Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Pozostało jeszcze:

5
DNI

do zakończenia rozliczeń podatkowych w Norwegii

Rozlicz podatek

Wywiad

Polskie pielęgniarki to w Norwegii skarb. Zanim tam trafią, uczą się... w Hiszpanii

Anna Moczydłowska

30 sierpnia 2017 08:00

Udostępnij
na Facebooku
5
Polskie pielęgniarki to w Norwegii skarb. Zanim tam trafią, uczą się... w Hiszpanii

Polskie pielęgniarki są niezwykle cenione przez norweskich pracodawców wikimedia.org - Vlastimil - Creative Commons Attribution-Share Alike 2.0 Generic

Żeby się utrzymać, Klaudia musiała równocześnie pracować po kilkanaście godzin dziennie na dwóch etatach. Tylko to pozwalało jej godnie żyć. Niestety, czasu na to ,,życie" pozostawało niewiele. W którymś momencie zdecydowała: koniec. Postanowiła nauczyć się języka i ubiegać o pracę w Norwegii. Łatwo nie było, ale na szczęście trafiła na pomocną dłoń. Dziś jako pielęgniarka pracuje w Trondheim.
Z wykształcenia jest pielęgniarką, ukończyła studia wyższe na tym kierunku. Doświadczenie w zawodzie? Piętnaście przepracowanych lat. Na początku pracowała w szpitalu kardiologicznym, tam jednak nie przedłużono jej umowy. Znalazła więc pracę w domu opieki społecznej w Rabce-Zdroju. Miała zostać tylko chwilę. Ta ,,chwila" przedłużyła się do dziesięciu lat.

Świadek ludzkich tragedii

Po trzech latach została kierownikiem działu opiekuńczego. Pracę wspomina dobrze, choć była mocno obciążająca psychicznie. Podopieczni Klaudii byli w różnym wieku, od 40 do ponad 90 lat. Zmagali się z różnymi schorzeniami i problemami, także alkoholowymi.

– Ludzka tragedia sprawia, że łatwo się zagubić i porzucić prawidłową drogę życia. Ze złej często nie ma już odwrotu. Najgorsza jest samotność, którą widywałam w domu pomocy społecznej. Często my, pracownicy, stawaliśmy się dla mieszkańców najbliższymi osobami. Zarówno w chwilach dobrych, jak i złych – wspomina Klaudia.

Żeby się utrzymać, pielęgniarka musiała równocześnie dorabiać na drugim etacie. Mimo tego, pieniądze nie były duże, a czasu na korzystanie z nich pozostawało jeszcze mniej. Pomimo wieloletniego doświadczenia, na horyzoncie nie było widać także żadnych możliwości rozwoju w obecnej pracy.

– Uznałam, że stoję w miejscu. Byłam po rozwodzie, dzieci nie mam. Chciałam zmiany, rozwoju, pozostawienia przeszłości za sobą i miałam ku temu warunki. Marzyłam o pracy przynoszącej satysfakcję i wyższych zarobkach. Słyszałam, że w Norwegii pielęgniarki są cenione i żyje się im dobrze. A ja pragnęłam odmiany – przyznaje Klaudia.

Jeszcze w Polsce zaczęła więc uczyć się norweskiego, a lekcje pobierała przez Skype. Na początku cztery godziny tygodniowo, by potem zwiększyć ilość do sześciu. W międzyczasie nieustannie przeglądała oferty pracy, odbywała rozmowy, sama zaczęła rozsyłać CV. Jeden z pośredników chciał wypłacać Klaudii przez kilka miesięcy sumę, która wystarczyłaby jej na przeżycie. W tym czasie miałaby pozostać w Polsce i uczyć się języka. Nie zdecydowała się jednak na podpisanie umowy i zrezygnowała z tej formy współpracy.
Klaudia (druga od lewej) wraz ze swoją grupą w Hiszpanii
Klaudia (druga od lewej) wraz ze swoją grupą w Hiszpanii fot. Nordic House

Norwegia w hiszpńskim miasteczku

Wtedy na drodze Klaudii pojawiła się firma pośrednicząca Nordic House, która rekrutuje polskie pielęgniarki do pracy w Norwegii. – Zaproponowali mi, bym na trzy tygodnie wyjechała z nimi do Hiszpanii i tam pod okiem Norwegów uczyła się języka. Zgodziłam się i wkrótce potem wylądowałam w Alicante – mówi Klaudia.

