Policja po zamachu w Manchesterze.
screenshot/vg
W poniedziałek 22 maja stanęliśmy po raz kolejny w obliczu ataku terrorystycznego – tym razem w angielskim Manchesterze. Dziś już wiadomo, że w zamachu zginęło małżeństwo Polaków. Jak na terroryzm reagują Skandynawowie? Czy Norwegia po serii ataków w całej Europie jest tym samym miejscem, co dawniej? Jaki wpływ na kształt norweskiego państwa i społeczeństwa wywarł Breivik i islamscy terroryści? I najważniejsze – czy Polacy w Norwegii mogą czuć się bezpiecznie?
Norwegowie w szoku po samobójczym
ataku terrorystycznym w Manchesterze. W trakcie koncertu Ariany Grande doszło do detonacji ładunku, wniesionego na teren wydarzenia przez niezidentyfikowanego mężczyznę. Zginęły co najmniej 22 osoby, w tym małżeństwo z Polski, a blisko 60 jest rannych. Sprawę relacjonują wszystkie największe norweskie media. Jeden ze świadków, który wraz z czternastoletnią córką przyjechał z Norwegii na koncert, podkreśla, że na miejscu były przede wszystkim młode dziewczęta i ich rodzice. Wspomina też służby, które w jego ocenie nie wiedziały zupełnie, co w takiej sytuacji zrobić.
Norwescy internauci łączą się z rodzinami ofiar w smutku i żalu. Na Twitterze swoimi myślami podzieliła się także premier Erna Solberg:
Także sama artystka, Ariana Grande, jest w głębokim szoku.
Czy Norwegia jest bezpieczna?
„Nie wszystko da się przewidzieć”
Po atakach Breivika czy islamskich ekstremistów, w Norwegii raz po raz odżywała dyskusja o wprowadzeniu nowych środków bezpieczeństwa. Pierwszym, choć doraźnym, skutkiem było wycofywanie szczególnie brutalnych gier z sieci sklepów Coop. Szerzej zakrojone akcje rozpoczęły się jednak po druzgocącym raporcie tzw. komisji 22 lipca (data ataku Breivika). W jego treści można było przeczytać o skali zaniedbań norweskich służb, w wyniku czego do dymisji podał się ówczesny szef norweskiej policji.
Per Lykke, polityk Partii Konserwatywnej, zapytany przez nas o zmiany społeczne i prawne w Norwegii odpowiedział:
Po atakach, w szczególności w krajach ościennych, jak Szwecja i Dania wzrosła świadomość zagrożenia zamachem inspirowanym przez Państwo Islamskie, także w Norwegii. Mamy dużą społeczność muzułmańską, choć nie tak liczną jak Szwecja. Niestety, niektórzy młodzi ludzie dają się wciągnąć w radykalny islam. Nasza policja i służby wywiadowcze otrzymały znacznie więcej środków na działania. Niestety, nie da się przewidzieć ataku z użyciem ciężarówki. Nie da się przed tym uchronić. Mimo to potrzebujemy więcej funkcjonariuszy na ulicach, szybko podejmujących działania.
Strach jednak zwycięża?
Czasami podejmowane środki bezpieczeństwa wpływają bardzo doraźnie na życie obywateli. Widać to było szczególnie podczas ostatnich obchodów 17 maja – Święta Konstytucji. W Bergen policja odmówiła przejścia tradycyjnego pochodu dzieci ze szkoły z Kaland. Trasa miała przebiegać m.in. drogą E39. Przyczyną odmowy było zagrożenie atakiem. Choć sam pochód się odbył, musiał przejść skróconą trasą. Dodatkowe wysiłki na rzecz zabezpieczenia pochodu podejmowano także w Oslo i innych miastach. Po ataku na Sztokholm na ulicach miast i lotnisu Oslo-Gardermoen pojawili się uzbrojeni funkcjonariusze – w cywilu lub umundurowani. Wzmożono także kontrole cudzoziemców, promów i stojących na ulicach pojazdów.
Rekruterzy terrorystów mają trafiać za kratki
Poza reorganizacją jednostek odpowiedzialnych za bezpieczeństwo, zaczęto także wprowadzać nowe prawa. Najpopularniejszym jest terrorlov, prawo obowiązujące od 2014 roku, powstałe jako kontra dla zagrożenia związanego z działalnością tzw. Państwa Islamskiego i rosnącej sympatii dla ekstremistów wśród muzułmanów w Norwegii. W myśl tej ustawy przestępstwem stała się jakakolwiek forma uczestnictwa (w tym także wsparcie finansowe i rekrutacja) w nieuznawanych przez Norwegię grupach zbrojnych, prowadzących działania wojenne.
Zatrzymać ciężarówki
Tak jak powiedział Per Lykke, szczególnie trudnym do przewidzenia i zapobieżenia rodzajem ataku jest atak polegający na wjeżdżaniu pojazdami ciężarowymi w niczego niespodziewający się tłum. To stosunkowo nowa metoda, zaadoptowana przez terrorystów z ISIS. Nie wymaga broni, ładunków wybuchowych, długofalowych planów i strategii działania. Pod koniec kwietnia minister transportu Norwegii Ketil Solvik-Olsen zorganizował spotkanie, którego celem było znalezienie wyjścia z tej trudnej sytuacji. Do rozmów zaproszono firmy transportowe, kierowców, producentów aut, a także przedstawicieli zarządu dróg i policji. Przede wszystkim skupiono się na tym, by zniwelować ryzyko porwania samochodu. Wśród propozycji znalazło się wprowadzenie automatycznych zamków, które uruchamiałyby się samoistnie podczas postoju. Inne rozwiązania to zastosowanie systemów samoczynnie hamujących pojazd podczas kolizji.
