Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Pozostało jeszcze:

4
DNI

do zakończenia rozliczeń podatkowych w Norwegii

Rozlicz podatek

Turystyka

W japonkach, bez wody, na „krótki spacer”. Ratownicy z Trolltungi znów załamują ręce

Hanna Jelec

24 czerwca 2018 08:00

Udostępnij
na Facebooku
2
W japonkach, bez wody, na „krótki spacer”. Ratownicy z Trolltungi znów załamują ręce

Tłumy turystów na Trolltundze mogą zniechęcić. W 2018 r. szlak przemierzy ponad 100 tys. odwiedzajacych. fotolia.com/Royalty Free/Author: Lillian

Wyruszają w klapkach, bez wody, jedzenia i pojęcia o szlaku. Turyści z Trolltungi wciąż nie chcą zrozumieć, że czeka ich kilkugodzinna wyprawa górska. Ratownicy przyznają, że „widzieli już chyba wszystko”. W 2017 r. w górach pojawiły się patrole wolontariuszy Czerwonego Krzyża. Funkcjonariusze przewidują, że w tym roku akcji ratunkowych może być jeszcze więcej.
Tylko w 2017 r. popularną atrakcję turystyczną odwiedziło ponad 80 tys. turystów. Setki z nich sprowadzali ratownicy i wolontariusze Czerwonego Krzyża. Mimo ostrzeżeń i próśb funkcjonariuszy, wędrowcy wciąż nie chcą przyjąć do wiadomości powagi sytuacji. A ratownicy już teraz przewidują, że obecny rok może wyglądać bardzo podobnie.

Ratowników nic już nie zdziwi

Obraz turystów z Trolltungi powraca co roku jak bumerang. Lista „grzechów” zdaje się nie mieć końca. Nieodpowiedzialni dorośli w klapkach i szpilkach zachowują się, jakby wcale nie przyszli w góry. Nieprzygotowane do drogi rodziny z dziećmi zapominają o wodzie i jedzeniu, a na pytanie o orientacyjny czas trwania wędrówki odpowiadają, że „wybrali się tylko na krótki spacer”.

Trasa, która może trwać nawet do 10 godzin wymaga wyjątkowo dobrego przygotowania. Turyści zapominają też o nieprzewidywalnej pogodzie i wymaganych warunkach bezpieczeństwa. Próby uchwycenia idealnego kadru dla wielu mogą skończyć się tragicznie. Dagbladet pisze m.in. o polskiej turystce, której filmik od dłuższego czasu krąży w sieci. Kobieta, która próbuje zapozować do pamiątkowego zdjęcia z kultowej Trolltungi, ma problem z utrzymaniem równowagi przez silne podmuchy wiatru. Mimo to wciąż zbliża się do krawędzi w poszukiwaniu idealnego kadru:

W 2018 będzie gorzej?

Ratownicy przewidują, że ten rok może być jeszcze gorszy pod względem bezpieczeństwa. W 2018 na Trolltundze ma zjawić się ponad 100 tys. turystów. Dla porównania, w 2017 roku na szlaku zjawiło się ich 20 tys. mniej.

Mimo to, sytuacja w ubiegłym roku była na tyle poważna, że do akcji musiały wkroczyć patrole wolontariuszy Czerwonego Krzyża (tzw. Patrol Trolltungi). Pracownicy Czerwonego Krzyża sprowadzili wtedy ze szlaków setki nieodpowiedzialnych turystów. Część z nich nie była w stanie wrócić z trasy z powodu wycieńczenia, inni wybierali się na szlak mimo ostrzeżeń związanych z niebezpieczną sytuacją pogodową.

Wysiłki wolontariuszy odniosły jednak oczekiwany skutek – czujne oko patrolujących wychwyciło wtedy setki nieodpowiednio przygotowanych wędrowców, a liczba zgłaszanych incydentów spadła dzięki temu niemal o połowę.

Odda będzie walczyć z nierozwagą

W ubiegłym roku politycy Oddy zdecydowali się na nietypowe rozwiązanie. Rządzący wprowadzili ograniczenia związane z liczbą turystów mogących przebywać na Trolltundze w tym samym czasie.

Rozwiązanie miało jednak sporo minusów. Limity nie zniechęciły turystów, a czterogodzinne kolejki sprawiały, że wędrowcy starali się jeszcze bardziej niecierpliwi i nierozważni.

Dziś burmistrz Oddy zapowiada „nowe, lepsze pomysły” na 2018 r. Rządzący podkreślają, że priorytetem jest bezpieczeństwo na Trolltundze. Dlatego patrole Czerwonego Krzyża wciąż będą współpracować z ratownikami, a miasto ma postarać się o jeszcze szerszą promocję tematu bezpieczeństwa w górach.
Reklama
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


jola2222

27-06-2018 09:25

...telefonem w reku wertując przy tym internet..
Nie żeby broniąc głupotę, ale to jest oczywiste, że na całej trasie na Trolltungę (może tylko na początku), brak jest zasiegu telefonu, a tym bardziej netu. Dlatego planując wypad na trolltungę, trzeba to robić z głową.
i nie wiem jak jest teraz, ale 3 lata temu wchodzenie z dziećmi było zakazane.
Dodam jeszcze apropo butów, mój znajomy zapomniał butów trekingowych i zdecydował wchodzić w trampkach i tylko chyba cud sprawił że wytrzymały i zszedł w nich, ale powędrowały od razu do kosza

Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok