Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Odzyskaj nadpłacony podatek z Norwegii

Reklama

Życie w Norwegii

Pomoc rannym zwierzętom w Norwegii: czy zawsze kończy się opłatą rachunku?

Martyna Engeset-Pograniczna

05 listopada 2024 17:00

Udostępnij
na Facebooku
2
Pomoc rannym zwierzętom w Norwegii: czy zawsze kończy się opłatą rachunku?

Każdy, kto natknie się na zwierzę, które jest w oczywisty sposób chore, ranne lub bezradne, musi w miarę możliwości udzielić mu pomocy. stock.adobe.com/licencja standardowa

Pewna młoda Norweżka srogo zawiodła się na rodzimym systemie opieki weterynaryjnej. Znalazła na ulicy rannego ptaszka. Zaniosła go do specjalistów z dobroci serca. A potem… dostała wysoki rachunek za uśpienie zwierzęcia. Czy musiało się to tak skończyć? Co o postępowaniu z rannymi zwierzętami mówi norweskie prawo?
Lucia Marina Bacca po znalezieniu rannego rudzika skontaktowała się z najpierw z Mattilsynet, Urzędem ds. Bezpieczeństwa Żywności. Tam poradzono jej pozostawienie go własnemu losowi lub samodzielne pozbawienie go życia.
Jak to zrobić, podpowiada Norweski Instytut Weterynaryjny, Veterinærinstitutet: “Pozbawienie życia musi być przeprowadzone w sposób biorący pod uwagę dobrostan zwierząt i humanitarny, tak aby zwierzę cierpiało jak najmniej. W większości przypadków oznacza to powierzenie tego zabijania osobom z miejskiej organizacji zarządzającej zwierzyną łowną lub przynajmniej przeszkolonemu myśliwemu. (...) Jeśli nie jesteś w stanie uzyskać takiej pomocy na czas, możesz zabić małe zwierzę poprzez ogłuszenie go silnym uderzeniem w czoło, a następnie szybkie zabicie poprzez przecięcie tętnicy szyjnej. Zabijanie dużych zwierząt, takich jak jelenie i łosie, powinno odbywać się wyłącznie przy użyciu odpowiedniej broni palnej.
Urzędnicy podpierali się argumentem niewystępowania rudzika na liście zagrożonych gatunków. Kobieta postanowiła jednak spróbować mu pomóc, zaniosła go do jednej z klinik weterynaryjnych. Niedługo potem, jak twierdzi, otrzymała informację, że ptak umarł jeszcze zanim weterynarz zdołał się nim zająć. A jeszcze później przyszła faktura opiewająca łącznie na 2500 koron. Za konsultację, uśpienie, kremację i trumnę. Czy weterynarz postąpił słusznie, obciążając ją tymi wszystkimi kosztami? Co tu się właściwie wydarzyło i jak to się ma do obowiązku udzielania pomocy rannym zwierzętom?

Pomóc trzeba

Taki obowiązek opisany jest w paragrafie 4. norweskiej ustawy o ochronie praw zwierząt (Dyrevelferdsloven):
„Obowiązek udzielenia pomocyKażdy, kto natknie się na zwierzę, które jest w oczywisty sposób chore, ranne lub bezradne, musi w miarę możliwości udzielić mu pomocy. Jeśli zwierzę jest zwierzęciem gospodarskim lub zwierzyną łowną i nie jest możliwe udzielenie odpowiedniej pomocy, należy niezwłocznie powiadomić właściciela lub policję.
Norweżka po znalezieniu rannego rudzika skontaktowała się z najpierw z Mattilsynet.

Norweżka po znalezieniu rannego rudzika skontaktowała się z najpierw z Mattilsynet.stock.adobe.com/licencja standardowa

Jeśli jest oczywiste, że zwierzę nie może przeżyć lub wyzdrowieć, osoba, która je znalazła, może natychmiast pozbawić je życia. Zwierzęta z gospodarstw hodowlanych i zwierzyna łowna nie są uśmiercane zgodnie z tym przepisem, jeśli możliwe jest skontaktowanie się na czas z właścicielem, weterynarzem lub policją.
Niezbędne wydatki związane z działaniami podjętymi zgodnie z tym przepisem są pokrywane przez państwo, ale w przypadku zwierząt pochodzących z hodowli hodowcy mogą zostać wezwani do zwrotu tych wydatków.
Postanowienia pierwszego i drugiego ustępu mają zastosowanie do każdego, kto wyrządza szkodę zwierzętom, ale taka osoba nie może domagać się od państwa zwrotu wydatków na pomoc”.
Wydawałoby się więc, że sprawa jest prosta. Jeśli to ja skrzywdzę to zwierzę, płacę ja. Jeśli tylko je znajduję, też muszę mu pomóc, lecz płaci państwo. W tej konkretnej sprawie wszystko rozbiło się o kwestię granicy niezbędnej pomocy w tego typu nagłych przypadkach.

