Nigardsbreen - lodowe ramie będące częścią lodowca Jostedalsbreen.
stock.adobe.com/licencja standardowa
Koniec maja, Szwajcaria. Lodowiec Birchgletscher kontra wioska Blatten. A właściwie już „była wioska Blatten”. Po tym, jak z wysokości 1000 metrów spadły na nią skały i lód z oderwanego lodowca, po wiosce zostało tylko rumowisko. Czy i w Norwegii prawdopodobny jest taki scenariusz?
Zmiany klimatyczne przyspieszają topnienie lodowców i wiecznej zmarzliny, co zwiększa ryzyko podobnych katastrof w przyszłości. Na szczęście w norweskich górach zagrożenie jest mniejsze niż w Alpach.
Jak dotąd, w Norwegii nie odnotowano podobnego zawalenia się części lub całości lodowca. Zdarzały się jednak wypadki – w tym śmiertelne – gdy lód odrywał się od czoła lodowca. Część z tych dramatów rozegrało się przy udziale ludzkiej brawury i nieostrożności. Turystom zdarza się bowiem ignorować znaki i bariery ustawione przy lodowcach. Niektórzy nie są też świadomi, że pod cienką warstwą śniegu na lodowcu kryją się głębokie niebezpieczne szczeliny… Ponadto lodowce nieustannie się zmieniają. Tam, gdzie było bezpiecznie rok wcześniej, dziś już wcale nie musi tak być.
Po cofnięciu się lodowców tworzą się niestabilne moreny.Źródło: adobe stock/ licencja standardowa
Przy najmniejszym poruszeniu…
Co właściwie zostaje, gdy lód się stopi? Po cofnięciu się lodowców tworzą się niestabilne moreny – masy skał i żwiru, które łatwo mogą się osunąć przy najmniejszym poruszeniu.
Jakkolwiek najbardziej widowiskowa w swym dramacie jest lawina skalna, niebezpieczne bywa i to, co powoduje woda. Gdy lodowce topnieją, dochodzi niekiedy do spiętrzenia wody w górskich rzekach, a w konsekwencji – do przechodzenia fal powodziowych. Z tego typu zagrożeniem wiąże się też istnienie jezior lodowcowych.
W Norwegii można się czuć bezpieczniej jeszcze z jednego powodu – w przeciwieństwie do Alp, w norweskich górach pod lodowcami rzadko znajdziemy zabudowę, rozwiniętą infrastrukturę drogową czy nawet szlaki turystyczne.
Źródła: forskersonen.no, rmf24.pl