swój nowy dom i... czuć się doskonale w centrum uwagi. Lgnie do ludzi, popisuje się sztuczkami, a nawet – jak na profesjonalnego terapeutę przystało – służy pomocą. Kiedy jednej z odwiedzających miejscowość kobiecie do morza wpadł telefon, Hvaldimir wyłowił go z dna i oddał właścicielce. Nagranie uwieczniające przeprowadzoną przez niego akcję ratunkową stało się hitem internetu. I jak tu go nie kochać?

Reklama
To może Cię zainteresować