Wywiad
Polskie pielęgniarki to w Norwegii skarb. Zanim tam trafią, uczą się... w Hiszpanii
5

Polskie pielęgniarki są niezwykle cenione przez norweskich pracodawców wikimedia.org - Vlastimil - Creative Commons Attribution-Share Alike 2.0 Generic
Żeby się utrzymać, Klaudia musiała równocześnie pracować po kilkanaście godzin dziennie na dwóch etatach. Tylko to pozwalało jej godnie żyć. Niestety, czasu na to ,,życie" pozostawało niewiele. W którymś momencie zdecydowała: koniec. Postanowiła nauczyć się języka i ubiegać o pracę w Norwegii. Łatwo nie było, ale na szczęście trafiła na pomocną dłoń. Dziś jako pielęgniarka pracuje w Trondheim.
Z wykształcenia jest pielęgniarką, ukończyła studia wyższe na tym kierunku. Doświadczenie w zawodzie? Piętnaście przepracowanych lat. Na początku pracowała w szpitalu kardiologicznym, tam jednak nie przedłużono jej umowy. Znalazła więc pracę w domu opieki społecznej w Rabce-Zdroju. Miała zostać tylko chwilę. Ta ,,chwila" przedłużyła się do dziesięciu lat.
Świadek ludzkich tragedii
Po trzech latach została kierownikiem działu opiekuńczego. Pracę wspomina dobrze, choć była mocno obciążająca psychicznie. Podopieczni Klaudii byli w różnym wieku, od 40 do ponad 90 lat. Zmagali się z różnymi schorzeniami i problemami, także alkoholowymi.
– Ludzka tragedia sprawia, że łatwo się zagubić i porzucić prawidłową drogę życia. Ze złej często nie ma już odwrotu. Najgorsza jest samotność, którą widywałam w domu pomocy społecznej. Często my, pracownicy, stawaliśmy się dla mieszkańców najbliższymi osobami. Zarówno w chwilach dobrych, jak i złych – wspomina Klaudia.
Żeby się utrzymać, pielęgniarka musiała równocześnie dorabiać na drugim etacie. Mimo tego, pieniądze nie były duże, a czasu na korzystanie z nich pozostawało jeszcze mniej. Pomimo wieloletniego doświadczenia, na horyzoncie nie było widać także żadnych możliwości rozwoju w obecnej pracy.
– Uznałam, że stoję w miejscu. Byłam po rozwodzie, dzieci nie mam. Chciałam zmiany, rozwoju, pozostawienia przeszłości za sobą i miałam ku temu warunki. Marzyłam o pracy przynoszącej satysfakcję i wyższych zarobkach. Słyszałam, że w Norwegii pielęgniarki są cenione i żyje się im dobrze. A ja pragnęłam odmiany – przyznaje Klaudia.
Jeszcze w Polsce zaczęła więc uczyć się norweskiego, a lekcje pobierała przez Skype. Na początku cztery godziny tygodniowo, by potem zwiększyć ilość do sześciu. W międzyczasie nieustannie przeglądała oferty pracy, odbywała rozmowy, sama zaczęła rozsyłać CV. Jeden z pośredników chciał wypłacać Klaudii przez kilka miesięcy sumę, która wystarczyłaby jej na przeżycie. W tym czasie miałaby pozostać w Polsce i uczyć się języka. Nie zdecydowała się jednak na podpisanie umowy i zrezygnowała z tej formy współpracy.
– Ludzka tragedia sprawia, że łatwo się zagubić i porzucić prawidłową drogę życia. Ze złej często nie ma już odwrotu. Najgorsza jest samotność, którą widywałam w domu pomocy społecznej. Często my, pracownicy, stawaliśmy się dla mieszkańców najbliższymi osobami. Zarówno w chwilach dobrych, jak i złych – wspomina Klaudia.
Żeby się utrzymać, pielęgniarka musiała równocześnie dorabiać na drugim etacie. Mimo tego, pieniądze nie były duże, a czasu na korzystanie z nich pozostawało jeszcze mniej. Pomimo wieloletniego doświadczenia, na horyzoncie nie było widać także żadnych możliwości rozwoju w obecnej pracy.