Mniej broni – bezpieczniejszy kraj?
Od 2016 roku trwają debaty nad zaostrzeniem dostępu do broni. Chodzi przede wszystkim o broń półautomatyczną – taką samą, z której zabijał Breivik. Przeciwnicy broni argumentują, że ani do rekreacji, ani do polowań nie jest potrzebny aż tak niebezpieczny rodzaj uzbrojenia. Za zaostrzeniem prawa opowiadają się przede wszystkim politycy lewicy – Partii Socjaldemokratycznej i Partii Pracy. Spotykają się jednak ze sceptycznym podejściem koalicji rządzącej. Największymi obrońcami statusu quo są za to środowiska myśliwskie i strzeleckie. Norwegia pozostaje jednym z najbardziej uzbrojonych społeczeństw Europy. Znajduje się na
6. miejscu (31 sztuk broni na 100 osób). Dla porównania Polska plasuje się na 3. miejscu od końca (1,3 sztuki broni na 100 osób) w Europie i na 12. miejscu od końca na świecie.
Tylko do 31 maja można legalnie oddać broń w Norwegii >>> CZYTAJ
Sześć lat po ataku Breivika
Norwegia także stała się ofiarą bestialskiego ataku wymierzonego w dzieci. Blisko sześć lat temu Anders Breivik dokonał dwóch zamachów, w wyniku których zginęło 77 osób, a ponad 300 zostało rannych. To była największa katastrofa w powojennej Norwegii. Sprawca został skazany na najwyższą karę przewidzianą norweskim prawem – 21 lat więzienia z możliwością bezterminowego przedłużenia, jeśli Breivik będzie nadal stanowił zagrożenie dla społeczeństwa. Breivik jednak zdaje się stale kpić z norweskiego systemu, zapewniającego mu coraz to nowsze wygody. Wystosowuje skargi na warunki pobytu w więzieniu. Domaga się najnowszych konsol do gier, większej przestrzeni, prawa do kontaktów ze światem. Mało tego, nierzadko udaje się mu dopiąć swego. Wie, że norweski system w znacznej mierze jest bezradny – prawodawcy nie przewidzieli, że osoba taka jak on może się w ogóle pojawić.
W tym szaleństwie jest metoda?
Z czego wynikają luksusowe warunki, w których żyje tego typu zbrodniarz? Choć to niezrozumiałe dla osób spoza świata skandynawskiego, nawet po tak brutalnym ataku Breivikowi nie odmiawia się praw. To efekt wiary twórców norweskiego systemu, że prawa człowieka są niezbywalne niezależnie od czynów. Norwegowie uznają, że pobyt w więzieniu jest wystarczającą karą dla człowieka, a celem ma być nie odkupienie win przez cierpienia, a przede wszystkim resocjalizacja. Tutejszy system więziennictwa święci zresztą triumfy. Norwegia ma jeden z najniższych odsetków osób znajdujących się za kratkami (ok. 75 na 100 000 obywateli). To prawie dziesięciokrotnie mniej niż w Stanach Zjednoczonych. Skalę zadziwiającego sukcesu możemy jednak dostrzec, rzucając okiem na
statystyki związane z liczbą recydywistów. Zaledwie co piąta osoba, która popełniła przestępstwo, dopuszcza się tego po raz drugi w ciągu najbliższych 2 lat. To rekordowy wynik. Dla porównania w USA ten wskaźnik wynosi 36 proc., a w Wielkiej Brytanii ponad 50 proc.
Jeszcze lepszym wynikiem pochwalić się może więzienie na wyspie Bastøy. To pierwsze na świecie samowystarczalne i ekologiczne więzienie, w którym skazani mieszkają w drewnianych domkach, pracują po 7 godzin na farmie, zajmują się stolarstwem. Za swoją pracę otrzymują ok. 60 koron na godzinę. W wolnym czasie czekają na nich kursy angielskiego i obsługi komputera, biblioteka, boiska do piłki nożnej, kort tenisowy. Mogą także spędzać czas, jeżdżąc konno czy biegając na nartach. To najbardziej oblegane więzienie w Norwegii. Odsetek recydywy wynosi tu tylko 16 proc.
Kino, prywatna plaża, żadnych krat. >>> Oto Bastøy
Norwegia nie odrobiła pracy domowej?
Są jednak tacy, którzy krytycznym okiem patrzą na działania państwa norweskiego. Szczególnie do myślenia powinien dać fakt, że wśród nich są między innymi niedoszłe ofiary Breivika. Liv Tørres, szefowa Nobels Fredssenter (dosł. Centrum Pokoju A. Nobla), której udało się przeżyć atak Breivika, w wywiadzie dla Verdens Gang nie zostawia na państwie suchej nitki. Zarzuca, że nie zrobiono zbyt wiele, by zwalczać ekstremizm:
– Breivik zareagował na politykę multikulturalizmu i islam. Wielu ludzi podziela jego poglądy. Dlaczego zachowujemy się tak, jakby istniał tylko jeden Breivik?
Viljar Hanssen, pięciokrotnie postrzelony na wyspie Utøya, dodaje:
– O tym wydarzeniu mówi się niczym o wypadku, pewnego rodzaju katastrofie naturalnej. Norwegia niczego się nie nauczyła.
Źródła: VG, Aftenposten, NRK, BusinessInsider, National Post, Norway Today, NCBI, BBC, Vårt Land, Twitter
Reklama
25-05-2017 15:08
6
0
Zgłoś
24-05-2017 22:20
4
0
Zgłoś