Kurs był intensywny – kilkanaście godzin aktywnej nauki dziennie przez trzy tygodnie. Wszystko poprzez wykłady i przebywanie tylko w gronie Norwegów. Pierwsze dwa tygodnie upłynęły na kursie, a ostatni tydzień Klaudia spędziła na praktykach językowych w norweskim domu pomocy społecznej.

– To były przełomowe tygodnie. Niby byłam w Hiszpanii, ale miałam kontakt tylko i wyłącznie z Norwegami. Na początku stresowałam się, bo niewiele rozumiałam. Z każdą chwilą jednak coraz bardziej osłuchiwałam się, zaczynałam kojarzyć słowa i zwroty. W miłej atmosferze dobrze mi szło i egzamin zdałam z pozytywnym wynikiem – wspomina Klaudia. – Po wszystkim byłam wyczerpana, ale i dumna z siebie. Ta metoda okazała się niezwykle skuteczna. Mam porównanie, bo wcześniej przez Skype'a uczyli mnie polscy nauczyciele. To nie to samo.

Norwegia na stałe, Polska na urlop?

Potem wszystko potoczyło się szybko. Od powrotu z Hiszpanii do momentu, w którym Klaudia znalazła się w Norwegii, gdzie podjęła pracę, minęły niecałe dwa tygodnie. W Trondheim została pielęgniarką i... nie kryje zachwytu norweskimi warunkami.

– Na jednym oddziale jest 12 osób. Każdy ma swój pokój i własną łazienkę. Inne jest też podejście do pacjenta. Tutaj to on o wszystkim decyduje. My, jako personel, możemy podpowiadać, czy motywować, ale decyzja zawsze należy do pacjenta – podkreśla Klaudia.

Obecnie mieszka w dużym, nowoczesnym domu, a pracuje w systemie zmianowym: na rano, popołudnie lub na noc.

– Pracuje się bez pośpiechu, dokładnie i sumiennie. Wszyscy są dla siebie mili. Nie ma rozkazów, jest za to świetna komunikacja. Jestem tu zaledwie kilka tygodni, ale już odczułam ogromną różnicę – dodaje.

W Polsce pracowała po 12 godzin na dobę, czasami więcej. W Norwegii – 8 lub 9. Finansowe warunki także bardzo jej odpowiadają, a nadgodziny płatne są dodatkowo.

– Żeby w Polsce na coś sobie pozwolić, trzeba pracować na dwa albo i trzy etaty. Ja też tak robiłam. Byłam wyczerpana fizycznie i psychicznie, a jedyny czas wolny, jaki miałam, przeznaczałam na sen. Tutaj przyjdę do pracy na cztery noce i zarobię tyle, ile w Polsce przez miesiąc. Wiadomo, że życie jest droższe, ale też inaczej sie zarabia – zdradza Klaudia.

Przed wyjazdem obawiała się tęsknoty za bliskimi i zderzenia kultur. Póki co, tęsknić nie ma kiedy, bo każdą wolną chwilę przeznacza na zwiedzanie malowniczych okolic, delektowanie się miastem i doszkalanie norweskiego. Nie wie, co przed nią, ale jeśli ułoży sobie życie, nie wyklucza pozostania w Norwegii na stałe. Szybko adaptuje się do nowych warunków.

– Do Polski zawsze mogę pojechać na świetny urlop. A wiem, że żyjąc w Norwegii, będę mogła pozwolić sobie na więcej i nie będę musiała martwić się o starość – deklaruje.

Rozmowa z Siri Lund, norweską koordynatorką Nordic House

Moja Norwegia: Czym zajmuje się Nordic House?

