Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Potwierdź swoje wykształcenie w Norwegii

Reklama

Turystyka

Gdzie z survivalowcem, a gdzie z dzieckiem – czyli kto odwiedza norweskie parki narodowe

Martyna Engeset-Pograniczna

31 sierpnia 2024 09:00

Udostępnij
na Facebooku
Gdzie z survivalowcem, a gdzie z dzieckiem – czyli kto odwiedza norweskie parki narodowe

Park Narodowy Lofotodden chroni jedne z najpiękniejszych nadmorskich krajobrazów. flickr.com/ Klima- og miljødepartementet/ Martin Lerberg Fossum/ https://creativecommons.org/licenses/by-nc-nd/2.0/

Z dala od wielkich miast, pośród gór i równin, w otoczeniu dzikiej przyrody – norweskie parki narodowe to niewątpliwie atrakcyjne miejsca. Ale kto właściwie tam bywa i jak korzysta z dobrodziejstw natury?
Autorzy analizy opublikowanej w piśmie naukowym „Tidsskriftet Utmark” skupili się na norweskich parkach narodowych położonych w górach (badaniem objęte zostały dane z lat 2009-2022 dotyczące 27 z 48 parków). „Park narodowy położony w górach” może nie być jednolitą kategorią nawet w obrębie jednego kraju. Badacze wyodrębnili pewne podgrupy turystów odwiedzających poszczególne parki. Może warto potraktować ustalenia naukowców jako podpowiedź, gdzie się wybrać?

Różnorodność

Jeśli przyjrzymy się statystykom, najwyższą średnią wieku (52 lata) znajdziemy pośród odwiedzających park Gutulia, a najniższą – Lofotodden (37 lat), natomiast najczęstszym celem wypraw z dziećmi okazuje się Hallingskarvet. I nie są to wybory przypadkowe.
Młodsi turyści wybierają parki oferujące bardziej nowoczesne formy spędzania wolnego czasu na świeżym powietrzu, takie jak surfing czy kitesurfing, starszych przyciąga obecność wielu turystycznych hytt, w których można przenocować (to dotyczy m.in. parków Rondane i Dovre). Hytty to również ważne udogodnienia dla rodzin z dziećmi – tych przecież nie można narażać na zbyt duże dystanse i wymagania niedostosowane do ich możliwości fizycznych.
Parkami „trudnymi” dla dzieci poniżej dwunastego roku życia, najrzadziej przez nie odwiedzanymi, są Møysalen i Varangerhalvøya. Z kolei jeśli chodzi o parki atrakcyjne dla dzieci, można wymienić na przykład Fulufjellet. Tam są dostępne łatwe, krótkie szlaki – 96 proc. odwiedzających ten park decyduje się na wycieczki jednodniowe, a nie wielodniowe, często odbywane przez zdecydowanie bardziej zaawansowanych piechurów (oczywiście trzeba mieć też na uwadze, że nie każda krótka, jednodniowa wycieczka będzie łatwa…a na wiele dni można wybrać się też na lekkie, łatwe i przyjemne wakacje spędzane głównie w hytcie). Przyjazny dzieciom jest też z pewnością oferujący spokój i łagodne szlaki park Gutulia.
Pranek przy Gutulisjøen, Park Narodowy Gutulia.

Pranek przy Gutulisjøen, Park Narodowy Gutulia.Źródło: wikimedia.commons/ Peter Möllenkamp/ https://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/deed.en

Poszukiwaczy dzikiej przyrody powinny z kolei usatysfakcjonować wizyty w najmniej naznaczonych urbanizacją parkach, za jakie badacze uznali Børgefjell, Varangerhalvøya, Lomsdal-Visten i Femundsmarka.

Zachowajmy rozsądek!

Z przyrodą, dziką czy nie, nie ma jednak żartów. Najlepiej zawsze starać się sprawdzić zawczasu szlaki i warunki panujące w wybranym przez nas parku i nie porywać się na coś, czemu możemy nie podołać – tym bardziej że norweska infrastruktura w parkach narodowych jest często mniej rozwinięta niż polska, odległości większe, a pogoda gorsza.

Możliwe konflikty

Ruch turystyczny w norweskich parkach narodowych odbywa się w sposób zdecydowanie nierównomierny. O ile największe „must-see”, takie jak lodowce Jostedalsbreen i Folgefonna czy park Lofotodden przyciągają ogrom turystów (to też trzy parki z największą przewagą odwiedzin turystów zza granicy nad wizytami Norwegów), generalnie norweskie parki narodowe w porównaniu z tego typu obiektami w wielu innych krajach nie są częstym celem wizyt. Istnieje więc czas na zastanowienie się, jak promować te miejsca tak, by stały się atrakcyjne, ale nie zostały całkowicie zadeptane. Należy przecież pamiętać, że parki narodowe to nie tylko atrakcja dla urlopowiczów, lecz i sposób na ochronę rzadkich walorów przyrodniczych – a to może stać się powodem negocjacji wartości, jeśli nie ich konfliktu.
Innym potencjalnie konfliktogennym zagadnieniem jest podejście lokalnych mieszkańców żyjących w pobliżu parków narodowych. Ci chcieliby „u siebie” zachowywać się z większą swobodą, a tymczasem instytucjonalna ochrona przyrody siłą rzeczy wiąże się z szeregiem reguł ograniczających ludzką aktywność na obszarze chronionym. Na pewno jest co badać. I jest co pozwiedzać.
Źródła: brage.nina.no, forskning.no
Reklama
Gość
Wyślij


Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok