Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Odzyskaj nadpłacony podatek z Norwegii

Reklama

Życie w Norwegii

Mniej smutno, „na bogato”, samotnie: trendy pogrzebowe w Norwegii

Martyna Engeset-Pograniczna

06 października 2024 09:00

Udostępnij
na Facebooku
Mniej smutno, „na bogato”, samotnie: trendy pogrzebowe w Norwegii

W świat ostatnich pożegnań wkracza więc coraz mocniej komercjalizacja. stock.adobe.com/licencja standardowa

Norwegia to państwo mocno zlaicyzowane. Zaczyna to być widoczne również przy okazji pogrzebów, które tracą swój religijny charakter, nawet jeśli odbywają się w kościołach. Co zastępuje tradycyjne elementy?
Choć norweskie pogrzeby w większości wypadków są dość tradycyjne, coraz popularniejszym rozwiązaniem stają się różne metody personalizowania ich. Ma też być mniej ponuro. Norwegowie nie ograniczają się przy tym do wyboru własnej (coraz rzadziej sakralnej) muzyki. Wśród nowości znajdziemy również między innymi pokazy slajdów czy nietypowe trumny, na przykład różowe, pomarańczowe, z motywem morskim czy z grzybów i mchu (szybko biodegradowalne).

Utøya i bańki mydlane

Norwegia nie jest tu żadnym wyjątkiem i podobne tendencje widać i gdzie indziej na świecie (choćby w Polsce), ale da się wyróżnić specyficznie norweskie czynniki, które miały wpływ na obecną sytuację. W raporcie badaczy z uczelni teologicznej MF vitenskapelig høyskole postawiono tezę, że w Norwegii rolę w przemianach społecznych w tym zakresie mógł odegrać zamach na Utøyi, gdy w krótkim czasie odbyło się kilkadziesiąt przyciągających uwagę opinii publicznej pogrzebów młodych osób. To wtedy mocniej doszły do głosu wyjątki od (konserwatywnej) reguły, które potem chciano zachować. Jedna z osób w tym badaniu mówi o czasie, który nastąpił niedługo po narodowej tragedii: „a potem ktoś zmarł pół roku później i [bliscy] chcieli baniek mydlanych, a pastorzy zaczęli się sprzeciwiać”.
Organizacyjne konflikty to dziś nie rzadkość. Niektórych z nich nie udaje się rozwiązać (w przywoływanym raporcie cytowana jest na przykład taka wypowiedź duchownego: „Jestem bardzo przeciwny rozsypywaniu prochów, myślę, że to taka hinduska rzecz. Ale gdy przyszli i powiedzieli, że chcą pogrzeb z rozsypywaniem prochów, powiedziałem okej, jeśli jesteście tego pewni… Zrozumieli, że tego nie chciałem, a potem zażądali innego duchownego”), ale zdarzają się też negocjacje zakończone sukcesem („Chcieliśmy pominąć część wersów tradycyjnych psalmów – usunąć wersy z zawartością, która nie mogłaby mi się podobać. Spotkało się to ze zrozumieniem!”).

Kasa i klasa

Norwescy pastorzy biorący udział w omawianych badaniach zwracają uwagę nie tylko na zeświecczenie kościelnych pogrzebów. Niektórzy duchowni i przedstawiciele branży pogrzebowej podzielili się także spostrzeżeniem, że przy okazji personalizowanych pogrzebów dochodzić ma niekiedy do głosu pogoń za podkreślaniem statusu majątkowego.
Chociaż sposób przeżywania żałoby to bardzo indywidualna sprawa i nie należy nikogo pochopnie oceniać, to, obiektywnie patrząc, nie da się nie zauważyć, że przy korzystaniu z coraz bardziej sprofesjonalizowanych usług potrafi zrobić się drogo.
W świat ostatnich pożegnań wkracza więc coraz mocniej komercjalizacja. Jednak samo to, by w trakcie pogrzebu zwrócić uwagę na osobę, którą się żegna, nie jest w Norwegii niczym rewolucyjnie nowym. W kulturze norweskiej mocniej niż w Polsce przyjęte jest, że podczas różnych uroczystości bliscy zabierają głos i wygłaszają wzruszające przemowy.
A co się dzieje, kiedy bliskich nie ma?