Siri Lund, koordynatorka: Przede wszystkim pośrednictwem i rekrutacją personelu medycznego z Hiszpanii i Polski do Norwegii. Pomagamy im też nauczyć się języka. Uczą się u nas norweskiego w 500 godzin, czyli 33 dni od zera do poziomu B1. Wszyscy nasi nauczyciele to rodowici Norwegowie z ponad 25-letnim doświadczeniem i odpowiednim wykształceniem do nauczania obcokrajowców. Przez rozpoczęciem zajęć ma się jednak najpierw 50 godzin z polskim nauczycielem, tak aby móc na kursie z Norwegami powtórzyć i utrwalić całą wiedzę i być w stanie komunikować się już tylko po norwesku. Tempo nauki jest bardzo szybkie i już po pierwszym dniu kursanci zaczynają się komunikować po norwesku. 

Część naszych pracowników to także Polacy, tak aby pielęgniarki, które przechodzą przez proces rekrutacji, mogły swobodnie porozumieć się po polsku i miały pewność, co podpisują. Obecnie zatrudniamy ponad 100 osób o różnych profesjach, które przeszły przez nasz projekt i pracują obecnie w Norwegii. Każdego miesiąca rusza nowy kurs.

Kluczem do podjęcia pracy i integracji w Norwegii jest nauka języka, wielu Polaków już to rozumie. Dlatego też na naszych kursach jest wiele par, które uczą się wspólnie, by w jednym terminie rozpocząć życie w Norwegii. 

Jak wygląda rekrutacja?

Można powiedzieć, że najważniejszym narzędziem przy procesie rekrutacji jest poczta pantoflowa. Pielęgniarki, które odbyły u nas kurs z języka i kultury często przekazują koleżankom po fachu, że z wykształceniem zdobytym u nas otrzymały pracę i udało im się zintegrować z norweskim społeczeństwem. Integracja jest prawdopodobnie największą przeszkodą, jaką napotykają osoby przyjeżdżające do pracy z innego kraju. Na naszym kursie można dowiedzieć się jak żyjemy, co jemy, co oglądamy w telewizji, jakie mamy tradycje, w co bawią się norweskie dzieci itd. 

Jakie wykształcenie jest wymagane, żeby przejść proces rekrutacji?

Najważniejsze jest wykształcenie pielęgniarskie z Polski, zatwierdzone przez stronę norweską. Żeby podjąć pracę w Norwegii, trzeba też nauczyć się norweskiego na dobrym poziomie.
Siri Lund (pierwsza po prawej), koordynatorka Nordic House w czasie  jednego z wyjazdów, na którym uczą się polskie pielęgniarki
Siri Lund (pierwsza po prawej), koordynatorka Nordic House w czasie jednego z wyjazdów, na którym uczą się polskie pielęgniarki
Czy polskie pielęgniarki radzą sobie na norweskim rynku?

Zrekrutowaliśmy ich dotąd około 30. Uważamy, że polskie pielęgniarki są fantastyczne i sympatyczne, a po odbyciu kursu mają odpowiednią wiedzę i zrozumienie kultury, aby dobrze zaadaptować się w nowej pracy. Widać bardzo dużą różnicę między osobami, które przeszły nasz kurs, a tymi, które uczyły się w innych miejscach w Polsce. 

Osoby, które nie posiadają wiedzy na temat norweskiej kultury, mogą wykonywać dobrą pracę pod względem technicznym, ale nie funkcjonują tak dobrze w społeczeństwie, zarówno, jeśli chodzi o kontakt z pacjentami, jak i z mieszkańcami. Chcemy, żeby polskie pielęgniarki, które przyjeżdżają do pracy do Norwegii miały możliwość pozostania w kraju na stałe – aby było to możliwe, muszą zintegrować się ze społeczeństwem i norweskim systemem.

Jak zachęcić inne polskie pielęgniarki do wyjazdu?

Norwegia ma ogromne zapotrzebowanie na pielęgniarki - najbardziej na takie, które znają i rozumieją norweską kulturę i język. Polskie pielęgniarki są fantastyczne i mają przed sobą przyszłość w Norwegii, ponieważ pokazują, że mają motywację i zaangażowanie. A to pozwala im wynieść z kursu jak najwięcej. Norwegia potrzebuje takich osób.
Artykuł powstał we współpracy z Nordic House. Więcej o firmie >>> TUTAJ
Reklama
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


Uwaga na cwaniakow

07-12-2018 10:49

Słyszałem o takiej historii. Jeden z pracowników firmy na litery FC pracodawcy/posresniaka norweskiego werbujacy polskie pielęgniarki za pomocą pseudo firm "córek", musiał utrzymywać się za własne pieniądze bo firma nie posiadała mieszkania dla niego w okolicach miejsca zlecenia pracy. Gdy temu pracownikowi skończyły się pieniądze na życie w oczekiwaniu na zlecenie pracy/dyżurów w danym miejscu w Norwegii i po zrozumieniu że firma ta żeruje na jego finansach,
by funkcjonować (miała otrzymać zwrot kosztów własnych "za to oczekiwanie" na dyżur) postanowił wrócić do Polski.
W zamian firma wytoczyła tej osobie Prawne postępowanie za opuszczenie miejsca "pracy" (ale takiej nie miała - bo oczekiwała). Tam w umowach jest że pensja gwaratowana - (a Sąd niestety uznaje to, za pracę) oraz w umowach jest 100% godzin etatu, ale bez gwarancji tych 100% godzin -oraz zapisy typu: zleca pracę w dowolnym miejscu w Norwegii lub pracownik przyjmuje gotowość do podjęcia pracy itd, itp. Normalnie ściema.
Firmy te dają umowy do podpisania na chwilę przed wyjazdem lub potrafią zmienić ważne zapisy podsuwajac w ostatnim momencie nową super umowę z ekstra 5NOK wyższa stawka za godzinę i w efekcie jesteście oszukani.
Więc sprawa skończyła się tak, że pracownik przegrał i ma nasr...ne w papierach norweskich, poniósł karę kontraktową 25tys złotych, poniósł koszty procesu dla swojej i firmy stron za 175tys złotych, stracił wynagrodzenie bo firma ma prawo do pokrycia kosztów przed wypłatą wynagrodzenia, żył na własny koszt w Norwegii oraz wrócił do Polski na własny koszt, stracił wieloletnią pracę w Polsce przed wyjazdem, stracił rok nauki przed wyjazdem oraz wszystkie koszty z nią związane.
Myślę że ta historia nauczyła nie tylko tą osobę żeby nie korzystać z polskich ogłoszeń o pracę w Norwegii.
Pozostałe firmy na literę A, działają podobnie.
Jeśli pośrednik nie chce udostępnić umowy w celach konsultacji prawniczej - olejcie go!!!!
Jeśli wszystko jest ok, to nie dajcie się zrobić w jako z nową umowa lub aneksem.
Poprostu zmiencie pracodawcę na Kommune.
Jeśli pracować to tylko z umową z Kommuną (gminą) norweską.
Dodam, że Norwegia nie chce już korzystać z firm typu A lub FC bo są zadrodzy (Kommuny płacą tym firmą 500-600Nok za godzinę, a Wy macie 1/3 z tego- chyba że Was obroną jeszcze ekstra) firmy mają duży problem z zagwarantowaniem pracy- dlatego są zapisy o pensji gwarantowanej.
Kommuny tworzą własne banki osób do pracy i tam szukajcie pracy stałej lub na wakacje gdy okres urlopowy.
Olejcie pośredników!!!!

1916

06-12-2018 13:37

Jeśli to czytasz tzn. że chcesz wyjechać do Norwegii i nic nie wiesz!!!

