W Norwegii zidentyfikowano 2752 gatunki, którym grozi wyginięcie. Co minutę znika tam 79 metrów kwadratowych przyrody.
NRK/screenshot
Do nowego boiska w gminie A dodaj szkołę zbudowaną we wsi B. Do równania dorzuć szpital w C. Przemnóż przez osuszone bagna i rząd betoniarek. Co jest wynikiem tego rachunku? Zagrożenie dla norweskiej przyrody.
NRK zsumowało decyzje dotyczące inwestycji budowalnych z całego kraju, a teraz bije na alarm.
Dziennikarze NRK przy wsparciu kartografów oraz sztucznej inteligencji przeanalizowali 40 tysięcy zdjęć satelitarnych z Norwegii. Pokazali, że w zaledwie pięć lat zabudowano obszar wielkości trzech jezior Mjøsa, największego jeziora w tym kraju. To tak, jakby wyasfaltować dziewięć Śniardw. Według zarzutów NRK nikt nad tym nie panował i nikt na bieżąco nie czuwał. Jak to możliwe?
Wójt, nie premier
Władza w Norwegii jest dość zdecentralizowana, gminy mają sporą autonomię. Bardzo wiele decyzji zapada na poziomie lokalnym. To oczywiście dość logiczne, że władze gminne powinny mieć wiele do powiedzenia w sprawie decyzji o budowie kolejnego domu opieki, zapewniającego wiele miejsc pracy centrum handlowego czy osiedla.
Lokalni włodarze doskonale znają potrzeby i interesy mieszkańców najbliższej okolicy. A rzeczonych mieszkańców jest przecież coraz więcej, populacja kraju rośnie. Problem w tym, że wskazanych przez NRK miejsc zamienionych w place budowy było ponad 40 tysięcy, a patrzenie na nie tylko z bliska może się okazać krótkowzroczne. NRK wybrało spojrzenie z lotu ptaka.
Głos opozycji, głos koalicji
Rzecznik Partii Zielonych (Miljøpartiet De Grønne) Arild Hermstad zwraca uwagę na pewien paradoks – gminy kawałek po kawałku niszczą przyrodę, podczas gdy na szczeblu państwowym władze powtarzają, że kwestie związane z klimatem i naturą to największe wyzwania stojące przed Norwegią.
NRK zsumowało decyzje dotyczące inwestycji budowalnych z całego kraju, a teraz bije na alarm.pexels.com/public domain
Odpowiadając na zarzuty ze strony przedstawicieli mediów publicznych, minister klimatu i środowiska Andreas Bjelland Eriksen broni idei demokracji lokalnej. Wierzy, że Norwegom zależy na naturze. Uważa, że władzom gminnym brakuje po prostu szerszego oglądu sytuacji i że gdy go uzyskają, wykażą się większą troską o środowisko.
Problem z niedoinformowaniem faktycznie istnieje, gminy toną w nieaktualnych planach zagospodarowania przestrzennego. Znalazło to swoje odzwierciedlenie nawet w języku. Planvask, czyli czyszczenie planów, uplasowało się wśród finalistów rozstrzyganego przez Språkrådet (Radę Języka Norweskiego) konkursu na słowo roku.
Tylko promil czy aż promil?
Na szczęście cały obszar wskazany przez NRK, teren równy trzem Mjøsom, to zaledwie jedna tysięczna powierzchni kraju. To jeszcze nie apokalipsa. Niemniej użytkowaniu gruntów należałoby się przyglądać z większą uwagą. Obecnie niszczy się bowiem wiele terenów szczególnie cennych pod względem przyrodniczym.
W Norwegii zidentyfikowano 2752 gatunki, którym grozi wyginięcie. Co minutę znika tam 79 metrów kwadratowych przyrody. A przecież mamy tylko jedną Ziemię.