– Uznałam, że stoję w miejscu. Byłam po rozwodzie, dzieci nie mam. Chciałam zmiany, rozwoju, pozostawienia przeszłości za sobą i miałam ku temu warunki. Marzyłam o pracy przynoszącej satysfakcję i wyższych zarobkach. Słyszałam, że w Norwegii pielęgniarki są cenione i żyje się im dobrze. A ja pragnęłam odmiany – przyznaje Klaudia.
Jeszcze w Polsce zaczęła więc uczyć się norweskiego, a lekcje pobierała przez Skype. Na początku cztery godziny tygodniowo, by potem zwiększyć ilość do sześciu. W międzyczasie nieustannie przeglądała oferty pracy, odbywała rozmowy, sama zaczęła rozsyłać CV. Jeden z pośredników chciał wypłacać Klaudii przez kilka miesięcy sumę, która wystarczyłaby jej na przeżycie. W tym czasie miałaby pozostać w Polsce i uczyć się języka. Nie zdecydowała się jednak na podpisanie umowy i zrezygnowała z tej formy współpracy.

Klaudia (druga od lewej) wraz ze swoją grupą w Hiszpanii
fot. Nordic House
Norwegia w hiszpńskim miasteczku
Wtedy na drodze Klaudii pojawiła się firma pośrednicząca Nordic House, która rekrutuje polskie pielęgniarki do pracy w Norwegii. – Zaproponowali mi, bym na trzy tygodnie wyjechała z nimi do Hiszpanii i tam pod okiem Norwegów uczyła się języka. Zgodziłam się i wkrótce potem wylądowałam w Alicante – mówi Klaudia.
Kurs był intensywny – kilkanaście godzin aktywnej nauki dziennie przez trzy tygodnie. Wszystko poprzez wykłady i przebywanie tylko w gronie Norwegów. Pierwsze dwa tygodnie upłynęły na kursie, a ostatni tydzień Klaudia spędziła na praktykach językowych w norweskim domu pomocy społecznej.
– To były przełomowe tygodnie. Niby byłam w Hiszpanii, ale miałam kontakt tylko i wyłącznie z Norwegami. Na początku stresowałam się, bo niewiele rozumiałam. Z każdą chwilą jednak coraz bardziej osłuchiwałam się, zaczynałam kojarzyć słowa i zwroty. W miłej atmosferze dobrze mi szło i egzamin zdałam z pozytywnym wynikiem – wspomina Klaudia. – Po wszystkim byłam wyczerpana, ale i dumna z siebie. Ta metoda okazała się niezwykle skuteczna. Mam porównanie, bo wcześniej przez Skype'a uczyli mnie polscy nauczyciele. To nie to samo.
Kurs był intensywny – kilkanaście godzin aktywnej nauki dziennie przez trzy tygodnie. Wszystko poprzez wykłady i przebywanie tylko w gronie Norwegów. Pierwsze dwa tygodnie upłynęły na kursie, a ostatni tydzień Klaudia spędziła na praktykach językowych w norweskim domu pomocy społecznej.
– To były przełomowe tygodnie. Niby byłam w Hiszpanii, ale miałam kontakt tylko i wyłącznie z Norwegami. Na początku stresowałam się, bo niewiele rozumiałam. Z każdą chwilą jednak coraz bardziej osłuchiwałam się, zaczynałam kojarzyć słowa i zwroty. W miłej atmosferze dobrze mi szło i egzamin zdałam z pozytywnym wynikiem – wspomina Klaudia. – Po wszystkim byłam wyczerpana, ale i dumna z siebie. Ta metoda okazała się niezwykle skuteczna. Mam porównanie, bo wcześniej przez Skype'a uczyli mnie polscy nauczyciele. To nie to samo.
Norwegia na stałe, Polska na urlop?
Potem wszystko potoczyło się szybko. Od powrotu z Hiszpanii do momentu, w którym Klaudia znalazła się w Norwegii, gdzie podjęła pracę, minęły niecałe dwa tygodnie. W Trondheim została pielęgniarką i... nie kryje zachwytu norweskimi warunkami.
– Na jednym oddziale jest 12 osób. Każdy ma swój pokój i własną łazienkę. Inne jest też podejście do pacjenta. Tutaj to on o wszystkim decyduje. My, jako personel, możemy podpowiadać, czy motywować, ale decyzja zawsze należy do pacjenta – podkreśla Klaudia.
Obecnie mieszka w dużym, nowoczesnym domu, a pracuje w systemie zmianowym: na rano, popołudnie lub na noc.
– Pracuje się bez pośpiechu, dokładnie i sumiennie. Wszyscy są dla siebie mili. Nie ma rozkazów, jest za to świetna komunikacja. Jestem tu zaledwie kilka tygodni, ale już odczułam ogromną różnicę – dodaje.
W Polsce pracowała po 12 godzin na dobę, czasami więcej. W Norwegii – 8 lub 9. Finansowe warunki także bardzo jej odpowiadają, a nadgodziny płatne są dodatkowo.
– Żeby w Polsce na coś sobie pozwolić, trzeba pracować na dwa albo i trzy etaty. Ja też tak robiłam. Byłam wyczerpana fizycznie i psychicznie, a jedyny czas wolny, jaki miałam, przeznaczałam na sen. Tutaj przyjdę do pracy na cztery noce i zarobię tyle, ile w Polsce przez miesiąc. Wiadomo, że życie jest droższe, ale też inaczej sie zarabia – zdradza Klaudia.
Przed wyjazdem obawiała się tęsknoty za bliskimi i zderzenia kultur. Póki co, tęsknić nie ma kiedy, bo każdą wolną chwilę przeznacza na zwiedzanie malowniczych okolic, delektowanie się miastem i doszkalanie norweskiego. Nie wie, co przed nią, ale jeśli ułoży sobie życie, nie wyklucza pozostania w Norwegii na stałe. Szybko adaptuje się do nowych warunków.
– Do Polski zawsze mogę pojechać na świetny urlop. A wiem, że żyjąc w Norwegii, będę mogła pozwolić sobie na więcej i nie będę musiała martwić się o starość – deklaruje.
– Na jednym oddziale jest 12 osób. Każdy ma swój pokój i własną łazienkę. Inne jest też podejście do pacjenta. Tutaj to on o wszystkim decyduje. My, jako personel, możemy podpowiadać, czy motywować, ale decyzja zawsze należy do pacjenta – podkreśla Klaudia.
Obecnie mieszka w dużym, nowoczesnym domu, a pracuje w systemie zmianowym: na rano, popołudnie lub na noc.
– Pracuje się bez pośpiechu, dokładnie i sumiennie. Wszyscy są dla siebie mili. Nie ma rozkazów, jest za to świetna komunikacja. Jestem tu zaledwie kilka tygodni, ale już odczułam ogromną różnicę – dodaje.
W Polsce pracowała po 12 godzin na dobę, czasami więcej. W Norwegii – 8 lub 9. Finansowe warunki także bardzo jej odpowiadają, a nadgodziny płatne są dodatkowo.
– Żeby w Polsce na coś sobie pozwolić, trzeba pracować na dwa albo i trzy etaty. Ja też tak robiłam. Byłam wyczerpana fizycznie i psychicznie, a jedyny czas wolny, jaki miałam, przeznaczałam na sen. Tutaj przyjdę do pracy na cztery noce i zarobię tyle, ile w Polsce przez miesiąc. Wiadomo, że życie jest droższe, ale też inaczej sie zarabia – zdradza Klaudia.
Przed wyjazdem obawiała się tęsknoty za bliskimi i zderzenia kultur. Póki co, tęsknić nie ma kiedy, bo każdą wolną chwilę przeznacza na zwiedzanie malowniczych okolic, delektowanie się miastem i doszkalanie norweskiego. Nie wie, co przed nią, ale jeśli ułoży sobie życie, nie wyklucza pozostania w Norwegii na stałe. Szybko adaptuje się do nowych warunków.
– Do Polski zawsze mogę pojechać na świetny urlop. A wiem, że żyjąc w Norwegii, będę mogła pozwolić sobie na więcej i nie będę musiała martwić się o starość – deklaruje.
Rozmowa z Siri Lund, norweską koordynatorką Nordic House
Moja Norwegia: Czym zajmuje się Nordic House?