W imieniu przyjaciół

Skandynawię często kojarzy się z samotnością. Oczywiście nie każdy, kto mieszka sam, musi od razu być samotny, lecz liczba ponad miliona jednoosobowych gospodarstw domowych w tym niewielkim kraju daje do myślenia.
Z tematem samotności w obliczu śmierci zmierzył się nie tak dawno dziennikarz i muzyk Kristopher Schau. W wydanej w 2009 roku książce På vegne av venner. Essay spisał swoje wspomnienia z kilku miesięcy chodzenia na pogrzeby komunalne w Oslo. Zwrot „på vegne av venner”, czyli „w imieniu przyjaciół”, to standardowa formułka w nekrologach publikowanych w przypadkach, gdy nie znalazł się nikt bliski, kto opłaciłby pogrzeb; autor mógł więc łatwo zidentyfikować w prasie te uroczystości.
Norwescy pastorzy zwracają uwagę na zeświecczenie kościelnych pogrzebów.

Norwescy pastorzy zwracają uwagę na zeświecczenie kościelnych pogrzebów.Źródło: fotolia.com

Zdarzyły się podczas projektu Schaua i takie ceremonie, na które pastor się spóźnił, takie, gdzie o zmarłym nie padło ani jedno słowo bardziej osobiste niż nazwa domu opieki, w którym mieszkał przed śmiercią, czy takie, gdzie ograniczono się do odegrania kilku melodii, bo nie ustalono, czy i w jakim obrządku religijnym zmarły powinien być chowany. Jednak nie wszystkie pogrzeby, które odwiedził Schau, były równie smutne, nawet jeśli nikt lub prawie nikt na nie nie przybył. Prowadzący ceremonię niejednokrotnie starał się jak najwięcej dowiedzieć o osobie, która odeszła, skontaktować się ze znajomymi czy sąsiadami zmarłego.
Efektem było ukazywanie okruchów codzienności: w czasie ceremonii można było dowiedzieć się, że Solveig przynosiła często kawę zmarzniętemu mężowi, sprzedawcy choinek; że Elsa powtarzała wszystkim dookoła, że nie warto odchodzić na emeryturę, trzeba pracować, dopóki naprawdę nie musi się przestać; albo że Bjørn, były marynarz, uwielbiał pchle targi. Banalne? Tak. Ale czy nie na miejscu? Niekoniecznie. Nasze życie składa się w większości właśnie z takich drobiazgów. To w ten sposób, choć przez chwilę, będziemy pamiętani.
Mimo że Schau opisał ceremonie, które nie były całkiem pozbawione indywidualnego rysu, i tak uważał, że za mało było w tym wszystkim człowieka, a za dużo Boga:
„Jestem zły, gdy dochodzimy do ostatniego psalmu i gdy jest już po wszystkim. Oczywiście to nie wina pastora, ale ostatnie, co padło, powinno było dotyczyć Bjørna, a nie Jezusa. Przecież to nie jest biblijny wieczorek propagandowy”.
W norweskich kościołach i biurach pogrzebowych powtarzają się głosy, by podczas pogrzebu nie było za dużo „gadania o Bogu”. Naprawdę kościelny pogrzeb kościelny jest w Norwegii coraz gorzej widziany.
Źródła: Kristopher Schau, „På vegne av venner. Essay”, SSB, forskning.no, NRK, Raport Forhandlinger ved graven, MF vitenskapelig høyskole for teologi, religion og samfunn
Reklama
Gość
Wyślij


Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok