Turyści zalewają Stavanger. „To wakacyjny koszmar. Zaglądają już wszędzie”
Wielu turystów nie chce zaakceptować tego, że utrzymane w idealnym stanie budynki Starego Miasta to prywatne posiadłości. fotolia.pl/royalty free
„Mój dom to nie muzeum”
– Myślą, że mój dom to muzeum. Zaglądają w okna, a przez szpary na listy zaglądają do wnętrza mieszkania – mówią oburzeni mieszkańcy w rozmowie z Dagbladet.
Bez turystów nie byłoby kolorowo?
Liv Kristina Jehl z Centrum Informacji Turystycznej w Stavanger próbuje łagodzić buntownicze nastroje lokalnych mieszkańców. Jak tłumaczy, turyści – choć irytujący – gwarantują miastu ogromne przychody. – Prom bywa tutaj, gdy pogoda zapowiada się naprawdę dobrze. Są też dni, gdy na turystów nawet nie ma co liczyć. Powinniśmy to doceniać i cieszyć się, że sporo ludzi może zarobić na odwiedzających – podkreśla kobieta.
Norweżka dodaje, że każdy, kto decyduje się na przeprowadzkę w okolice Stavanger, musi liczyć się ze sporą liczbą zwiedzających lokalne atrakcje. – Tak funkcjonuje większość miast z atrakcjami w całej Europie, a odwiedzający nadają Stavanger jeszcze więcej uroku – mówi Jehl w rozmowie z Dagbladet. Mieszkający w turystycznej dzielnicy Kjetil Haarr dodaje, że dużo większym problemem Stavanger są wieczory – wtedy prom z zagranicznymi turystami odjeżdża, a na ulice miasta wylewają się… pijani, świętujący urlopy Norwegowie.
To może Cię zainteresować
08-08-2018 09:11
0
-1
Zgłoś
07-08-2018 23:24
0
-2
Zgłoś
07-08-2018 12:17
6
0
Zgłoś
07-08-2018 11:20
0
0
Zgłoś
06-08-2018 18:13
2
0
Zgłoś
06-08-2018 14:41
0
0
Zgłoś