Siri Lund, koordynatorka: Przede wszystkim pośrednictwem i rekrutacją personelu medycznego z Hiszpanii i Polski do Norwegii. Pomagamy im też nauczyć się języka. Uczą się u nas norweskiego w 500 godzin, czyli 33 dni od zera do poziomu B1. Wszyscy nasi nauczyciele to rodowici Norwegowie z ponad 25-letnim doświadczeniem i odpowiednim wykształceniem do nauczania obcokrajowców. Przez rozpoczęciem zajęć ma się jednak najpierw 50 godzin z polskim nauczycielem, tak aby móc na kursie z Norwegami powtórzyć i utrwalić całą wiedzę i być w stanie komunikować się już tylko po norwesku. Tempo nauki jest bardzo szybkie i już po pierwszym dniu kursanci zaczynają się komunikować po norwesku.
Część naszych pracowników to także Polacy, tak aby pielęgniarki, które przechodzą przez proces rekrutacji, mogły swobodnie porozumieć się po polsku i miały pewność, co podpisują. Obecnie zatrudniamy ponad 100 osób o różnych profesjach, które przeszły przez nasz projekt i pracują obecnie w Norwegii. Każdego miesiąca rusza nowy kurs.
Kluczem do podjęcia pracy i integracji w Norwegii jest nauka języka, wielu Polaków już to rozumie. Dlatego też na naszych kursach jest wiele par, które uczą się wspólnie, by w jednym terminie rozpocząć życie w Norwegii.
Jak wygląda rekrutacja?
Można powiedzieć, że najważniejszym narzędziem przy procesie rekrutacji jest poczta pantoflowa. Pielęgniarki, które odbyły u nas kurs z języka i kultury często przekazują koleżankom po fachu, że z wykształceniem zdobytym u nas otrzymały pracę i udało im się zintegrować z norweskim społeczeństwem. Integracja jest prawdopodobnie największą przeszkodą, jaką napotykają osoby przyjeżdżające do pracy z innego kraju. Na naszym kursie można dowiedzieć się jak żyjemy, co jemy, co oglądamy w telewizji, jakie mamy tradycje, w co bawią się norweskie dzieci itd.
Jakie wykształcenie jest wymagane, żeby przejść proces rekrutacji?
Najważniejsze jest wykształcenie pielęgniarskie z Polski, zatwierdzone przez stronę norweską. Żeby podjąć pracę w Norwegii, trzeba też nauczyć się norweskiego na dobrym poziomie.
Siri Lund, koordynatorka: Przede wszystkim pośrednictwem i rekrutacją personelu medycznego z Hiszpanii i Polski do Norwegii. Pomagamy im też nauczyć się języka. Uczą się u nas norweskiego w 500 godzin, czyli 33 dni od zera do poziomu B1. Wszyscy nasi nauczyciele to rodowici Norwegowie z ponad 25-letnim doświadczeniem i odpowiednim wykształceniem do nauczania obcokrajowców. Przez rozpoczęciem zajęć ma się jednak najpierw 50 godzin z polskim nauczycielem, tak aby móc na kursie z Norwegami powtórzyć i utrwalić całą wiedzę i być w stanie komunikować się już tylko po norwesku. Tempo nauki jest bardzo szybkie i już po pierwszym dniu kursanci zaczynają się komunikować po norwesku.
Część naszych pracowników to także Polacy, tak aby pielęgniarki, które przechodzą przez proces rekrutacji, mogły swobodnie porozumieć się po polsku i miały pewność, co podpisują. Obecnie zatrudniamy ponad 100 osób o różnych profesjach, które przeszły przez nasz projekt i pracują obecnie w Norwegii. Każdego miesiąca rusza nowy kurs.
Kluczem do podjęcia pracy i integracji w Norwegii jest nauka języka, wielu Polaków już to rozumie. Dlatego też na naszych kursach jest wiele par, które uczą się wspólnie, by w jednym terminie rozpocząć życie w Norwegii.
Jak wygląda rekrutacja?
Można powiedzieć, że najważniejszym narzędziem przy procesie rekrutacji jest poczta pantoflowa. Pielęgniarki, które odbyły u nas kurs z języka i kultury często przekazują koleżankom po fachu, że z wykształceniem zdobytym u nas otrzymały pracę i udało im się zintegrować z norweskim społeczeństwem. Integracja jest prawdopodobnie największą przeszkodą, jaką napotykają osoby przyjeżdżające do pracy z innego kraju. Na naszym kursie można dowiedzieć się jak żyjemy, co jemy, co oglądamy w telewizji, jakie mamy tradycje, w co bawią się norweskie dzieci itd.
Jakie wykształcenie jest wymagane, żeby przejść proces rekrutacji?
Najważniejsze jest wykształcenie pielęgniarskie z Polski, zatwierdzone przez stronę norweską. Żeby podjąć pracę w Norwegii, trzeba też nauczyć się norweskiego na dobrym poziomie.

Siri Lund (pierwsza po prawej), koordynatorka Nordic House w czasie jednego z wyjazdów, na którym uczą się polskie pielęgniarki
Czy polskie pielęgniarki radzą sobie na norweskim rynku?
Zrekrutowaliśmy ich dotąd około 30. Uważamy, że polskie pielęgniarki są fantastyczne i sympatyczne, a po odbyciu kursu mają odpowiednią wiedzę i zrozumienie kultury, aby dobrze zaadaptować się w nowej pracy. Widać bardzo dużą różnicę między osobami, które przeszły nasz kurs, a tymi, które uczyły się w innych miejscach w Polsce.
Osoby, które nie posiadają wiedzy na temat norweskiej kultury, mogą wykonywać dobrą pracę pod względem technicznym, ale nie funkcjonują tak dobrze w społeczeństwie, zarówno, jeśli chodzi o kontakt z pacjentami, jak i z mieszkańcami. Chcemy, żeby polskie pielęgniarki, które przyjeżdżają do pracy do Norwegii miały możliwość pozostania w kraju na stałe – aby było to możliwe, muszą zintegrować się ze społeczeństwem i norweskim systemem.
Jak zachęcić inne polskie pielęgniarki do wyjazdu?
Norwegia ma ogromne zapotrzebowanie na pielęgniarki - najbardziej na takie, które znają i rozumieją norweską kulturę i język. Polskie pielęgniarki są fantastyczne i mają przed sobą przyszłość w Norwegii, ponieważ pokazują, że mają motywację i zaangażowanie. A to pozwala im wynieść z kursu jak najwięcej. Norwegia potrzebuje takich osób.
Zrekrutowaliśmy ich dotąd około 30. Uważamy, że polskie pielęgniarki są fantastyczne i sympatyczne, a po odbyciu kursu mają odpowiednią wiedzę i zrozumienie kultury, aby dobrze zaadaptować się w nowej pracy. Widać bardzo dużą różnicę między osobami, które przeszły nasz kurs, a tymi, które uczyły się w innych miejscach w Polsce.
Osoby, które nie posiadają wiedzy na temat norweskiej kultury, mogą wykonywać dobrą pracę pod względem technicznym, ale nie funkcjonują tak dobrze w społeczeństwie, zarówno, jeśli chodzi o kontakt z pacjentami, jak i z mieszkańcami. Chcemy, żeby polskie pielęgniarki, które przyjeżdżają do pracy do Norwegii miały możliwość pozostania w kraju na stałe – aby było to możliwe, muszą zintegrować się ze społeczeństwem i norweskim systemem.
Jak zachęcić inne polskie pielęgniarki do wyjazdu?
Norwegia ma ogromne zapotrzebowanie na pielęgniarki - najbardziej na takie, które znają i rozumieją norweską kulturę i język. Polskie pielęgniarki są fantastyczne i mają przed sobą przyszłość w Norwegii, ponieważ pokazują, że mają motywację i zaangażowanie. A to pozwala im wynieść z kursu jak najwięcej. Norwegia potrzebuje takich osób.
Artykuł powstał we współpracy z Nordic House. Więcej o firmie >>> TUTAJ
Reklama
To może Cię zainteresować
5
07-12-2018 10:49
7
0
Zgłoś
06-12-2018 13:37
5
0
Zgłoś
31-08-2017 07:33
0
-68
Zgłoś
30-08-2017 21:53
5
0
Zgłoś
30-08-2017 20:25
28
0
Zgłoś