Żeby nie bolało

Weterynarze uznali, że kobieta nalegała na leczenie wykraczające poza obowiązkowe świadczenie pokrywane z budżetu państwa, które ogranicza się albo do uśpienia zwierzęcia (co często jest zalecane w przypadku ptaków i innych drobnych dzikich zwierząt, o ile osoba, która je znajdzie, sama nie pozbawi ich życia), albo do prostego leczenia (bez dalszych kroków wykraczających poza uratowanie życia typu pogłębiona diagnostyka czy rehabilitacja; w takim prostym leczeniu chodzi przede wszystkim o jak najszybsze uśmierzenie bólu). Zwierzę można zawieźć do weterynarza lub zadzwonić na policję pod numer 02800 (policyjny numer niealarmowy). W takiej „pomocy w nagłych wypadkach” chodzi więc o oszczędzenie zwierzęciu bólu, a wcale niekoniecznie o uratowanie mu życia.

Błąd kliniki

Po bliższym przyjrzeniu się temu przypadkowi klinika weterynaryjna i urzędnicy z Mattilsynet uznali, że Lucia Marina Bacca niesłusznie została obciążona kosztami uśpienia rudzika. To zostanie pokryte z państwowej kasy. Ale tylko to. Przedstawicielka kliniki twierdzi, że kobieta została poinformowana, iż podjęcie próby leczenia ptaka może odbyć się wyłącznie na jej koszt. I ten koszt Bacca będzie musiała pokryć, nawet jeśli w stresie nie zrozumiała swojej sytuacji i do dziś czuje się ukarana za próbę postąpienia właściwie.
Zaletą tych norweskich przepisów jest to, że mimo wszystko są w miarę jasne. Wadą – że są bezduszne. W Polsce natomiast można łatwo znaleźć informacje udzielane przez szereg ekoorganizacji pozarządowych zajmujących się ochroną przyrody, jeżeli jednak chodzi o poziom władz państwowych różnego szczebla, mamy do czynienia z chaosem i przerzucaniem odpowiedzialności.
Na przykład w przypadku potrącenia zwierzęcia kierowca ma obowiązek poinformować służby, ale nie bardzo wiadomo, co stanie się dalej: „Z przepisów tych nie wynika, czy wezwane podmioty mają obowiązek udzielić pomocy zwierzętom, jak ta pomoc może wyglądać, wątpliwości też budzą kompetencje np. strażnika ochrony kolei, myśliwego czy działacza organizacji społecznej do oceny, czy zwierzę kwalifikuje się do leczenia czy eutanazji. W ogóle kwestia leczenia nie została w nich poruszona, mimo że po wypadku nie każde zwierzę znajduje się w stanie, w którym powinno zostać uśmiercone”. Więcej na ten temat można przeczytać tutaj. Pewne jest właściwie tylko jedno: w Polsce nie zezwala się na samodzielne zabijanie znalezionych rannych zwierząt.
 Zwierzę można zawieźć do weterynarza lub zadzwonić na policję pod numer 02800 (policyjny numer niealarmowy).

Zwierzę można zawieźć do weterynarza lub zadzwonić na policję pod numer 02800 (policyjny numer niealarmowy). stock.adobe.com/licencja standardowa

Jeśli znajdziesz zwierzę potrzebujące pomocy w Norwegii i zechcesz dać mu szansę, poza zawiezieniem do weterynarza lub telefonem na policję możesz spróbować skontaktować się z opiekującymi się między innymi ptakami, wiewiórkami, jeżami czy nietoperzami organizacjami wymienionymi na końcu tego artykułu. Najbliższego weterynarza znajdziesz natomiast na tej stronie. Powodzenia!
Źródła: NRK, dyrsrettigheter.no, Mattilsynet, Veterinærinstitutet, prawo.pl
Reklama
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


Teresa Orlowski

10-11-2024 10:26

Trzeba nosić nóż ze sobą i w takich sytuacjach podcinać gardło zwierzęcia.

Jossi

06-11-2024 18:09

no cóż:
Cu e` srdu, orbu e taci
Campa cent` anni in paci

Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok