Życie w Norwegii
Branża cyrkowa walczy o przetrwanie: „Tylko nas państwo nie chce wspierać”

W Norwegii działają już tylko dwa cyrki. pixabay.com/ CC0 Creative Commons
Branża cyrkowa w Norwegii przyznaje otwarcie, że przechodzi kryzys – obecnie w kraju fiordów istnieją już tylko dwa cyrki: najstarszy Arnardo oraz Agora. Obydwa borykają się z problemami finansowymi, a ich szefowie winą za napięty budżet obarczają w głównej mierze… bezlitosne podatki.
Teraz Are Arnardo i Jan Ketil Smørdal pomocy szukają u polityków. W minioną środę spotkali się z przedstawicielami Stortingu.
Ofiary systemu albo przeżytek
Mnożące się opłaty bramkowe za przejazd norweskimi trasami, coraz droższy transport promowy, rosnące ceny benzyny – ten zestaw zapewne brzmi znajomo dla sporego grona przedsiębiorstw działających nad fiordami i właśnie on ma odpowiadać za trudną sytuację cyrków w Norwegii. Zdaniem ich dyrektorów podczas gdy w wielu krajach Europy branża cyrkowa może liczyć na rozmaite ulgi w transporcie i zniżki na paliwo, norweskie prawo utrudnia jej życie. – Tradycyjny cyrk to jedyna forma sztuki w Norwegii, która nie może liczyć na wsparcie ze strony państwa – powiedział Smørdal w rozmowie z NRK.
Do problematycznych czynników właściciele Arnarda i Agory dorzucają dłużące się przetwarzanie spraw zatrudnianych przez siebie artystów i pracowników w Urzędzie ds. Cudzoziemców (UDI), jak również coraz większe kłopoty ze znalezieniem w kraju fiordów powierzchni do rozbicia namiotów. Wiadomo już chociażby, że w przyszłym roku nie odbędą się występy w Oslo, Bergen ani Trondheim. Od norweskich władz szefowie ostatnich cyrków w kraju fiordów oczekują taryfy ulgowej w podatkach.
Ostatnie urodziny?
W ostatnich latach (2014 i 2017) z powodu zbytniskich przychodów działalność w Norwegii zakończyły cyrki Merano i Zorba. Arnardo i Agora natomiast świętują w tym roku jubileusze 70- i 30-lecia istnienia. W obydwu poza artystami występują zwierzęta.

Reklama
To może Cię zainteresować
8