Uwaga na firmy trudniące się rekrutowaniem pielęgniarek do pracy w Norwegii. Jest to wielki przekręt - nie zależnie od firmy (pracodawcy w Norwegii) możesz tylko stracić. Ich działalność opiera się na wsparciu poprzez tymczasowe firmy, które zmieniają lokalizację i nazwę firmy w Polsce ale cel mają ten sam. Głównie chodzi o zrzucenie odpowiedzialności na wlasnie te podmioty gospodarcze, które szybko się zawijają z interesem- pozostawiając dużą firmę czystą od przekrętu. Nie można walczyć z tym prawnie przed Sądem. A jak to wygląda? Pierwszy kontakt masz z firmą która przygotowuje Cię do pracy w Norwegii- trwa to około 1 roku : otrzymujesz kurs języka norweskiego, który nie spełnia wymogów kursu- często pod koniec rocznej nauki wyjeżdżasz do pracy bez egzaminu lub z kartą kursu "X" który ma wartość dla Ciebie: kartki i tuszu ale dla Twojego pracodawcy wart jest: uwięzieniem Ciebie na okres kontraktu lub drogim procesem w przegranej walce przed Sądem. Więc każdy kto wpadnie w te sidła będzie potulnie przyjmował ciosy w postaci: łamania ustaleń z kontraktu przez pracodawcę. Np: Wasze mieszkanie, wspollokatorzy z ulicy, praca w postaci 5ciu dyżurów na miesiąc, dla milczkow co się nie burzą-czasem 1lub2 noce, wybrakowany sprzęt w mieszkaniu, ciągle siedzenie na pensji gwarantowanej i warowanie na telefon o dyżur- bo masz zakaz pracy w innych zawodach lub szukania jej na czas kontraktu. A jeśli nawet się uda - to nie masz certyfikatu językowego by ją podjąć. Dodatkowo:mnóstwo potrąceń i źle wyliczany czas pracy, nie płacone przerwy i Brak możliwości odliczania statusu pendlera! (chodzi o bilety i koszty zamieszkania odliczane z rocznego podatku) te firmy Cię okradna i nie możesz ich podać do Sądu-bo umowy są dla samobójców. Poza tym nie myśl o zmianie pracodawcy: Te firmy są w rękach jednych ludzi, działają w całej Europie i zatrudniają najlepszych prawników. Chcesz pracować w Norwegii - ucz się Norweskiego i zdaj Norskprøve 3, wysyłaj oferty do kommun norweskich oni zabijają się o pielęgniarki ale z certyfikatem norskprøve 3.
Wszystkie oferty w polskim języku są przekretem bez odpowiedzialności prawnej - nie ma sensu, stracisz, omijaj wielkim łukiem. Szukaj pracy na Finn.no lub na stronach kommun. Ucz się języka samodzielnie, a zakochasz się w cudownej Norwegii. (Norwedzy nie nawidza osób z pośredników którzy działają-werbuja na polskim rynku lub Europy wschodniej) Chcesz pracować w vikarbyrået- ok, korzystaj ale tylko z tych regionalnych, małych - co wymagają certyfikatu językowego (B1) inaczej stracisz i będziesz mieć ciężko w pracy.
Pamiętaj nie ma dobrych ofert w Polsce do pracy w Norwegii- już dawno by ją Ci zabrali Polacy z Norwegii
Powodzenia.

Jan Kowalski

31-08-2017 07:33

Szczegolnie te skarby sa zaangazowane w swoja prace w Polsce. Tych siostr "milosierdzia" bym za zadne skarby do pacjentow nie dopuscil. Pierw gruntowny kurs z kultury osobistej I zachowania wobec pacjenta.

gosia9566

30-08-2017 21:53

Planuję 2018 rok przeznaczyć na naukę norweskiego. Co do Hiszpani,to ważne są jeszcze koszty...

nowaewa8

30-08-2017 20:25

Też myślę o wyjeździe do Norwegii, najbardziej obawiam się nauki języka. Myślę zacząć w przyszłym roku, Wyjechać mogę dopiero na jesieni 2019, jak moje dziecko wyfrunie z gniazdka. Powiedzcie czy jest teraz sens zacząć uczyć się języka, choćby podstaw we w lasnym zakresie?

Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok