Władze prowadziły ścisły dialog z Apple i Google w związku z ustanowieniem systemu alertów.
stock.adobe.com/licencja standardowa
14 czerwca w Norwegii przeprowadzono test nowego systemu powiadomień o zagrożeniu wysyłanych na urządzenia mobilne. Według Urzędu ds. Bezpieczeństwa i Gotowości na Sytuacje Kryzysowe (DSB) okazało się jednak, że nawet do jednej czwartej mieszkańców wiadomości nie dotarły.
– Krajowy Urząd ds. Łączności szacuje, że od 75 do 80 proc. norweskiej populacji ma telefon komórkowy obsługujący alerty alarmowe – mówi na stronie kode24 starszy doradca Kristine E. Utheim z DSB.
Oznacza to, że aż co czwarta osoba może mieć problem z otrzymaniem powiadomienia na swój telefon. Za pomocą alertów władze chcą ostrzegać przed „pilnymi i poważnymi zdarzeniami zagrażającymi życiu i zdrowiu”.
Wymagania są duże
Zdaniem Utheim wynika to ze zbyt starej wersji używanego w telefonie systemu, więc osoby, które nie otrzymały wiadomości, muszą zainstalować aktualizację. Władze prowadziły ścisły dialog z Apple i Google w związku z ustanowieniem systemu alertów. Ustalone wymagania do otrzymywania powiadomień alarmowych są dość wysokie: to iPhone z systemem iOS w wersji 16.2 lub nowszej lub smartfon z systemem Android w wersji co najmniej Android 11.
Telefony komórkowe test będą wibrować i odtwarzać głośny dźwięk.Źródło: Direktoratet for samfunnssikkerhet og beredskap
Powiadomienie alarmowe mogą dotyczyć na przykład ekstremalnej pogody zagrażającej życiu i zdrowiu, emisji radioaktywnej, ataków terrorystycznych na dużą skalę lub wojny. Telefony komórkowe odbierające test wibrowały i odtwarzały głośny dźwięk podobny do syreny przez około 10 sekund. Na ekranie pojawił się tekst wyjaśniający, że był to test alarmowy.
Źródła: digi.no, kode24.no
Reklama